poniedziałek, 29 grudnia 2014

Another Christmas Day #1

  Annyong! 


              Z racji tego, że parę dni temu mieliśmy święta dziś postanowiłyśmy dodać pierwszy rozdział  świątecznego imagina. :) Autorką jest Sagiralla. Imagin został napisany przy wigilijnym stole więc powinien on  jak najlepiej oddawać atmosferę świąt. Miłego czytania :)






ROZDZIAŁ 1.


24 grudnia. Kolejna Wigilia. Taka sama jak zawsze – zalatana. Rodzina nerwowo krzątała się po domu szykując wieczerzę. Nie miałaś humoru. Nie przepadałaś za świętami. Denerwował cię ten pośpiech i nerwowa atmosfera czy aby na pewno wszystko jest idealnie. Ale przecież święta nie polegają na tym! Święta to dzień który spędzamy w miłej, rodzinnej atmosferze, a nie jak  wszyscy uważają, dzień wielkiego jedzenia. Nie lubiłaś jeść. Wigilia strasznie cię męczyła. Te wszystkie babki, dziadki i ciotki które namawiały cię do zjedzenia czegoś jeszcze mimo i ż umierałaś z przejedzenia.
            Siedziałaś przy choince pogrążona w marzeniach. Myślałaś o BTS. Zastanawiałaś się jak u nich wyglądają święta. „Na pewno jest spokojniej. Bez tego stresu i bieganiny.” rozmyślałaś. Jakiś czas temu wysłałaś do nich list. Napisałaś tam też swój numer telefonu i adres mieszkania. Bardzo chciałaś ich poznać. Wiedziałaś, że jest to prawie niemożliwe ale lubiłaś marzyć.
- _________! Chodź tutaj i przydaj się na coś! – zawołała cię twoja mama. Głos dobiegał z kuchni. – Pomóż mi a nie tylko siedzisz bezczynnie. – dokończyła kobieta. Bardzo niechętnie powróciłaś do realizmu i powoli powlokłaś się do kuchni. -  Znowu myślałaś o BTS?  - spytała cię. Spojrzałaś na nią i lekko przytaknęłaś głową. Mama westchnęła ciężko i powiedziała – Przecież wiesz, że to jest nie możliwe. Daj sobie w końcu z tym spokój! Jesteś już na to za duża! – mówiła mama – Ogarnij się w końcu i krój te warzywa na sałatkę! – krzyczała kobieta. Bardzo nie lubiła gdy odpływałaś w marzeniach. Twierdziła, że to strata czasu. Nic jej nie odpowiedziałaś tylko chwyciłaś ospale nóż i zaczęłaś ćwiartować warzywa na przyszłą sałatkę. Za wszelką cenę starałaś się opanować nerwy żeby nie pogorszyć danej sytuacji jeszcze bardziej. Niestety one były silniejsze od ciebie i nie dałaś rady. Z impetem wbiłaś nóż w deskę do krojenia i krzyknęłaś:
- Nie mów tak! Nikt nie jest za stary na marzenia! A moje marzenia są realne i nigdy z nich nie zrezygnuje! Nie zmusisz mnie do tego!  -  krzyczałaś. Byłaś bliska szału – Marzenia to jedyne czego nie możesz mi odebrać! A chłopaki dają mi energię i siłę do życia i dążenia do swojego dalszego celu! Ale ty nie potrafisz marzyć! Jesteś taka… - chwilę się zastanowiłaś po czym krzyknęłaś – Ach! Szkoda mi na ciebie słów! – po tych słowach wybiegłaś z kuchni strącając talerz który z hukiem rozbił się na kuchennej posadzce. Wpadłaś do swojego pokoju i zaczęłaś płakać. Nienawidziłaś kiedy mama przywracała cię do rzeczywistości. Tak bardzo kochałaś marzyć. Wiedziałaś, że twoje marzenia są trudne do spełnienia ale wierzyłaś, że kiedyś się spełnią. Ale kiedy do głowy przychodziły ci myśli, że być może nigdy ich nie spotkasz, łzy  płynęły ci jak groch. Tak bardzo ich kochałaś.
            Otworzyłaś laptopa i włączyłaś YouTube. Po raz kolejny zabrałaś się do oglądania filmików chłopaków które tak bardzo kochałaś. Zawsze poprawiały ci humor. Tak też było tym razem. Filmiki bardzo cię wciągnęły i straciłaś poczucie czasu. Nagle do rzeczywistości przywrócił cię dźwięk sms’a. Wstałaś z łóżka i wzięłaś telefon leżący na biurku. Przez twoje roztargnienie telefon wyślizgnął ci się z ręki i upadł na ziemię. Ukucnęłaś aby podnieść telefon. Gdy chwyciłaś go do ręki pomyślałaś „Na pewno zbiłam szybkę.”. Odwróciłaś telefon i na szczęście szybka była w takim stanie jak przedtem. Uruchomiłaś telefon który pod wpływem wstrząsu wyłączył się. Gdy tylko telefon się włączył weszłaś w sms’y. Zdziwiłaś się bo sms był od nieznanego tobie numeru. Rzadko kiedy dostawałaś sms’y od numerów których nie znałaś. Treść sms’a również była zastanawiająca. ”Jesteś teraz w domu?” przeczytałaś. Nie wiedziałaś o co chodzi. Nie miałaś pojęcia kto mógłby chcieć ciebie odwiedzić. W Korei nie byłaś lubiana. Tutejsi najprawdopodobniej nie rozumieli twoich polskich zwyczajów. Miałaś tylko jedną przyjaciółkę ale ona wyjechała na całe święta. Kto więc mógł chcieć cię odwiedzić  w Wigilię? Zwykle nie odpisywałaś na tego typu smsy ale tym razem byłaś tak ciekawa, że to zrobiłaś. „Tak, jestem.” Odpowiedziałaś. Kusiło cię żeby zapytać kim ta osoba jest ale stwierdziłaś, że to głupio zabrzmi.
Niecierpliwie czekałaś na odpowiedź. Minuty mijały ale tajemniczy ktoś nie odpowiadał. Zaczęłaś zastanawiać się czy to nie jest pomyłka albo głupi żart. Wyjrzałaś przez okno ale w pobliżu nie było nikogo, kto wyglądał na osobę która mogłaby chcieć cię odwiedzić. Odłożyłaś więc telefon i zaczęłaś dalej oglądać filmiki chłopaków, ale twoją głowę cały czas zaprzątał dziwny sms. Nagle usłyszałaś odgłos domofonu. Zerwałaś się na równe nogi i pobiegłaś do przedpokoju ślizgając się na zakrętach. Gdy dobiegłaś do domofonu twoja mama właśnie o odkładała wpuszczając gości.
- Kto to? – spytałaś niezbyt miłym tonem. Cały czas byłaś zła na mamę.
- Jakiś Suga z kolegami. Mówili, że chcą coś od ciebie to ich wpuściłam. -  odpowiedziała ci mama. Jej głos wydawał się być całkowicie obojętny. Chyba nie wiedziała o jakiego Sugę chodzi. Ale ty wiedziałaś to bardzo dobrze. Patrzyłaś na nią okrągłymi oczami na powierzchni których zbierały się łzy.
- Suga?! Ten Suga?! Jak to?! Ale jakim sposobem?! – zaczęłaś chaotycznie wykrzykiwać niedokończone pytania. Nie czekając na odpowiedź wybiegłaś na na klatkę z impetem zatrzaskując za sobą drzwi. Zbiegałaś po schodach tak szybko jak tylko potrafiłaś. Nagle poślizgnęłaś się przejeżdżając kilka schodków na piętach po czym z wielkim hukiem runęłaś na ziemię. Uderzyłaś głową o twardą podłogę i mocno ci się w niej zakręciło. Przez chwilę nic nie słyszałaś i nie wiedziałaś. Po chwili zaczęłaś dochodzić do siebie. Powoli próbowałaś się podnieść gdy nagle zdałaś sobie sprawę z tego, że ktoś przed tobą stoi. Wiedziałaś co to mogło oznaczać. Wzięłaś głęboki wdech i powoli wypuściłaś powietrze ustami po czym powoli podniosłaś głowę. Nie mogłaś uwierzyć w to co wiedziałaś. Przed tobą stał Jimin i sześciu pozostałych chłopaków. Patrzyłaś na niech ogromnymi oczami. Nie wiedziałaś czy to aby na pewno nie jest sen. Myślałaś, że może to wszystko dzieje się w wyniku twojego silnego uderzenia głową o podłogę. „Po prostu masz zwidy.” Myślałaś. Gdy nagle jeden z chłopaków odezwał się do ciebie. Wtedy zaczęłaś rozumieć, że tym razem to nie jest fikcja.
- Annyeong haseyo. Czy to ty jesteś _______? – spytał ciebie stojący na przedzie Jimin. Patrzyłaś na niego nieobecnym wzrokiem. W twojej głowie krążyło milion myśli. Nie mogłaś uwierzyć w to, że jeszcze przed chwilą twoja mama wmawiała ci, że nigdy ich nie spotkasz, a teraz oni wszyscy stali przed tobą.
- J-je… - wyjąkałaś z trudem. Po czym poczułaś jak po policzku spłynęły ci łzy.
- Nic ci się nie stało? – spytał podając ci rękę V. Patrzyłaś na niego jakby był on czymś delikatnym i nie wiedziałaś czy aby na pewno możesz złapać go za rękę. Chłopak dyskretnie  uśmiechną się i skiną głową sygnalizując ci, że naprawdę możesz się złapać za jego dłoń.
- Chyba nie… - powiedziałaś nieśmiale delikatnie łapiąc za dłoń chłopaka. On podparł cię drugą ręką i delikatnie pociągnął do góry. Wstałaś i popatrzyłaś na chłopaka cały czas nie wierząc w daną sytuację.
- Komłoyo. – powiedziałaś cicho. Chłopak delikatnie zabrał z ciebie ręce ale tobie znów zakręciło się w głowie i zaczęłaś upadać. Na szczęście Jin złapał cię w ostatnich chwili. Uśmiechną się do ciebie i powiedział
- Może jednak usiądziesz… - poczułaś jak się czerwienisz. Posłuchałaś się chłopaka i posusznie usiadłaś na schodku.
- Ale tak właściwie to skąd wy się tu znaleźliście? – spytałaś zaciekawiona
- Więc to było tak… - zaczął tłumaczyć Rap Monster. – Jakiś czas temu wysłałaś nam list. Pamiętasz? – zapytał uśmiechając się. Nic nie odpowiedziałaś tylko skinęłaś głową odwzajemniając uśmiech. Byłaś niesamowicie szczęśliwa bo myślałaś, że chłopaki nawet go nie przeczytają tylko odłożą go tysiąca innych listów. -  W tym liście napisałaś, że nie lubisz świąt z twoją rodziną i jesteś bardzo ciekawa jak my je spędzamy. – kontynuował Rap Mon – Pisałaś, że twoim największym marzeniem jest poznać nas na żywo. Stwierdziliśmy, że skoro tak dużo dla ciebie znaczymy to może warto byśmy cię odwiedzili. – tłumaczył. Patrzyłaś na chłopaka jak w obrazek. Nie mogłaś uwierzyć w to co słyszysz.
 - To niesamowite! Jechaliście ponad 300 km tylko po to, żeby spełnić moje marzenie? – spytałaś z niedowierzaniem.
- Dokładnie tak. – powiedział J-Hope szerokim uśmiechem. Po twoich policzkach znów popłynęły łzy.
- Komołoyo! Jesteście wspaniali! – krzyczałaś – Nie siedźmy na klatce schodowej. Chodźmy do mojego mieszkania. – proponowałaś chłopakom. Oni zmieszani zaczęli patrzeć po sobie zakłopotanym wzrokiem.
- Bo wiesz… - zaczął cicho mówić Suga – Bo tak właściwie to….
- Nie możecie zostać dłużej? – przerwałaś chłopakowi - Rozumiem… - powiedziałaś smutno
- Bo tak właściwie to… - powtórzył wcześniejszą wypowiedź Suga – Bo my chcemy zabrać cię ze sobą! – powiedział uśmiechając się chłopak. Twoje oczy zaświeciły jak dwa brylanty. Uśmiechnęłaś się i rzuciłaś się dla chłopaka na szyję.
- Dziękuję! Jesteście wspaniali! Dziękuję! Dziękuję! – zaczęłaś wykrzykiwać ocierając coraz mocniej płynące łzy.
- To ty idź do domu się spakować a my poczekamy na ciebie w busie. – zaproponował Jin – zostaniesz u nas do Nowego Roku
 - Oczywiście jeśli chcesz – przerwał koledze V. Byłaś bliska omdlenia. Za chwilę miałaś wyjechać do domu BTS na święta i miałaś spędzić z nimi sylwestra.
- Jasne, że chcę! – krzyknęłaś rozemocjonowana – Już lecę! Za piętnaście minut jestem powrotem! Czal czinae!  - mówiłaś szybko biegnąc na górę.





Mini słowniczek:



Czal czinae! - trzymaj się!
komołoyo - dzięki 
Annyeong haseyo - dzień dobry
je - tak

Czal czinae! ~Sagi

niedziela, 28 grudnia 2014

Zaczynamy! - post informacyjny

Anneyong haseyo!

                Dzisiaj jest pierwszy post na tym blogu. W tym wpisie chcę powiedzieć wam o czym będzie blog i poopowiadać wam trochę o nas. Czyli zaczynamy typowy post informacyjny. :)

               


O naszych imaginach

               Nasze imaginy zawsze powstają całkowicie spontanicznie. Obydwie kochamy marzyć i żyjemy marzeniami. Historyjki zamieszczone na tym blogu to po prostu niektóre z wytworów naszej wyobraźni które zostały spisane. Czasem piszemy je indywidualnie a czasem razem.







O nas i naszej miłości do Korei

             Od dziecka jesteśmy zakochane w trójce Azjatyckich krajów - Chinach, Japonii i Korei Południowej. Mamy świra na ich punkcie. Na przerwach w szkole zamiast szaleć i wygłupiać się z resztą klasy, my siedzimy w ławce i uczymy się Koreańskiego. Jesteśmy stuprocentowymi indywidualistkami w duecie. xD  Dla nas istniejemy tylko my, Korea i BTS. Żyjemy marzeniami. Wierzymy, że kiedyś wyjedziemy do Seulu i zostaniemy trainee w jednej z wytwórni (najlepiej YG :D)  Znamy się od około dwunastu lat i traktujemy siebie jak siostry. Sagi tańczy a Yuri śpiewa. Obie uczymy się jedna od drugiej. Kochamy też pisać, rysować i czytać. Żyjemy według motta "Wolę umrzeć niż żyć bez pasji" - Jung Kook. Sagi prowadzi też drugiego bloga KLIK na którym możecie poczytać o tym co się u nas dzieje. 






                                                    Sagi 
Mamy nadzieję, że nasze imaginy dobrze się przyjmą i blog będzie tętnił życiem. Zapraszamy do dalszego czytania :)









Sagi i Yuri




Annyeonghi kaseyo!