czwartek, 12 marca 2015

Yuri #2 - wszyscy latamy

Annyong!



Dziś pojawia się kontynuacja imagina Yuri. Pierwszy rozdział opublikowałyśmy 6 lutego ale potem został on przerwany imaginem "Bo wszyscy są tacy sami" który wyszedł z okazji walentynek. Teraz znów powracamy i mamy nadzieję, że scenariusz wam się spodoba. 






ROZDZIAŁ 2.

               Po 20 minutach byłam już na miejscu. "Nowy dom, nowy pokój, nowy brat, nowe życie" powiedziałam sobie w myślach.
- Twoj pokój jest na pierwszym piętrze. Odrazu po lewej. Po prawej jest pokój twojego brata.
- Dobrze. - powiedziałam, wzięłam walizki i zaczęłam targać je na górę.
- Siema - usłyszałam głos, gdy łapałam już zaklamkę
- Annyong. - odpowiedziałaś.
- Nawet nie popatrzysz jak wygląda twój nowy brat? - spytał szyderczo chłopak.
- Potem zobacze. Teraz mi się nie chce.
- Dobrze. Nie wiesz co tracisz.
- Trace czas na pogaduchy z tobą, gdzie w tym czasie mogłabym się rozpakowywać. - powiedziałaś i spojrzałaś na nowego brata. Był on dość wysoki, miał brązowe włosy, czarne oczy i kolczyki w uszach.
- O! Popatrzyłaś - uśmiechnął się złośliwie chłopak. - Jin jestem. A ty?
- Yuri. 
- Ładnie. Ty też jesteś niczego sobie. Nie będzie wstydu przy moich kumplach.
- Jakich? 
- Jungkook, Jimin i J-Hope
- Aha. Warto wiedzieć. - powiedziałaś i pociągnęłaś walizkę do pokoju.  
- Dziś wpadają do mnie na nocke.
- Dobrze. Tylko się nie pogwałdźcie.- powiedziałam, uśmiechnęłam się od niechcenia i zamknęłam za sobą drzwi. Jestem osobą dość wredną, no ale niestety nic na to nie poradzę. Szybko się rozpakowałam i zeszłam na dół na kolacje. Gdy zjadłam, usłyszałam dzwonek do drzwi. Odrazu wiedziałam, że to koledzy Jin'a, więc poszłam do pokoju. Nie chciałam spotykać się z ludzmi. Jeszcze nie dziś. Położyłam się na łóżku i zasnęłam.
Nagle obudził mnie krzyk z drugiego pokoju:
- Yuri! - to był Jin - chodź się przywitać!
Powoli wstałam, przejrzałam się w lustrze, poprawiłam włosy i poszłam do brata.
- Annyong. - powiedziałam, gdy otworzyłam drzwi. Nagle hałas przeobraził się w totalną ciszę. Wszyscy patrzyli się na mnie ze zdumieniem.
- Tak, to moja nowa siostra - uśmiechną się Jin i pomierzwił mi włosy. Ja go wzamian walnęła poduszką. Chłopak mnie wszystkim przedstawił i kazał się wynosić. Jak powiedział tak i zrobiłam, bo nie chciało mi się tam siedzieć. Chciałam tylko wrócić do mojego przyjaciela.
Gdy zamknęłam drzwi usłyszałam jak mówili "ale ładna", "fajny styl.", "No! Taki got", "fajna siostra", "zazroszczę ci", Szybko wbiegłam do pokoju by nie usłyszeli mojego śmiechu.
- Ja? Ładna? Mam fajny styl?- powiedziałam sama do siebie. - chyba w snach. 
Leżałam sobie tak przez chyba godzinke i rozmyślałam o tamtych słowach. Nagle usłyszałam skrzypienie drzwi.
- Mogę wejść? - spytał jakiś chłopak o czarnych włosach.
- Jak zamierzasz mi przeszkadzać, to nie.
- Zależy co rozumiesz przez "przeszkadzanie"
- Nooo.. Nie wiem. Właź.
- Ok - powiedział chłopak i siadł koło mnie na łóżku. - a tak wogóle, to Jungkook jestem.
- Yuri. Miło mi.
- Ile masz lat?
- 16. A co?
- Nie, nic. Tak pytam. 
- Aha. A ty? - usiadłam.
- 15. Jak ci się tu mieszka?
- Ujdzie. Tęsknie za dawnym domem, za Taehyung'em...
- Taehyung? To twój chłopak?
- Anyio! - uśmiechnęłam się. - Ja.. To znaczy. - zaczerwieniłam się - To mój brat... Tak jakby.
- Czyli?
- Poznałam go gdy miałam sześć lat. Jest w moim wieku. Jego rodzice też dużo pili. Został przygarnięty przez dom dziecka, by był bezpieczny, jak ja.
- Nieźle. - powiedział chłopak i zapanowała cisza. Ale po chwili przerwał ją huk.
- Co się stało? - spytaliśmy równocześnie.
- Nic! - słychać było krzyk J-Hope'a i śmiechy. Postanowiłam jednak sprawdzić.
Gdy weszłam do ich pokoju, Jin leżał na podłodze, Jimin leżał koło niego i masował sobie głowe. J-Hope próbował naprawić żyrandol.
- Co-się-tu-stało? - spytałam jeszcze raz.
- Żyrandol nam spadł. Jeden ranny. Pomoc już naprawia szkody. - powiedział J-Hope i zasalutował.
- Tylko czemu akurat ja ranny? - jęknął Jimin.
- Bo nie ja - śmiał się Jin.
- Nie śmiej się. To boli.
- Ale żałuj że swojej miny nie widziałeś. Wyglądałeś jak taka karykatura klauna.
- Jak ja cie zaraz...! - krzyknął czarnowłosy i chwycił za piłkę, która leżała koło stołu
- Zostaw to! - krzykną Jungkook i pobiegł w strone Jin'a. Po chwili leżał na nim i oboje oberwali piłką.
- Przestańcie! Zachowujecie się jak małolaty! Myślałam, że będziecie bardziej dojrzali. Myliłam się. Pięciolatek jest od was mądrzejszy - krzyknęłam i wyszłam trzaskając drzwiami. Wzięłam kurtkę i pospiesznie wyszłam. Szłam przed siebie. Nie chciałam się z nikim widzieć. Chciałam chwili ciszy, od tego wszystkiego. Długo rozmyślałam i niechcący na kogoś wpadłam, przewracając go.
- Przepraszam - powiedziałam podnosząc się.
- Nic się nie... Yuri?!
- Tae?! - krzyknęłam uradowana. Szybko przytuliłam chłopaka. - Cieszę się że na ciebie wpadłam 
- No a ja średnio - powiedział chłopak i zrobił naburmuszoną minę - bo musiałem upaść na chodnik. Nie mogłaś po prostu podejść, a nie taranować? 
- No przepraszam - uśmiechnęłam się 
- Jak tam w nowym domu?
- Fatalnie. Głośno strasznie. Dziś nocują u mojego brata jego kumple. Beznadzieja.
- To wróć do nas.
- Nie mogę - posmutniałam. Łzy zaczęły lecieć mi po policzkach.
- Nie płacz. - Taehyung przetarł mi mokre policzki. - Nie lubię kiedy płaczesz.
- Wiem, ale ja nie potrafię...
- Potrafisz - przerwał mi chłopak. - Chodź. Usiądźmy na tamtej ławce. Pogadamy, wyżalisz mi się i będzie dobrze.
Uwielbiałam jak to robił. Zawsze wiedział jak mi pomóc. Szlak, czemu ta baba mnie zabrała. Brakuje mi Tae'a, naszych żartów i wieczornych bitw na poduszki. Minął dopiero jeden dzień, ale ja czuje że to wieczność.
Usiedliśmy na ławce, położyłam mu głowę na ramieniu, płakałam i opowiadałam jaki mój nowy dom jest beznadziejny, że mój nowy brat jest beznadziejny i jego kumple też. Rozgadałam się, przyznam. Siedzieliśmy tam dobre dwie godziny. Wkońcu musiałam iść, bo jeszcze by mama się na mnie wydarła. Tak bardzo nie chciałam odchodzić, nie chciałam by mnie zostawiał. Chciałam zostać z nim na zawsze. No ale przecież nikt na mnie nie patrzy, bo po co? Lepiej widzieć tylko czubek własnego nosa.
Gdy weszłam do domu, zbyt mocno trzasnęłam drzwiami, bo aż ściany się zatrzęsły.
- Co ty wyprawiasz! - krzyknął Jin, który właśnie upuścił miskę z chipsami. - masz szczęście że jest plastikowa. Masz to teraz posprzątać!
- A co ja? Twoja sprzątaczka?! - oburzyłam się
- Nie, ale to ty rozsypałaś!
- Ja?! Koleś, ja byłam 5 metrów od ciebie. Sory bardzo, ale ja nie mam tak długich rąk! - krzyknęłam. Chłopak umilkł. - Dziękuję. A teraz spadaj, bo chce iść do pokoju.
- Babo. - szepnął pod nosem.
- Słucham? - odwróciłam się na półpiętrze.
- Powiedziałem babo! Coś ci się nie podoba?
- Ne! To jak się do mnie zwracasz! To że jestem młodasza, nie znaczy że odrazu mam być idiotką! Ciesz się, że na ciebie wrzeszczę!
- Mam się cieszyć, że na mnie wrzeszczysz?!
- Tak! Bo z wielką chęcią bym ciebie zrzuciła z tych schodów. To że jestem w twoim domu, nie znaczy, że będę się pod ciebie podpożądkowywała...
- Ale...
- Nie przerywaj! Myślisz, że ja chce tu być? - zaczęłam płakać - Zabraliście mnie z dawnego domu, od mojego przyjaciela, który był całym moim życiem! Zabraliście mi go, czyli nie mam już nic do stracenia, bo nie mam już nic.
- Ale ja... Niedziałem - Jin spuścił głowę. - To nie moja wina... 
- Wiem - otarłam rękawem łzy i poszłam do pokoju, pozostawiając zszokowanego Jin'a na schodach z rozsypanymi chipsami.
Gdy tylko do niego weszłam przypomniałam, że nie rozpakowałam jeszcze torby. Otworzyłam ją i moim oczom ukazała się czarna bluza z czaszką. 
"Powinnam ją jutro dla niego oddać" pomyślałam i się lekko uśmiechnęłam. Wzięłam ją, położyłam na półce. Chwile jeszcze na nią popatrzyłam i zamknęłam białą szafkę.
Zeszłam na dół, bo zgłodniałam. Schody były już posprzątane. W kuchni krzątała się pani HyoYeon.
- Dobry wieczór Yuri! - powiedziała uśmiechnięta
- Annyong haseyo - odpowiedziałam z grzeczności
- Po co tu przyszłaś? Jesteś głodna?
- Tak trochę.
- To zrobię ci kanapkę. Zgoda?
- Ale ja mogę...
- O, nie nie. - upierała się - Jesteś tu pierwszy dzień, więc nie będę ciebie zamęczać. Dziś ja ci zrobię. 
- Dobrze. - zdziwiłam się.
Usiadłam grzecznie przy barku i patrzyłam, jak moja "mama" robi mi kolację. Nuciła sobie coś pod nosem.
Nagle gdy kroiła szczypiorek przystanęła bez ruchu. Stała tak prze chyba dwie minuty. Wkońcu spytałam:
- Czy coś się stało?
- Wszyscy latamy. - powiedziała, uśmiechnęła się i zemdlała.




MINI SŁOWNICZEK


Annyong - cześć
Annyong haseyo - dzień dobry (formal)
aniyo - nie 
ne - tak 
babo - idiota

poniedziałek, 9 marca 2015

Bo wszyscy są tacy sami #4 OSTATNI + Suga Birthday

안녕하세요!




Dziś mamy dla was kolejny i niestety (a może na szczęście) ostatni rozdział imagina "Bo wszyscy są tacy sami". Miłego czytania :)










ROZDZIAŁ 4.


            Soo była w areszcie już cztery dni. Miała piec przesłuchań ale cały czas nie mogła znaleść wystarczających argumentów aby ja wypuszczono. Nikt jej nie odwiedzał. Ani rodzina, ani NamJoon. Była sama. Jedynym jej towarzyszem  był miły pracownik z którym raz na jakiś czas zamienił z nią kilka słów. Była juz niemal pewna, że nie uda sie jej uwolnić. Jest skazana za nic. Zaczęła to przyjmować do wiadomości. Nastawiała sie na życie w samotności w białym, pustym pokoju. Bez pasji, bez niczego. Powoli zapominała o śpiewie który tak kochała. Zrozumiała, ze musi to przyjąć na klatę bo i tak nic nie może zrobić i zadręczania sie jest bezsensowne. Mimo to dużo płakała. Tęskniła za chłopakiem. 

        <puk puk> Rozległo się po pokoju budząc Soo ze snu. 
- Ye?! - spytała Soo sygnalizując Ze można wejść. Drzwi otworzyły sie Soo była pewna ze zobaczy tam znajomego mężczyznę. 
- Jakieś nowe ogłoszenia parafialne? - zażartowała nie podnosząc głowy. Lubiła żartować z tym mężczyzna. 
- Ye. - usłyszała w odpowiedzi ale to nie był głos mężczyzny którego znała.
- NamJoon?! - krzyknęła zrywając sie do siadu. Tak, to był on. Nareszcie.
- Ye. - krzyknął szczęśliwy i wgramolił sie do łózka obok dziewczyny. - Nareszcie jestem! - powiedział szczęśliwy. Dziewczyna była trochę skrępowana ponieważ nigdy nie był on tak blisko niej. Jednak skryła to w sobie i odpowiedziała
- Co tak długo?! Nudziłam się! - rzuciła żartem udając obrażona. 
- Mieliśmy ciężki okres treningów. Zostało nas już tylko dziecięciu. Jest naprawdę ciężko! - tłumaczył się chłopak - Mianhabnida... - dodał cicho pochylając głowę.
- Nie przepraszaj głuptasie! Przecież ja tylko żartuje! - odpowiedziała mu z uśmiechem. 
- Uff... - odetchnął Joon po czym spojrzał na telefon - Ubieraj sie bo za 20 minut mamy przesłuchanie 
- My mamy? - zapytała myśląc ze chłopak sie pomylił
- My. - odpowiedział krótko 
- A przypadkiem nie...
- Nie. - przerwał Soo traniee - Nie tym razem. 
- Ale jak to..? - zapytała niezorientowana Soo
- Pomogę ci. 
- Masz pozwolenie?
- Tak. Wszyscy sie zgodzili. - powiedział uśmiechając sie - Leć sie ubierać. - pogonił dziewczynę Joon 
- Tak jest! - odsalutowała SooMi uśmiechając sie i wyszła z celi.

          Przesłuchanie przebiegało idealnie. NamJoon miał świetne argumenty którymi ratował Soo z każdego pytania na które nie potrafiła odpowiedzieć. Idealnie zgrywali wypowiedzi. "skąd on to wszystko wie?!" Zastanawiała sie dziewczyna. 
- Dobrze. Dla ciebie Park SooMi to juz wszytko. - Powiedział jeden z przesłuchujących mężczyzn - Kim NamJoon, ty zostaniesz.
- Oczywiście. - potwierdził chłopak dając dziewczynie prawie niezauważalny znak sygnalizujący, ze jest przygotowany. 
-Annyonghi kaseyo. - powiedziała wychodząc. Gdy zaszła do sali usiadła w bezruchu na łożku czekając na przyjaciela. Wydawało jej sie, ze czeka na niego godzinę a minęło zaledwie 10 minut. Nagle Soo usłyszała upragniony dźwięk skrzypienia otwieranych  drzwi. Do celi wszedł chłopak. Miał poważny wyraz twarzy a wzrok wpatrzony i podłogę. Soo przeraziła sie. Joon sztywno podszedł do dziewczyny siedzącej na łóżku i usiadł delikatnie, tak jakby pościel była uszyta z cieniutkiej porcelany, a on nie chciał jej potłuc. Cały czas patrzył w podłogę i nic nie mówił.
- Co sie salo? - zapytała przerażona dziewczyna. Jednak nie otrzymała żadnej  odpowiedzi. - NamJoon, co sie stało? - powiedziała juz nieco ostrzej ale dalej pełna przerażenia. Chłopak wciąż milczał. Zachowywał sie tak, jakby był głuchoniemy. Dziewczyna była tak przerażona, ze miała wrażenie, ze zaraz zemdleje ze strachu. - Joon do cholery! - krzyknęła - Mów! To nie jest śmieszne! - krzyknęła biorąc chłopaka za ramiona i gwałtownie odwracając w sowim kierunku. Chłopak dalej nic nie mówił, tylko wpatrywał sie w dziewczynę pustym wzrokiem. - Mów! - krzyknęła najgłośniej jak tylko potrafiła i uderzyła chłopaka w policzek. On znów spuścił głowę lecz Zaraz znów podniósł ja patrząc na dziewczynę. Westchnął głęboko i zaczął mówić. 
- Ach, SooMi... Tak mi przykro... - powiedział z współczuciem w głosie. W oczach dziewczyny wpatrzonych w jego oczu zaczęły pojawiać sie łzy. Mimo, że chłopak był śliny moralnie, nie wytrzymał i kontynuował swoją wypowiedz - Tak mi przykro ale... Ale musisz pożegnać się z tym pokojem... 
- Co?
- Udało sie! wchodzimy! Jesteś wolna! - krzyknął uradowany chłopak. Dziewczyna uśmiechnęła se ale zaraz spoważniała
- Ty idioto! - krzyknęła na chłopaka - Chciałeś żebym umarła na zawał serca?! Nienawidzę cie! - oczerniała chłopaka. - Jesteś.. - zaczęła mówić ale coś spowodowało, ze nie skoczyła. Spostrzegła, ze chłopak był bardzo blisko niej. Patrzyli sobie w oczy milcząc. Oboje ciężko oddychali powoli przybliżając sie do siebie jeszcze bardziej. Dziewczynę przechodziły na przemian ciepłe i zmień dreszcze. Nigdy nie była tak blisko z nikim. Gdy ich twarze juz prawie sie stykały Soo zamknęła oczy i dała sie ponieść danej sytuacji. Po chwili poczuła na swoich ustach ciepłe usta chłopaka. Jego pocałunek był bardzo delikatny ale przy tym pełen miłości. 
- Kamsahabnida hyung.- szepnęła Soo przerywając pocałunek 
- Od dzisiaj nie hyung tylko oppa. Twój oppa - powiedział chłopak uśmiechając sie uroczo. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech i odpowiedziała
- Dobrze oppa. - powiedziała Soo po czym znów złączyli swoje usta w kolejnym pocałunku.






Mini Słowniczek:
oppazwrot dziewczyny do chłopaka który jest jej bardzo bliskim przyjacielem
hyung - zwrot do starszego kolegi/brata
kamsahabnida - dziękuję (formal)
mianhabnida - przepraszam (formal)
Ye - tak


A tak poza tym to wszystkiego najlepszego Suga! Żebyś całe życie był taki jaki jesteś teraz - uśmiechnięty i pełen pozytywnej energii. Żeby Bangtan Boys odnosili coraz większe sukcesy i żeby stawali się coraz sławniejsi. Segel hukahabnida oppa!







Kamsahabnida
~Sagi

sobota, 7 marca 2015

Bo wszyscy są tacy sami #3

Annyong!







Dziś po dość długiej przerwie mamy dla was kolejną część imagina "Bo wszyscy są tacy sami". W tej części prosta i przyjemna historia trochę się zagmatwa...







ROZDZIAŁ 3.

- Co to jest? - znow spytała sama siebie - Kartka? Ale skąd ona się tu.. - nie dokończyła ponieważ rozwinęła wiadomość.

"Za tydzień o tej samej porze." 

- Tak! - krzyknęła i aż podskoczyła z radości. To była wiadomość od Nimjoon'a. - zobaczę go! Jeszcze go zobaczę! - krzyczała podskakując jak dziecko i pobiegła do domu. 


***


-Dziecko, gdzie ty byłaś tyle czasu?! - krzyknęła do niej  mama gdy tylko przekroczyła próg drzwi 
- Na spacerze. - odpowiedziała krótko
- Ne..? Przez 3 godziny? - zapytała z niedowierzaniem omma. Dziewczyna nie zdała sobie sprawy z tego ze stała tak tak długo. Wydawało jej się ze minęła zaledwie godzina. 
- Je. - odpowiedziała dalej trzymając się przy swoim kłamstwie Soo - Potrzebowałam długiego spaceru.
- Długiego? - niedowierzając mama
- Bardzo długiego. 
- Dobrze. Ale teraz idź do łazienki i idź spać bo jest już 
- Omma... - przerwała jej córka 
- ...późno... - cicho dokończyła swoją wypowiedz mama 
- Nie mam pięciu lat... Umiem o siebie zadbać. - odpowiedziała mamie zirytowana SooMi. Nienawidziła kiedy mama tak się o nią troszczyła.
- Dobrze. Mianhamnida. - przeprosiła
- Nie musisz.
- Idź już. - zakończyła rozmowę omma. Soo poszła do swojego pokój i bezwładnie rzuciła się na łóżko. 
- Wyszłam bo byłam na niego zła a wróciłam... Zakochana? - powiedziała do siebie Soo - Jak mogłam się w nim zakochać?! Na? Ja nigdy nie w nikim nie zakocham. Zakochałam... - rozważała - NamJoon zabije cie! - krzyknęła zapominając o tym, ze przez cieknie ściany bloku, pozostali domownicy słyszą każde jej słowo. Soo miała dość nerwowych sąsiadów. Przeszkadzał im najmniejszy hałas czy muzyka włączona lekko głośniej niż normalnie. Była prawie przekonana, ze zaraz usłyszy pukanie do drzwi. Za nimi będzie stała sąsiadka w szlafroku która znów będzie jej wygrażać ze wezwie policję. Ale nie. W domu panowała cisza. Rodzina już spała. Tylko ona nie spała. Sąsiadka nie przyszła. Dziewczynę powoli zaczął mulić sen wiec spokojna ze sąsiadka nie przyjdzie położyła się do łóżka. Gdy tylko dziewczyna zamknęła oczy coś przeszkodziło jej w śnie. To był hałas dobiegający zza okna. Dźwięk wozu policyjnego. "Policja o tej porze? Coś musiało się stać." Pomyślała. Potem usłyszała kroki w mieszkaniu na gorze i otwierające się drzwi na klatce. Rozmowy z oknem nie dawały jej spać więc wyjrzała za okno. Zobaczyła owa sąsiadkę z góry oraz jej męża rozmawiających z policja. Nagle kobieta podniosła głowę na okno dziewczyny i... Krzyknęła z przerażenia. SooMi strasznie się zdziwiła. "Boi się mnie?" Czemu?" Zastanawiała się. Szybko wzięła do ręki lustro aby zobaczyć czy wygląda tak strasznie żeby moc się jej przestraszyć. Nie wyglądała jak dziewczyny z SNSD ale nie wyglądała tez na potwora.
               Sąsiadka nerwowo pokazywała na jej okno i mówiła coś do policjanta. Dziewczyna zirytowana niemiłym zachowaniem sąsiadki postanowiła odejść od okna. 
- Ta kobieta nie ma za grosz kultury... - szepnęła sama do siebie - jak można tak bezczelnie pokazywać kogoś palcem? - dodała zirytowana jej zachowaniem. Pokiwała przecząco głowa i położyła się do łóżka zakładając kołdrę na głowę. Nie chciała słyszeć tego całego zamieszania. Chciała po prostu spać. Nagle aż poderwała się z łóżka. Ktoś pukał do jej drzwi. 
- Czy ta kobieta naprawdę zwariowała?! - powiedziała wstawiając do drzwi. Podeszła i nerwowo je otworzyła leczy gdy miała już wystartować do kobiety z tekstem, ze robi zamieszanie i nie daje spać innym ludziom, zamarła. W drzwiach stało trzej w pełnymi uzbrojonych policjantów a za nimi owa kobieta z mężem. 
- To ona chce popełnić zabójstwo! - krzyknęła kobieta
- Słucham?! - krzyknęła zirytowana - Jakiego sa... - krzyczała ale jeden z policjantów zakneblował ja. Dwaj pozostali szybkim ruchem skuli jej ręce w kajdanki i złapali niczym przestępcę.
- SooMi! - krzyknęła przerażona widokiem funkcjonariuszy omma - Co tu się dzieje!? 
- co zrobiłaś?! - dorzucił tak smak przerażony appa. Gdy dziewczynie udaliśmy wyrwać dla policjanta pokazała, ze jest zakneblowana i nie może nic powiedzieć. A tak bardzo tego potrzebowała.
- Omma co oni robią dla Soo? - powiedział czteroletni brat dziewczyny który ze łzami w oczach chował się za mamą
- zabieramy państwa córkę na komisariat. Podobno chce dopuści się zabójstwa. - Powiedział jeden z funkcjonariusz
- Co takiego? - krzyknęła zirytowana omma - SooMi?! Zabójstwa!? Państwo oszaleli?! Przecież ona ma 17 lat! Co takiego ona Zrobiła, ze uważacie iż chce kogoś zabić! Skąd macie dowody?! - krzyczała omma która za wszelka cenę próbowała obronić córkę. Były jak siostry i kobieta wiedziała, ze Soo nigdy nie dopuściła by się do czegoś takiego. A nawet jeśli cos takiego by jej przyszło do głowy, to pierwsza osoba która by o tym wiedziała byłaby jej Omma. Mówiły sobie o wszystkim. 
- Ta oto kobieta - powiedział policjant wskazując na sąsiadkę - Powiedziała nam, ze słyszała jak państwa córka wykrzykuje coś na temat zabójstwa jakiegoś chłopaka. Przestraszyła się wiec nas wezwała. 
- Przecie to idiotyczne! - wykrzyknęła sfrustrowana matka gotowa rzucić się na sąsiadkę i udusić ja własnymi rękoma
- Musimy Zabrać ja na komisariat. Zostanie przesłuchana, a jeżeli nie będzie zastrzeżeń wypuszczona. - powiedziała policjant przerywając wypowiedz kobiecie. Soo szarpała sie chcąc uwolnić sie z uścisku pozostałych mężczyzn ale oni byli od niej silniejsi. 
- Panowe, - zaczął spokojnie tata SooMi który uprzednio nie wstrącał sie w kłótnie miedzy omma a policjantami - czy naprawdę nie uważacie ze to niedorzeczne, żeby dziecko z normalnej rodzony planowało zabójstwo? Czy naprawdę wierzycie tej starej kobiecie - powiedział wskazując na sąsiadkę. Ta zła na mężczyznę zmarszczyli czoło i spojzala na niego spod byka. - Jest stara wiec mogła mieć jakieś omamy. Normalne...
- Ten mężczyzna mnie obraza! - przerwała czerwona ze złości kobieta 
- Przykro mi ale to nasz obowiązek. - tłumaczył dalej - Nawet gdybyśmy chcieli to nic nie możemy zrobić. Prawo jest prawem a regulamin regulaminem. - appa spuścił głowę rozumiejąc ze nic nie zdziała 
- Panowie ale... - chciała znow zaczął błagać ale tata Soo złamał ja za ramie i szepnął 
- LeeDong, to nie ma sensu. - odpowiedział kobiecie. Soo spojrzała jej w oczy. Była przerażona. Kobieta przytuliła się do męża i zaczęła płakać. 
- SooMi gdzie oni cie zabierają? - zapytał mały chłopczyk który był jeszcze padziej przerażony niż siostra - Ja nie chce! Ja chcę żebyś była w domku! - krzyczał mały
- HyongWi chodź co pokoju. - powiedziała omma chwytając dziecko za rękę i prowadząc do pokoju 
- Soo tylko pamiętaj, zawsze mów prawdę. - powiedział roztrzęsionym głosem appa. Dziewczyna patrzyła na mężczyznę ze łzami przerażenia oczach ale nie płakała. Była silna. - Juz niedługo tu wrócisz. Trzymaj sie słoneczko. - powiedział ojciec po czym patrząc na funkcjonariusz skinął głowa dają znak ze juz czas. 
- idziemy! - krzyknął policjant. Dwaj pozostali odwrócili sie i wciąż trzymając biedna Soo wyszli z domu. Ostatni wychodząc trzasnął drzwiami
- Kogo ty chcesz zabić psychopatko?! - wyskoczyła do nastolatki sąsiadka 
- niech sie pani uspokoi! - krzyknął na nią policjant - I tak juz pani zamieszania narobiła wiec niech chociaż kwestii dochodzenia do prawdy  zostawi nam pani. Proszę wracać do mieszania i iść spać. Po tyg słowach kobieta ostro spojrzała na Soo przeszywając ja złowieszczym wzrokiem po czym odwróciła sie i poszła do mieszkania. Nastolatka szła cała zesztywniała niewiedzę co ja dalej czeka. 

          Gdy zajechała do aresztu przerażenie owładnęło ja jeszcze bardziej. Idąc korytarzem serce waliło jej jak młotem ale gdy Dostała jednoosobowa cele zdziwiła bo nie była taka zła jak obawiała sie tego obawiała. Był to biały pusty pokój ze szpitalnym łóżkiem i metalowa szafka. Okno w pokoju było małe i zakratowane ale było! Soo miała tez radio i telewizor. Była święcie przekonana, ze trafi do czarnej, zapleśniałej celi z dwoma zabójcami. "za duzo filmów..." Myślała sobie Soo. Gdy tylko zaszła do owego pokoju położyła sie na łóżko i momentalnie zasnęła. Śnił sie jej NamJoon. Słońce, wakacje i oni. Roześmiani i wolni. 


- Wstawać! - Rozległ sie głos policjanta budzącego więźniów - Za 5 minut macie zbiórkę a kto sie spóźni nie ma śniadania! - oznajmiał funkcjonariusz. "Jak dobrze, ze nie jestem więźniem." Pomyślała w myślach. Westchnęła i spojrzała na zegarek. Była 5:30. 
- Co to to nie! - powiedziała sam so siebie - Tak wcześnie to ja nigdy nie wstanę! - powiedziała i rzuciła sie na twarda, nie wygodna poduszkę. Z całej siły próbowała znow zasnąć ale jej wyobraźnia jej nie pozwala. Cały czas myślała o Joonie. Zastanawiała sie co teraz robi. Zastanawiała sie czy  da radę sie z nim zobaczyć w weekend. Tak bardzo by chciała. O niczym innym teraz nie marzyła jak o spotkaniu Znajomego trainee. Nagle z jej rozmyśliłem wyrwał ja głos pukania do drzwi.
- Proszę wejść! - krzyknęła podnosząc sie z łózka i przeczesując palcami włosy. Zza dzwi wyjrzał policjant. 
- Annyong hasejo. - przywitał sie idąc przyjaźnie 
- Annyong Haseyo - podziała mu Soo 
- Chcesz iść do toalety sie oporządzić? - zapytał uprzejmie 
- mogłabym. 
- W takim razie chodź ze mna - Powiedzial nadzwyczaj uprzejmy policjant gestykulując aby Soo poszła za nim. Zaspana nastolatka podniosła sie z łózka i poszła za mężczyzna. 
- To tutaj. - powiedział otwierając drzwi łazienki. Była ona czysta i zadbana. Niczym sie odstawała od łazienek w galeriach handlowych. 
Dziewczyna stanęła przed lustrem i westchnęła.
- No i gdzie ty SooMi trafiłaś, co? - spytała sie swojego odbicia Po czym przemyła twarz zimna woda. Uczesała włosy i umyła zeby. Ponieważ nic więcej ze soba nie miała nie mogła ni wiech zdziałać. Powoli otworzyła drzwi wyjściowe. Ku jej zdziwieniu nikogo tam nie było. Postanowiła Wrócić sama. Zaszła do celi i zamknęła za sobą dzwi. Po chwili rozległo sie stukanie do drzwi i do pokoju znów wsunął się owy miły policjant. 
- Byłabyś słabym więźniem... - powiedział mężczyzna śmiejąc sie. Soo odwzajemniła to uśmiechem - jesteś niewinnie skazana. Niedługo cie wypuszcza. - Powiedzial po czym odwrócił sie i na chwile znikną aby po chwili wrócić z powrotem. - śniadanie przyniosłem. - Powiedzial podając Soo tace na której była herbata, dwie bułki, ser, wędlina i świetne warzywa. 
- Mashisoyo. - powiedział mężczyzna 
- kamsahabnida - podziękowała
- nie ma za co. - powiedział mężczyzna i wyszedł z pokoju zamykając Soo od zewnątrz. Dziewczyna spojrzała na śniadanie. Była bardzo głodna wiec od razu spałaszowała obie bułki. Zwykle nie jadła śniadania, a jeśli jadła to było to musli, ale stres sprawił, ze była głodna jak wilk. Gdy Soo przeżywała ostatni kawałek drzwi znow sie otworzyły. Tak jak sie spodziewał był to owy funkcjonariusz. Usiadł obok niej na łożku i zaczął tłumaczyć
- Za 30 minut masz pierwsze przesłuchanie. Jesli wszystko dobrze pójdzie, dzisiaj będziesz wolna wiec radzę mowić prawdę. Bo każda prawda, nawet najgorsza jest lepsza od kłamstwa. Powodzenia. - powiedział po czym wstał i opuścił pomieszczenie zostawiając Soo sam an sam. 


Po pół godzinie dziewczyna znów usłyszała dźwięk otwierających sie drzwi. 
- Park SooMi, idziesz ze mna na przesłuchanie. - powiedział juz inny, raczej drętwy i niemiły pracownik 
- Oczywiście. - odpowiedzia dziewczyna wcześniej juz poinformowana. 

        Przesłuchanie odbywało sie w pomieszczeniu bez okien. Właściwemu znajdował sie tam tylko spory stół i krzesła. Po jednej stanie siedziała ona, a po drogiej pracownicy. Soo dostawała wiele pytań. O rodzine, zabójstwo a nawet sąsiadkę. Gdy wyszła z pomieszczenia wydawało sie jej ze wszystko poszło dobrze. Szczęśliwa zaszła do celi i położyła sie na łóżku nieświadomie odpływając w śnie. 
Nagle drzwi wejściowe zaskrzypiały. Soo zdała sobie sprawę ze zasnęła i zanim pracownicy wyszli zza dzwi, ona juz stała gotowa na wszystko.
- Park SooMi - zaczął ten sam mężczyzna co uprzednio - Z przykrością muszę stwierdzić, ze musimy cie tu jeszcze zatrzymać. Twoje argumenty nieba wystarczająco dobre aby moc cie wypuścić. 
- Dobrze. Rozumiem. - odpowiedziała spokojnie z powaga w głosie Soo. Po tych słowach mężczyźni wyszli z pomieszczenia  zamykając za sobą drzwi. Gdy dziewczyna była Brema ze juz nikt nie wróci rzuciła sie na łóżko i zaczęła płakać
- Jak to? Co Powiedziałam nie tak? Czemu muszę tu byc?! Nic nie zrobiłam i nie chciałam zrobic i nikt mi w to nie wierzy! - mówiła sama do siebie. Jej rozpacz przerwał jej dźwięk pukania do drzwi
- proszę nie teraz! - wydusiła przez łzy 
- Ale SooMi...
- Nie teraz! - przelewała mężczyźnie 
- Masz gościa! Przemyciłem ci go więc lepiej otwórz. - dziewczynę zaszokowana owa informacja wiec cała we łzach otworzyła drzwi celi i zamurowało ja. W drzwiach stał NamJoon z czerwona róża w dłoni. 
- Annyong. - powiedział nieśmiele 
- To ja was zostawiam... -powiedział mężczyzna wycofując sie 
- Annyong. - opowiedziała mu drętwo. - czy mógłbyś wejść do środka i zamknąć drzwi? - spytała 
- Ne. Nie ma problem. - powediAl chłopak. Gdy tylko zamknął za soba drzwi Soo rzuciła mu sie na szyje
- NamJoon, Co ty tu robisz?? Skad wiesz ze tu jestem?! - krzyczała uradowana wyrokiem chłopaka cały czas go ściskając - wole to wszytsko jest taka beznadziejna sytuacja bo...
- nie mów. - przerwał jej chłopak - wszystko wiem. Rozmawiałem z twoja mama. Wszystko wiem. - dziewczynę zatkało. Patrzyła an chłopaka gdy nagle do jej oczu napłynęły łzy. Robiła wszystko aby nie uronić ani jednej ale nie udało sie jej to. Po jej policzkach zaczęły spływać duże łzy. Gdy chłopak to zauważył delikatne odniósł jej głowę do gory, tak, by patrzyła prosto w jego oczy. 
- SooMi, co sie dzieje? - spytał smutno traniee
- nie chcą mi uwierzyć! - zaczęła dziewczyna - Ja sie boje! Joon tak bardzo sie boje! - powiedziała po czym nie wytrzymała i wtuliła sie w chłopaka.
-  Soo Nie bój sie. Bądź silna! - Powidzial jej chłopak - wyjdziesz z tak juz niedługo rozumiesz?! 
- Nie wierze w to! Zostanę tu na zawsze! 
- skończ proszę! - przerwał jej chłopak. Po tych słowach miedzy nimi zapanowała cisza. Joon postanowił ja przerwać. - Soo ale jedno masz mi obiecać.
-  Co takiego? - spytała dziewczyna po której policzkach wciąż spływały łzy
- Ze będziesz walczyć. Ze nie poddasz sie do końca. Do czasu az cie nie wypuszcza. Będziesz silna. Obiecaj mi to. - powiedział NamJoon. Po tych słowach dziewczyna zaczęła płakać jeszcze bardziej nie mogąc wydusić z siebie ani słowa. Nie otrzymując odpowiedzi chłopak spytał po raz kolejny - Obiecaj, proszę. 
- O-Obiecuje. - wydusiła przez łzy dziewczyna 
- Mam nadzieje, ze jesteś słowna... - powiedział chłopak wstając z łóżka.
- Nam, gdzie idziesz? - spytała dziewczyna która bardzo nie chciała odejścia chłopaka 
- Mogłem to przyjść tylko na 15 minut  które juz minęło... - powiedział z żalem w głosie chłopak po czuł przytulił dziewczynę czule i otworzył drzwi. Gdy chciał je zamknąć odwrócił sie od Soo i szepnął - Ja tez będę walczyć... Annyong. - i zamknął drzwi. 






MINI SŁOWNICZEK:

je/ne - tak
omma - mama
appa - tata
mashisoyo - smacznego
kamsahabnida - dziękuję (formal)
mianhabnida - przepraszam (formal)
annyong - cześć
annyony haseyo - dzień dobry (formal)


Kamsahabnida 
~Sagi