Dziś kolejna i już ostatnia częśc imagina "jedna chwila". W tym rozdziale wszystko się wyjaśni i zakończy. Jak? dowiedzcie sie sami czytając ostatnią (;c) częśc...
6. Jedna chwila
- Wychodzimy! – krzyknęli chłopacy który szli na trening.
- Annyong! – krzyknęłaś do nich radośnie. Mieszkałaś w
dormie już dwa miesiące. Tu wszystko było lepsze. Wszyscy o ciebie dbali. Jimin
w pełni odzyskał siły i zaczął chodzić na treningi. Ty robiłaś za mamę zespołu.
Dbałaś o porządek i zdrowie chłopaków. Mimo, że myślałaś, że utrzymanie w
tajemnicy obu związków w dormie będzie trudniejsze niż w szpitalu, okazało się
być całkiem odwrotnie. Co raz jeden albo drugi chłopak symulował chorobę
wymigując się od treningów, aby móc spędzić tę chwilę z tobą.
- Oppa! – krzyknęłaś Gdy byłaś pewna, że chłopacy już są
daleko – Możesz wyjść! Poszli sobie! – zawołałaś V. Po chwili drzwi od sypialni
otworzyły się i zza nich wysuną się Tae. Na twarzy miał twój, zbyt jasny dla
niego podkład alby sprawić wrażenie bladego. Pod oczami miał wymalowane wory.
Wyglądał naprawę na bardzo chorego. – Tae proszę zmyj z siebie ten makijaż bo
strasznie wyglądasz. – zawołałaś z kuchni
- Dobrze. Ale ty nie rób dziś
dla nas obiadu. – poprosił cię chłopak
- Wae? – zapytałaś zdziwiona decyzją V
- Zjemy na mieście. – powiedział krótko po czym dał ci szybkiego
całusa i poszedł do łazienki doprowadzić się do stanu w którym nie wyglądał jak
zdjęty z łoża śmierci.
- Co on znowu wymyślił? – mówiłaś szeptem sama do siebie.
- Witam moją śliczną! – powiedział Tae wślizgując się do
kuchni. Nareszcie wyglądał zdrowo.
- No to co dzisiaj mój śliczny planuje na ten obiad? –
zapytałaś wykorzystując zwrot V do ciebie
- Przekonasz się sama. – powiedział – Jeśli tylko uda mi się
wyciągnąć ciebie z tej kuchni… - powiedział chopak przedrzeźniając cię. Ty
zasadziłaś mu symbolicznego kopa
- No dobra już dobra. –
powiedział śmiejąc się
- Tak, wiem. Słabszych się nie bije – powiedziałaś żartując.
Tae chwycił trochę mąki stojącej na stole i sypnął twoją stronę. Ty zrobiłaś to
samo. W ten sposób zaczęła się wasza wojna na mąkę. .Śmialiście się i
bawiliście przy tym jak małe dzieci. Po chwili cała kuchnia łącznie z wami była
pokryta białym proszkiem. TaeHyung szybkim ruchem przyciągnął cię do siebie i
pocałował. Kiedy skończyliście pocałunek powiedziałaś.
- No dobra cwaniaku. Teraz to sprzątaj
- Ale uni… - powiedział chłopak robiąc urocze aegyo
- Eem. Przyzwyczaiłam się do tego. – powiedziałaś i
wręczyłaś chłopakowi zmiotkę. – Raz, dwa do roboty. – pogoniłaś go do
sprzątania. On niechętnie, ale poddał się twojemu rozkazowi.
- No to czysto. – powiedział chłopak po skończonej robocie
- No powiedzmy… - odpowiedziałaś
przejeżdżając palcem po blacie
- Starałem się więc nie narzekaj perfekcyjna pani domu!
- No dobra dobra. Nie podskakuj. – powiedziałaś uśmiechając
się do chłopaka – Idź się przebrać.
- A ty?
- Ja też już idę. – powiedziałaś i wygoniłaś chłopaka.
Przykryłaś obiad i wstawiłaś do lodówki. Napisałaś kartkę do chłopaków, że
obiad jest w lodówce, i że zjesz a mieście a V powiedział, że nie jest głodny.
Potem poszłaś się ubrać. Chodzenie o kulach nie sprawiało ci już większego problemu.
Nałożyłaś śliczną, turkusową sukienkę.
- Czy perfekcyjna pani domu już gotowa? – zawołał V przed
drzwiami do łazienki
- Już zaraz! – pwoedziałaś i po chwili otworzyłaś drzwi. Tae
stanął jak ortyt. Był przyzwyczajony do ciebie w bluzie i rurkach a nie w
sukience i pełnym makijażu.
- Pięknie wyglądasz. –
powiedział
- Kamsahabnida. Ty też nieźle się odwaliłeś! –
odpowiedziałaś. I faktycznie tak było. Nałożył on rurki, białe trampki czarną
marynarkę, białą koszulę i krawat.
- Więc czy mogę zaprosić panią na obiad? – zapytał głęboko
się kłaniając i wyciągając w twoim kierunku rękę
- Ależ oczywiście
dżentelmenie. – zaśmiałaś się i położyłaś dłoń na jego dłoni. Chłopak
wyprostował się i przełożył twoją dłoń na swoje biodro. Takim sposobem zostałaś
zaprowadzona przez oppa aż do samej restauracji. Usiedliście przy stoliku na
zewnątrz. Patrzyłaś na chłopaka i podziwiałaś jego idealną urodę. Całkiem
zapomniałaś o Jiminie.
- Żebyś tylko wiedziała jak bardzo cię kocham. – powiedział
oppa biorąc twoją dłoń do swojej.
- Wiem. – powiedziałaś – Żebyś ty wiedział jak ja bardzo cię
kocham… - powtórzyłaś po chłopaku – Żebyś wiedział jak wiele dla mnie znaczysz…
- Wiem. – odpowiedział twierdząco
- Nie wiesz… - zaprzeczyłaś
- W takim razie ty też nie wiesz.
- Ja wiem.
- To jakim sposobem ty możesz wiedzieć a ja nie? – zapytał
chłopak który nie rozumiał o czym do niego mówisz
- Bo ja jestem kobietą. – powiedziałaś uśmiechając się
złowieszczo.
- Nie rozumiem was…
- I nawet nie próbuj zrozumieć! – zaśmiałaś się i puściłaś
oczko do oppa. Rozmawialiście, śmialiście się. Było wam idealnie.
Zapomnieliście o całym świecie. Zapomnieliście o tym, że to główna ulica Seulu.
Dla was istnieliście tylko wy. Reszta była nie ważna. Po zjedzonym obiedzie
wybraliście się powolnym krokiem do domu. Podziwiałaś Seul. Kochałaś to miasto.
Szliście w objęciu gdy nagle na swoim gołym ramieniu opczółąś czyjąś zimną
rękę. Stanęłaś jak wryta. Nie odwracając się zapytałaś kamiennym głosem
- Jimin?
- Nie. Duch święty! – krzyknął zirytowany chłopak odpychając
V na bok i łapiąc cię za ramiona. – Co ty do cholery robisz?! Myślałem, że
jesteśmy razem!
- Bo jesteśmy! – krzyknęłaś ze łzami w oczach
- Uni..? – zapytał nieśmiale Tae
- Nic nie rozumiecie! To nie tak! Bo ja… Bo nie miało być… -
plątałaś się w słowach nie wiedząc co zrobić. Patrzyłaś dla Jimina w oczy.
Chciałaś zapaść się pod ziemię. Dopiero teraz zrozumiałaś jak straszne były
twoje czyny.
- Jesteś pustą i zakłamaną dziewczynką! – krzyknął Jimin i
nie mogąc opanować swoich nerwów otwartą dłonią uderzył cię w twarz. Do oczu
napłynęły ci łzy ale nie były one spowodowane bólem a przykrością jaką ci
sprawił.
- Czy cie powaliło idioto!? – krzyknął Tae i zaskoczył na
chłopaka uderzając go pięściami po twarzy.
- TaeHyung! Nie! – krzyczałaś ale chłopacy cię zignorowali.
Wymieniali się ciosami. Nie wiedziałaś co masz zrobić i wybrałaś chyba
najgorszą opcję jak była możliwa. Uciekłaś. Kuśtykałaś o kulach tak szybko jak
tylko potrafiłaś. Nie patrzyłaś gdzie biegniesz. Po prostu chciałaś uciec jak
najdalej. Dopiero wtedy poczułaś jak bardzo tęsknisz za mamą. Byłaś gotowa
odejść bez pożegnania. Nie chciałaś się przed nimi więcej pokazywać. Chciałaś
być z omma. Nagle w głowie ci zawirowało. Poczułaś okropny ból. Nic nie
słyszałaś a obraz ci się rozmazywał. Poczułaś jak podłoga uciekła ci spod nóg.
Upadłaś. Słyszałaś ludzi. Panikowali. Potem karetka. Nie wiedziałaś co się
dzieje.
- Idioci! – krzyczał na Taehyunga i Jimina lider – Jesteście
zespołem! Jak mogliście! Nie macie za grosz szacunku do siebie! Jak wy
wyglądacie!? Za trzy dni mamy koncert a wy macie rozwalone twarze!
Nieodpowiedzialne dzieci! – krzyczał Rap Mon.
- Odchodzę! – krzynką Jimin i wyszedł z dormu zatrzaskując
za sobą drzwi. V również wyszedł zatrzaskując drzwi od sypialni. Chłopacy byli
osłupieni owym zdarzenie.
TaeHyung
rzucił się na łóżko i zaczął płakać. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Wił się
i szamotał na łóżku krzycząc. Walczył z chęcią odebrania sobie życia. Rzucał
wszytkim co znalazł pod ręką. Nagle w sypialni rozległ się głos telefonu. Tae
niechętnie chwycił za niego i odebrał.
- Ne?! – rzucił krótki
- Pan Kim TaeHyung? – zapytała kobieta z telefonu
- Ne.
- Annyong haseyo. Dzwonię ze szpitala głównego z działu
intensywnej terapii. Pani ______ jest w ciężkim stanie. Krwiak w głowie jej się
rozlał i nie wiemy czy uda nam się ją uratować.
- Co do cholery?! Jaki krwiak?! Przecież nie było żadnych
zarzutów! – krzyknął i wybiegł z sypialni. Przebiegł przez dorm.
- Tae co ci się stało?! – krzyknął Jin ale chłopak nie
odpowiedział. Wypadł za drzwi i pobiegł do szpitala. Biegnąc z trudem wybrał na
telefonie numer Jimina. Nie chciał z nim rozmawiać ale wiedział, że to
konieczność. Chłopak był pewny, że kolega dzwoni żeby kontynuować z nim
kłótnię, postanowił więc nie odbierać telefonu, nie wiedząc jak trudna jest
sytuacja. Tae nie dawał za wygraną i cały czas wydzwaniał do chłopaka. Ale nic.
Żadnego odzewu.
- Co za idiota! – krzyczał do siebie zły na Jimina jeszcze
bardziej niż poprzednio - _____ umiera a on nie raczy odebrać telefonu! – krzyczał
przez łzy. Wpadł do szpitala i pobiegł na oddział intensywnej terapii. Na
korytarzu wpadł na grupę lekarzy biegnących z jakąś dziewczyną na łóżku. To
była ______. Tae przepchną się przez lekarzy chcąc zobaczyć dziewczynę. Miała
ona otwarte oczy.
- _________! Kocham cię! Kocham cie i przepraszam za
wszystko! – krzyknął wylewając potok łez
- Proszę się odsunąć! – krzyknął lekarz i odepchnął chłopaka
– Ona umiera! – dopowiedział i zostawili chłopaka na korytarzu.
- Aniyo! – krzyknął i bezwładnie osunął się na ziemię
pogrążając się w płaczu. Po raz kolejny chwycił z telefon i zadzwonił do
Jimina.
- Czego chcesz?! – odezwał się chłopak. Tae uradowany szybko
odpowiedział
- Ona umiera!
- Jaka „ona”?!
- ________!
- Mwo??!
- Jestem w szpitalu głównym na intensywnej terapii! Choć tu
szybko! – Jimin w jednej chwili rzucił telefon i wybiegł z domu. Chwycił za
kluczyki od samochodu mamy mimo, że nie miał prawa jazdy. Umiał prowadzić ale
nigdy nie miał czasu zdać egzamin. Jechał przez miasto ignorując wszystkie
przepisy. Nie obchodziło go nic, tylko ______. Po 10 minutach wpadł na
intensywną terapię
- Gdzie ona jest?! – wykrzyczał po czym spostrzegł TaeHyunga
pochylonego nad łóżkiem na którym leżała blada dziewczyna. Jimin nie widział
dokładnie jej twarzy ale dobrze wiedział kim ona jest.
- Aniyo! – krzyknął i rzucił się na podłogę uderzając
pięściami o podłogę. – To nie mogło się stać! – krzyczał rzucając się po podłodze. Nagle poczuł na
sobie czyjąś zimną dłoń. Roztrzęsiony podniósł głowę. Była to dłoń TaeHyunga.
- Niestety. – powiedział przez łzy V – Już jej nie ma. – po
tych słowach podniósł kolegę do siadu i przytulił szepcząc mu do ucha – Ona
była silna więc i my bądźmy. – po czym położył na jego ramionach dłonie i
patrzył mu prosto w oczy – I mam nadzieję, że wrócisz.
~Sagi
왜 ?! 그렇게 슬픈 ㅠ..ㅠ
OdpowiedzUsuńLubie robić smutne zakończenia :D
UsuńPrzeczytałam cały imagin. Bardzo mi się podobał. Ogólnie myślałam, że ją lekarze uratują, a chłopaki się pogodzą, atu takie buum! Dodatkowo bardziej to przeżyłam. bo V jest moim biasem, ale wszytkich chłopaków uwielbiam i kocham, Jimina też bardzo mocno, więc było sporo emocji. Życzę weny w dalszym pisaniu!
OdpowiedzUsuńUwielbiam to robić - taki nagły zwrot akcji :) Bardzo się cieszę że ci się podobało :D
Usuń*.*
OdpowiedzUsuń