poniedziałek, 6 lipca 2015

Jedna chwila #6 OSTATNI

Annyong! 




Dziś kolejna i już ostatnia częśc imagina "jedna chwila". W tym rozdziale wszystko się wyjaśni i zakończy. Jak? dowiedzcie sie sami czytając ostatnią (;c) częśc...



6. Jedna chwila

- Wychodzimy! – krzyknęli chłopacy który szli na trening.
- Annyong! – krzyknęłaś do nich radośnie. Mieszkałaś w dormie już dwa miesiące. Tu wszystko było lepsze. Wszyscy o ciebie dbali. Jimin w pełni odzyskał siły i zaczął chodzić na treningi. Ty robiłaś za mamę zespołu. Dbałaś o porządek i zdrowie chłopaków. Mimo, że myślałaś, że utrzymanie w tajemnicy obu związków w dormie będzie trudniejsze niż w szpitalu, okazało się być całkiem odwrotnie. Co raz jeden albo drugi chłopak symulował chorobę wymigując się od treningów, aby móc spędzić tę chwilę z tobą.
- Oppa! – krzyknęłaś Gdy byłaś pewna, że chłopacy już są daleko – Możesz wyjść! Poszli sobie! – zawołałaś V. Po chwili drzwi od sypialni otworzyły się i zza nich wysuną się Tae. Na twarzy miał twój, zbyt jasny dla niego podkład alby sprawić wrażenie bladego. Pod oczami miał wymalowane wory. Wyglądał naprawę na bardzo chorego. – Tae proszę zmyj z siebie ten makijaż bo strasznie wyglądasz. – zawołałaś z kuchni
- Dobrze. Ale ty nie rób dziś dla nas obiadu. – poprosił cię chłopak
- Wae? – zapytałaś zdziwiona decyzją V
- Zjemy na mieście. – powiedział krótko po czym dał ci szybkiego całusa i poszedł do łazienki doprowadzić się do stanu w którym nie wyglądał jak zdjęty z łoża śmierci.
- Co on znowu wymyślił? – mówiłaś szeptem sama do siebie.
- Witam moją śliczną! – powiedział Tae wślizgując się do kuchni. Nareszcie wyglądał zdrowo.
- No to co dzisiaj mój śliczny planuje na ten obiad? – zapytałaś wykorzystując zwrot V do ciebie
- Przekonasz się sama. – powiedział – Jeśli tylko uda mi się wyciągnąć ciebie z tej kuchni… - powiedział chopak przedrzeźniając cię. Ty zasadziłaś mu symbolicznego kopa
- No dobra już dobra. – powiedział śmiejąc się
- Tak, wiem. Słabszych się nie bije – powiedziałaś żartując. Tae chwycił trochę mąki stojącej na stole i sypnął twoją stronę. Ty zrobiłaś to samo. W ten sposób zaczęła się wasza wojna na mąkę. .Śmialiście się i bawiliście przy tym jak małe dzieci. Po chwili cała kuchnia łącznie z wami była pokryta białym proszkiem. TaeHyung szybkim ruchem przyciągnął cię do siebie i pocałował. Kiedy skończyliście pocałunek powiedziałaś.
- No dobra cwaniaku. Teraz to sprzątaj
- Ale uni… - powiedział chłopak robiąc urocze aegyo
- Eem. Przyzwyczaiłam się do tego. – powiedziałaś i wręczyłaś chłopakowi zmiotkę. – Raz, dwa do roboty. – pogoniłaś go do sprzątania. On niechętnie, ale poddał się twojemu rozkazowi.

- No to czysto. – powiedział chłopak po skończonej robocie
- No powiedzmy… - odpowiedziałaś przejeżdżając palcem po blacie
- Starałem się więc nie narzekaj perfekcyjna pani domu!
- No dobra dobra. Nie podskakuj. – powiedziałaś uśmiechając się do chłopaka – Idź się przebrać.
- A ty?
- Ja też już idę. – powiedziałaś i wygoniłaś chłopaka. Przykryłaś obiad i wstawiłaś do lodówki. Napisałaś kartkę do chłopaków, że obiad jest w lodówce, i że zjesz a mieście a V powiedział, że nie jest głodny. Potem poszłaś się ubrać. Chodzenie o kulach nie sprawiało ci już większego problemu. Nałożyłaś śliczną, turkusową sukienkę.
- Czy perfekcyjna pani domu już gotowa? – zawołał V przed drzwiami do łazienki
- Już zaraz! – pwoedziałaś i po chwili otworzyłaś drzwi. Tae stanął jak ortyt. Był przyzwyczajony do ciebie w bluzie i rurkach a nie w sukience i pełnym makijażu.
- Pięknie wyglądasz. – powiedział
- Kamsahabnida. Ty też nieźle się odwaliłeś! – odpowiedziałaś. I faktycznie tak było. Nałożył on rurki, białe trampki czarną marynarkę, białą koszulę i krawat.
- Więc czy mogę zaprosić panią na obiad? – zapytał głęboko się kłaniając i wyciągając w twoim kierunku rękę
-  Ależ oczywiście dżentelmenie. – zaśmiałaś się i położyłaś dłoń na jego dłoni. Chłopak wyprostował się i przełożył twoją dłoń na swoje biodro. Takim sposobem zostałaś zaprowadzona przez oppa aż do samej restauracji. Usiedliście przy stoliku na zewnątrz. Patrzyłaś na chłopaka i podziwiałaś jego idealną urodę. Całkiem zapomniałaś o Jiminie.
- Żebyś tylko wiedziała jak bardzo cię kocham. – powiedział oppa biorąc twoją dłoń do swojej.
- Wiem. – powiedziałaś – Żebyś ty wiedział jak ja bardzo cię kocham… - powtórzyłaś po chłopaku – Żebyś wiedział jak wiele dla mnie znaczysz…
- Wiem. – odpowiedział twierdząco
- Nie wiesz… - zaprzeczyłaś
- W takim razie ty też nie wiesz.
- Ja wiem.
- To jakim sposobem ty możesz wiedzieć a ja nie? – zapytał chłopak który nie rozumiał o czym do niego mówisz
- Bo ja jestem kobietą. – powiedziałaś uśmiechając się złowieszczo.
- Nie rozumiem was…
- I nawet nie próbuj zrozumieć! – zaśmiałaś się i puściłaś oczko do oppa. Rozmawialiście, śmialiście się. Było wam idealnie. Zapomnieliście o całym świecie. Zapomnieliście o tym, że to główna ulica Seulu. Dla was istnieliście tylko wy. Reszta była nie ważna. Po zjedzonym obiedzie wybraliście się powolnym krokiem do domu. Podziwiałaś Seul. Kochałaś to miasto. Szliście w objęciu gdy nagle na swoim gołym ramieniu opczółąś czyjąś zimną rękę. Stanęłaś jak wryta. Nie odwracając się zapytałaś kamiennym głosem
- Jimin?
- Nie. Duch święty! – krzyknął zirytowany chłopak odpychając V na bok i łapiąc cię za ramiona. – Co ty do cholery robisz?! Myślałem, że jesteśmy razem!
- Bo jesteśmy! – krzyknęłaś ze łzami w oczach
- Uni..? – zapytał nieśmiale Tae
- Nic nie rozumiecie! To nie tak! Bo ja… Bo nie miało być… - plątałaś się w słowach nie wiedząc co zrobić. Patrzyłaś dla Jimina w oczy. Chciałaś zapaść się pod ziemię. Dopiero teraz zrozumiałaś jak straszne były twoje czyny.
- Jesteś pustą i zakłamaną dziewczynką! – krzyknął Jimin i nie mogąc opanować swoich nerwów otwartą dłonią uderzył cię w twarz. Do oczu napłynęły ci łzy ale nie były one spowodowane bólem a przykrością jaką ci sprawił.
- Czy cie powaliło idioto!? – krzyknął Tae i zaskoczył na chłopaka uderzając go pięściami po twarzy.
- TaeHyung! Nie! – krzyczałaś ale chłopacy cię zignorowali. Wymieniali się ciosami. Nie wiedziałaś co masz zrobić i wybrałaś chyba najgorszą opcję jak była możliwa. Uciekłaś. Kuśtykałaś o kulach tak szybko jak tylko potrafiłaś. Nie patrzyłaś gdzie biegniesz. Po prostu chciałaś uciec jak najdalej. Dopiero wtedy poczułaś jak bardzo tęsknisz za mamą. Byłaś gotowa odejść bez pożegnania. Nie chciałaś się przed nimi więcej pokazywać. Chciałaś być z omma. Nagle w głowie ci zawirowało. Poczułaś okropny ból. Nic nie słyszałaś a obraz ci się rozmazywał. Poczułaś jak podłoga uciekła ci spod nóg. Upadłaś. Słyszałaś ludzi. Panikowali. Potem karetka. Nie wiedziałaś co się dzieje.



- Idioci! – krzyczał na Taehyunga i Jimina lider – Jesteście zespołem! Jak mogliście! Nie macie za grosz szacunku do siebie! Jak wy wyglądacie!? Za trzy dni mamy koncert a wy macie rozwalone twarze! Nieodpowiedzialne dzieci! – krzyczał Rap Mon.
- Odchodzę! – krzynką Jimin i wyszedł z dormu zatrzaskując za sobą drzwi. V również wyszedł zatrzaskując drzwi od sypialni. Chłopacy byli osłupieni owym zdarzenie.
            TaeHyung rzucił się na łóżko i zaczął płakać. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Wił się i szamotał na łóżku krzycząc. Walczył z chęcią odebrania sobie życia. Rzucał wszytkim co znalazł pod ręką. Nagle w sypialni rozległ się głos telefonu. Tae niechętnie chwycił za niego i odebrał.
- Ne?! – rzucił krótki
- Pan Kim TaeHyung? – zapytała kobieta z telefonu
- Ne.
- Annyong haseyo. Dzwonię ze szpitala głównego z działu intensywnej terapii. Pani ______ jest w ciężkim stanie. Krwiak w głowie jej się rozlał i nie wiemy czy uda nam się ją uratować.
- Co do cholery?! Jaki krwiak?! Przecież nie było żadnych zarzutów! – krzyknął i wybiegł z sypialni. Przebiegł przez dorm.
- Tae co ci się stało?! – krzyknął Jin ale chłopak nie odpowiedział. Wypadł za drzwi i pobiegł do szpitala. Biegnąc z trudem wybrał na telefonie numer Jimina. Nie chciał z nim rozmawiać ale wiedział, że to konieczność. Chłopak był pewny, że kolega dzwoni żeby kontynuować z nim kłótnię, postanowił więc nie odbierać telefonu, nie wiedząc jak trudna jest sytuacja. Tae nie dawał za wygraną i cały czas wydzwaniał do chłopaka. Ale nic. Żadnego odzewu.
- Co za idiota! – krzyczał do siebie zły na Jimina jeszcze bardziej niż poprzednio - _____ umiera a on nie raczy odebrać telefonu! – krzyczał przez łzy. Wpadł do szpitala i pobiegł na oddział intensywnej terapii. Na korytarzu wpadł na grupę lekarzy biegnących z jakąś dziewczyną na łóżku. To była ______. Tae przepchną się przez lekarzy chcąc zobaczyć dziewczynę. Miała ona otwarte oczy.
- _________! Kocham cię! Kocham cie i przepraszam za wszystko! – krzyknął wylewając potok łez
- Proszę się odsunąć! – krzyknął lekarz i odepchnął chłopaka – Ona umiera! – dopowiedział i zostawili chłopaka na korytarzu.
- Aniyo! – krzyknął i bezwładnie osunął się na ziemię pogrążając się w płaczu. Po raz kolejny chwycił z telefon i zadzwonił do Jimina.
- Czego chcesz?! – odezwał się chłopak. Tae uradowany szybko odpowiedział
- Ona umiera!
- Jaka „ona”?!
- ________!
- Mwo??!
- Jestem w szpitalu głównym na intensywnej terapii! Choć tu szybko! – Jimin w jednej chwili rzucił telefon i wybiegł z domu. Chwycił za kluczyki od samochodu mamy mimo, że nie miał prawa jazdy. Umiał prowadzić ale nigdy nie miał czasu zdać egzamin. Jechał przez miasto ignorując wszystkie przepisy. Nie obchodziło go nic, tylko ______. Po 10 minutach wpadł na intensywną terapię
- Gdzie ona jest?! – wykrzyczał po czym spostrzegł TaeHyunga pochylonego nad łóżkiem na którym leżała blada dziewczyna. Jimin nie widział dokładnie jej twarzy ale dobrze wiedział kim ona jest.
- Aniyo! – krzyknął i rzucił się na podłogę uderzając pięściami o podłogę. – To nie mogło się stać! – krzyczał  rzucając się po podłodze. Nagle poczuł na sobie czyjąś zimną dłoń. Roztrzęsiony podniósł głowę. Była  to dłoń TaeHyunga.
- Niestety. – powiedział przez łzy V – Już jej nie ma. – po tych słowach podniósł kolegę do siadu i przytulił szepcząc mu do ucha – Ona była silna więc i my bądźmy. – po czym położył na jego ramionach dłonie i patrzył mu prosto w oczy – I mam nadzieję, że wrócisz. 




 mini słowniczek 
 aniyo - nie
mwo? - co?
ne/ye - tak
wae? - czemu?
Kamsahabnida - dziękuję (formal.)
annyong - cześć
~Sagi

5 komentarzy:

  1. 왜 ?! 그렇게 슬픈 ㅠ..ㅠ

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam cały imagin. Bardzo mi się podobał. Ogólnie myślałam, że ją lekarze uratują, a chłopaki się pogodzą, atu takie buum! Dodatkowo bardziej to przeżyłam. bo V jest moim biasem, ale wszytkich chłopaków uwielbiam i kocham, Jimina też bardzo mocno, więc było sporo emocji. Życzę weny w dalszym pisaniu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam to robić - taki nagły zwrot akcji :) Bardzo się cieszę że ci się podobało :D

      Usuń