piątek, 16 stycznia 2015

Another Christmas Day #5 (ostatni)

Annyong! 



            Więc dzisiaj kolejna i niestety (a może na szczęście) ostatnia część imagina "Another Christmas Day". Dzisiaj będzie smutno ale i trochę wzruszająco. 



-Kooki gdzie jest moja opaska z kocimi uszkami?! – krzyknęłaś pakując się na powrót do domu. Nie mogłaś uwierzyć, że właśnie miałaś wrócić do domu i zostawić siedmiu chłopaków którzy stali się ci bardzo bliscy. Czułaś się tak, jakbyś miała zostawić tu wszystko co masz i zacząć życie od całkowitego zera. Było tak jakbyś musiała zostawić swój cały świat. Cały czas płakałaś, jednak starałaś się nie robić tego przy chłopakach. Nie chciałaś, żeby wiedzieli jak cierpisz. A tym bardziej nie chciałaś, żeby zobaczył to twój oppa. Chociaż to o niego najbardziej się martwiłaś. Byliście para od paru dni ale czułaś, że nie potrafisz bez niego żyć. Był dla ciebie całym światem. A teraz gdy myślałaś sobie, że musisz go zostawić w Seulu na tak długo… Nie wierzyłaś w to. – Kook! – krzyknęłaś ponownie nie słysząc odpowiedzi na twoje pytanie. Po chwili do pokoju wszedł poszukiwany złodziej. Miał minę niewinnego dziecka a na głowie twoją opaskę. Uśmiechnęłaś się do niego i powiedziałaś uroczo- Przepraszam strojnisio ale muszę zabrać ci moją opaskę bo może mi się jeszcze przydać. - chłopak popatrzył na ciebie oczami szczeniaka robiąc przy tym słodkie aegyo. Zauroczyło cię to. Wstałaś zwinnie i podeszłaś do chłopaka. Przytuliłaś się do niego, dałaś mu szybkiego buziaka i delikatnie zdjęłaś opaskę z głowy.
- Ale ty jesteś… - powiedział Kooki udając małe dziecko.
- No przepraszam ale chciałabym zachować  tą opaskę dla siebie. – powiedziałaś niczym mama do swojego dziecka. Chłopak popatrzył na ciebie chwilę po czy z zaskoczenia wziął cię na ręce.
- Idziemy na śniadanie. – powiedział trzymając cię na rękach. Poczym zaniósł cię do jadalni gdzie reszta zespołu czekała na śniadanie. Jung Kook delikatnie posadził cię na krześle, a sam usiadł obok.

            Chłopacy jak zwykle usługiwali ci jak tylko mogli. Byłaś ich oczkiem w głowie. Najcenniejszym skarbem o który z całych sił dbali.
- Ciężko mi w to uwierzyć, że to nasze ostatnie wspólne śniadanie… - powiedział smutno Jin – do oczu napłynęły ci łzy ale ty szybko je zamknęłaś aby zapobiec płaczu.
- Nie prawda! – odpowiedziałaś stanowczo – Ostatnie teraz, ale przecież jeszcze do was kiedyś przyjadę. No chyba, że mnie nie zaprosicie… - powiedziałaś uśmiechając się
- Noona pamiętaj, że u nas zawsze jest dla ciebie miejsce. – powiedział Kooki biorąc cię za ręce – Jesteś przecież częścią zespołu. – po tych słowach nie wytrzymałaś. Twoje nerwy puściły i rozpłakałaś się na dobre! Przytuliłaś się do chłopaka, który również płakał. Wszyscy byli inni niż zwykle. Poważni i smutni. Nie było u nich tej codziennej radości. W ich oczach nie było widać tej chęci działania a raczej całkowitą niechęć do wszystkiego. Wszyscy bardzo to przeżywali.

            Po zjedzonym posiłku zaoferowałaś chłopakom, że posprzątasz ze stołu. Musiałaś ich długo namawiać, ale w końcu, po serii aegyo wszyscy poddali się i ulegli. Byłaś roztrzęsiona. Ręce ci się trzęsły a myślami byłaś gdzieś daleko. Tak bardzo Nie chciałaś, żeby ta chwila nadeszła. Tak bardzo nie chciałaś pożegnania. Nie mogłaś się na niczym skupić. Myślałaś tylko o jednym. Wkładając naczynia do zmywarki upuściłaś nóż który upadając zahaczył ci o rękę przecinając skórę i powodując dość silny krwotok. Nie chciałaś żeby któryś z chłopaków to zobaczył więc cicho wymknęłaś się do łazienki. Niestety twoje starania poszły na marne. Tuż pod samymi drzwiami natknęłaś się na Kooka.
- ________! Co ty sobie zrobiłaś? – zapytał ciebie przerażony chłopak. Spojrzałaś na rękę. Nawet nie zauważyłaś jak bardzo krwawiłaś. Odwróciłaś się i zobaczyłaś, że za tobą zostawał ślad czerwonych kropek. – Zostawić ciebie na chwile samą… - powiedział lekko żartobliwie chłopak poczym bez pytania wziął ci na ręce i szybko poszedł do pokoju najstarszego.
- Jin! Patrz co ______ sobie zrobiła! Jest blada jak papier i zaraz zemdleje. – powiedział Kooki z troską i strachem w głosie – Pomóż mi bo ty się na tym lepiej znasz.
- Połóż ją. – powiedział gestykulując na łóżko. Usłyszawszy zamieszanie V wszedł do pokoju. – O TaeHyung dobrze, że jesteś! – powiedział Jin – Przynieś mi szybko apteczkę. – rozkazał koledze. Czułaś się dziwnie. Nie lubiłaś kiedy wokół ciebie było takie zamieszanie. Czułaś się Niezręcznie ale chłopacy nie pozwalali ci wstać z łóżka. Gdy TayHyung przyniósł apteczkę przyprowadzając również Sugę Jin zajął się opatrywaniem twojej rany.
- Teraz może zaboleć ale to jest koniecznie. – powiedział troskliwie przykładając wacik ze spirytusem salicylowym. Po dokładnym przemyciu rany sprawinie owiną ją bandażem. Kiedy skończył powiedział – Dla tego właśnie nie pozwalaliśmy ci nic robić. – zaśmiał się chłopak – Teraz musisz chwile poleżeć bo straciłaś trochę krwi i jesteś osłabiona a my w tym czasie opanujemy ślady zbrodni. – po tych słowach wszyscy się zaśmiali
- Ale ja nie mogę. – powiedziałaś stanowczo – Nie spakowałam się a już niedługo przyjadą po mnie rodzice.
- Jeśli pozwolisz o ci pomogę – zaproponował twój oppa. Westchnęłaś ciężko. Nie lubiłaś zawracać komuś głowy sobą ale wiedziałaś, że nawet jeśli byś się nie zgodziła, przyjaciele i tak nie pozwolili by ci wstać, a Kooki mógłby odebrać to tak, że mu nie ufasz, a to była ostatnia rzecz jakiej byś chciała. Więc nie pozostawało ci nic jak tylko pozwolić mu wyręczyć cię.
- Jeżeli tak bardzo chcesz… - powiedziałaś niechętnie
- Dla ciebie wszystko noona. – powiedział chłopak po czym skradł ci małego całusa
- Kamsahamnida. – powiedziałaś gdy chłopak wychodził z pokoju zostawiając cię samą. Nie chciałaś zasnąć, ale niestety osłabienie wzięło górę i mimowolnie odpłynęłaś.

            Obudził cię dźwięk twojego telefonu. Ospale przeciągnęłaś się na łóżku i wyjęłaś telefon z kieszeni. Dzwoniła mama. Westchnęłaś i odebrałaś telefon bardzo niechętnie.
- Annyong.... – powiedziałaś znudzonym tonem.
- Annyong _____! Jak tam, spakowałaś się już? – spytała dziwnie radosna mama. To pytanie znów przywróciło cię do okropnej rzeczywistości. Znów westchnęłaś i odpowiedziałaś
- Ne… Niestety tak.... – odpowiedziałaś smutno
- Nie potrzebnie. – rzuciła mama
- Co „nie potrzebnie”? – spytałaś zdziwiona
- Nie potrzebnie się spakowałaś.
- Jak to? Przecież dzisiaj wracam do domu. – powiedziałaś lekko zagubiona
- No więc właśnie… - ciągnęła mama
- Co właśnie?!
- Właśnie miałam ci powiedzieć, że nie wracasz dzisiaj…
- Co to znaczy? Przecież….
- Pamiętasz jak rozmawialiśmy o przeprowadzce? – przerwała ci mama
- Je. Coś tam pamiętam.
- No więc kupiliśmy mieszkanie. – nie wiedziałaś co masz o tym myśleć. Przesłyszałaś się czy to była prawda. Czy twoja mama właśnie próbowała ci zasugerować, że przeprowadzacie się do Seulu?
- Mamo...? – powiedziałaś niedowierzając
- Tak. Kupiliśmy mieszkanie u Seulu. – potwierdziła twoje przemyślenia. W twoich oczach zebrały się łzy. Zaczęłaś krzyczeć na cały dom.
- Kamsahamnida! Kamsahamnida! – powtarzałaś. Zachowywałaś się tak głośno, że do twojego pokoju wbiegli zaniepokojeni przyjaciele.
- Co ci się stało? – zapytał przerażony Jimin
- Przeprowadzam się do Seulu! – krzyknęłaś zalewając się łzami. Rzuciłaś telefon w róg łóżka i wskoczyłaś dla Kooka na ręce. – Nigdzie nie wracam! Już zawsze będziemy blisko! Już zawsze będziemy obok siebie! Już yeong wonhi!




Mini słowniczek:

kamsahamnida - dziękuję (wersja formalna)
oppa - dosłownie STARSZY BRAT, zwrot używany dziewczynę do chłopaka który jest jej bardzo bliskim przyjacielem (najlepiej starszym od niej) lub jej chłopakiem

noonadosłownie STARSZA SIOSTRA, zwrot używany chłopaka do dziewczyny która jest jego bardzo bliską przyjaciółką lub jego dziewczyną      oppa=noona
yeong wonhi - na zawsze
je, ne - tak


Mam nadzieję, że mój imagin swięwam spodobał. Był to mój pierwszy, kilkurozdziałowy imagin. Momentami wyobraźnia trochę mnie poniosła ale tak właśnie powstają moje scenariusze - podczas rozmarzań. Może to ie było coś idealnego ale dopiero się uczę i obiecuję, że każdy kolejny imagin będzie lepszy. Teraz czeka was historia Lusi która napewno się wam spodoba. Zresztą przekonacie się sami. Do usłyszenia za jakiś czas. 

Kamsahamnida. <3




~김 동리 [Kim DongRi] 
(moje Koreańskie imię, którym czasem będę się posługiwać)

Annyong!





czwartek, 8 stycznia 2015

Another Christmas Day #4

Annyong hasejo! 




            Dzisiaj standardowo mam dla was koleją część "Another Christmas day". Nie martwcie się, to już niedługo się skończy. :) Tym razem będzie zabawnie i uroczo. Zresztą przekonajcie się sami. 


ROZDZIAŁ 4. 

- Zacznijmy się zbierać do wyjścia bo za pół godziny Nowy Rok. – zaproponował najstarszy
- Masz rację. Jeżeli chcemy zdążyć na pokaz to musimy wychodzić. – poparł kolegę J-Hope
- Więc na co czekamy? – powiedziałaś idąc w kierunku drzwi wyjściowych. Wśród chłopaków czułaś się już tak swobodnie. Z całej siły próbowałaś odganiać myśli, że twój pobyt u nich zaczynał dobiegać końca ale twoja wieczorna rozmowa z Kookiem nie pozwalała na to. Gdy o tym myślałaś chciało ci się płakać. Mieszkałaś dość daleko i wiedziałaś, że nie będziesz mogła często widywać się z chłopakami. A oni byli dla ciebie tak ważni. Przeżyłaś wśród nich najlepsze chwile w swoim życiu. A teraz miałaś tak po prostu odejść…
            Idąc na pokaz ulicami Seulu rozglądałaś się na wszystkie strony. Kochałaś to miasto. Ten jego zgiełk i ruch. I do tego jeszcze chłopacy – Sylwester idealny. Szliście, śmialiście się, wygłupialiście.

            Na miejscu w którym miał się odbyć  pokaz było mnóstwo ludzi. Chłopacy starali się jak najbardziej wtopić w tłum i nie rzucać w oczy bo nie lubili kiedy fani natarczywie nękali ich o zdjęcie czy autograf. Wszyscy mieli na twarzach maski, żeby być jeszcze bardziej niezauważalni ale to i tak dało niewielki skutek. Co Pare minut ktoś podchodził do nich prosząc o zdjęcie. Zdarzały się przepadki kiedy dziewczyny przybiegały z płaczek rzucając się chłopakom na szyję i dziękując, że udało się im ich spotkać. Z twojej perspektywy wyglądało to dziwnie ale gdy się zastanowiłaś, stwierdziłaś, że jeszcze przed paroma dniami ty też byś tak zareagowała. Nagle usłyszałaś, że zaczęło się odliczanie
- Ship, ku, p’al, cz’al… - odliczano. Nagle przeszedł się dreszcz. Początkowo nie wiedziałaś czemu ale po chwili zrozumiałaś. Ktoś trzymał twoją dłoń. Spojrzałaś na nią. To był Kook. Miałaś ochotę krzyczeć, ale wzięłaś tylko głęboki oddech i odliczałaś z pozostałymi. – Yok, o, sa, sal, ii, il, kong! - rozległ się huk petard. Rozpoczął się Nowy Rok. Pokaz był piękny. Patrzyłaś w niebo jak zaczarowana. Udawałaś, że to, że Kooki trzyma twoją rękę nie robi na tobie większego wrażenia ale tak naprawdę w środku czułaś się niesamowicie. Ukradkiem zerkałaś na chłopaka który też podziwiał pokaz.
- Saehae bok manibadeuseyo! – powiedziałaś do chłopaka. On popatrzył tobie w oczy i uśmiechną się uroczo
- Tobie też księżniczko. – powiedział. Odwzajemniłaś mu uśmiech
- Kamsahamnida. – podziękowałaś. Po czym wzięłaś się na odwagę i rzuciłaś się chłopakowi w ramiona. Jung Kook nie wydawał się być tym zaskoczony.
- Ach ci zakochani…. – powiedział Jimin śmiejąc się
- Ale muszę przyznać, że ładnie razem wyglądacie. – dołączył się do kolegi V. Wszyscy zaśmiali się a Jung Kook uwolnił cię z objęcia i rzucił się na plecy dla Jimina wywracając go tym na ziemię. TaeHyung postanowił, że wykorzysta daną sytuację rzucając się na kolegów. Gdy pozostali to zauważyli również postanowili, że dołączą się do kanapki. Ponieważ i ty nie chciałaś być inna rzucałaś się na samą górę. Wszyscy krzyczeliście i śmialiście się. Ludzie patrzyli się na was odwzajemniając to uśmiechem. W Polsce wszyscy uznali by was za wariatów ale to Korea, a tu nic nie jest dziwne i nietolerowanie. To właśnie kochałaś w tym kraju. Stuprocętową tolerancję.

            Kiedy wszyscy wstaliście z podłogi otrzepując się z  piasku Rap Mon zaproponował, żeby pójść coś zjeść. Pomysł przypadł wszystkim do gustu więc wszyscy poszliście kierunku najbliższej restauracji. Po zjedzonym posiłku ruszyliście w stronę domu. Oczywiście droga powrotna, jak i wszystko inne, nie była normalna. Ciągłe przepychanki, śmiechy, wygłupy i tańce. U chłopaków to było na porządku dziennym.

Kiedy byliście już pod domem Kooki cicho zapytał ciebie czy mogłabyś zostać z nim jeszcze chwilę na zewnątrz. Byłaś ty lekko zaskoczona ale oczywiście się zgodziłaś. Kiedy wszyscy wchodzili do domu chłopak ukradkiem wziął cię na rękę i wymknęliście się niezauważeni. Ulica była pusta. Chwilę szliście w ciszy nie patrząc na siebie. Ponieważ nie lubiłaś ciszy postanowiłaś się odezwać
- Piękny był ten pokaz… - rzuciłaś
- Tak… - powiedział Kook. Jego głos brzmiał jak przy waszym pierwszym spotkaniu. Denerwował się. Zdziwiłaś się ale udałaś, że wcale tego nie zauważasz. Chłopak wziął głęboki oddech i powoli zaczął mówić.
 - Wiesz, w sumie to znamy się zaledwie kilka dni… - mówił nieśmiale. Spojrzałaś na niego nie rozumiejąc do czego on dąży. – Ja wiem, może ci to się wydać głupie… Nienormalne
- Zdążyłam przywyknąć do waszych chorych zachowań. – rzuciłaś żartobliwie chcąc trochę rozładować atmosferę. Chłopak zaśmiał się cicho po czym znów spoważniał i zatrzymał się odwracając się w twoim kierunku. Chwycił cię za ręce i podniósł głowę parząc ci prosto w oczy. Twoje ciało przeszyły dreszcze. Zaczęłaś rozumieć o co chłopakowi chodzi.
- Bo ja od pierwszego razu… Od tego dnia kiedy cię poznałem… Ja zawsze… No, wiesz… - kręcił nerwowo chłopak – Ty zawsze nie byłaś dla mnie… Ty byłaś… Bo ty nadal jesteś… - nie mógł się wysłowić. Był przy tym taki słodki. Ponieważ dokładnie wiedziałaś co chłopak chce powiedzieć położyłaś mu na ustach palec uciszając go. Uśmiechnęłaś się.

- Ja ciebie też Kooki. – powiedziałaś wyręczając chłopaka. Oboje patrzyliście sobie w oczy oddychając głęboko. Powoli zbliżaliście się do siebie. Zamknęłaś oczy i po chwili poczułaś jak ciepłe usta chłopaka dotykają twoich ust. Rozkoszowałaś się tą chwilą. Nagle usłyszałaś krzyki i brawa. Spojrzałaś w bok. Zza krzaków wybiegali pozostali członkowie zespołu. Jak widać jednak zauważyli nasz brak i dobrze wiedzieli co się kroi.  Wbiegli rzucając się na Jung Kooka, krzycząc i śmiejąc się. Wszyscy przewrócili się na podłogę i powtórzyła się sytuacja z pokazu. Śmiałaś się gdy nagle twój oppa pociągną cię na rękę wciągając cię w sam środek zespołowej kanapki. Kochałaś tych chłopaków. Za poczucie humoru, za tak bliskie relacje między sobą. Za wszystko! Czułaś, że stałaś się częścią BTS a oni stali się częścią twojego życia. 



Mini słowniczek:

il, ii, sal, sa, o, yok, cz'il, p'al, ku, ship - jeden, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem, dziewięć, dziesięć (system sinokoreański)
Saehae bok manibadeuseyo - szczęśliwego nowego roku
kamsahamnida - dziękuję (wersja formalna)
oppa - zwrot dziewczyny do chłopaka który jest jej bardzo bliskim przyjacielem 

Annyong! :*
~Sagiralla

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Another Christmas Day #3

Annyeong!



Dzisiaj mam kolejną, dość krótką ale mam nadzieję, że ciekawą część imagina " Another Christmas Day". Jest to już trzecia część opowiadania które chyba niedługo stanie się książką. Hehe :D Ten rozdział jest trochę wzruszający ale i zabawny. Zresztą przeczytajcie i dowiedzcie się sami. :)





ROZDZIAŁ 3.  

Mieszkałaś u chłopaków już kilka dni i zdążyłaś się z nimi bliżej poznać, a zwłaszcza z Jung Kookiem. Wszystko było niemal idealnie. Przy chłopakach czułaś się bezpieczna i potrzebna. Wszyscy dbali o ciebie jak o jakiś cenny diament który cały czas trzeba było polerować, by swoim pięknem zachwycał jeszcze bardziej. Cały czas proponowali ci pomoc i wyręczali cię w niemal wszystkim. Twierdzili, że ty masz „wolne”. Było całkiem inaczej niż w domu. Tam cały czas musiałaś harować jak niewolnik. Ciągłe „zmyj podłogę” „zrób obiad”, „wytrzyj kurze”, „nakryj do stołu”, „pomóż siostrze”, ”posprzątaj pokój”. Nienawidziłaś tego. A tutaj? Chłopaki nie pozwalali ci nawet dotknąć odkurzacza czy mopa, mimo iż wiele razy próbowałaś zabrać się za sprzątanie. W kuchni też rządził Jin. Lubiłaś gotowanie więc chłopak pozwalał ci sobie pomagać, ale nigdy nie dostawałaś ciężkich czynności podczas których mogłabyś zrobić sobie krzywdę. Kooki natomiast stał się tobie bardzo bliski. Dzięki temu, że wasze pokoje były niedaleko siebie mogliście spędzać ze sobą dużo czasu. Rozmawialiście niemal o wszystkim. Nie mieliście przed sobą tajemnic.

Zbliżał się sylwester. Razem z zespołem przygotowywaliście imprezę. Sprzątaliście, przygotowywaliście jedzenie no i oczywiście jak zwykle świetnie się przy tym bawiliście.
- Ale po Nowym Roku musimy wziąć się za treningi. – powiedział Jin krojąc warzywa na sałatkę
- Jak mus to mus… - odpowiedział z brakiem jakiejkolwiek determinacji V. Na tą odpowiedź wszyscy się zaśmieli.

            Po całym dniu przygotowań wszystko było gotowe. Mieszkanie wysprzątanie i udekorowane, a jedzenie gotowe. Właśnie miałaś przed sobą perspektywę najwspanialszego sylwestra w życiu. Zmęczona powlokłaś się do pokoju aby nareszcie przyłożyć głowę do poduszki i odpłynąć w śnie. Gdy gotowa do snu chciałaś już zgasić światło drzwi otworzyły się. To znowu był Kook. Ze zmęczenia zapomniałaś o nim.  
- Śpisz już? – zapytał chłopak – Mam sobie iść?
- Anijo. Jeszcze nie. – odpowiedziałaś koledze siadając na łóżku – Chodź, usiądź. – zaproponowałaś. Chłopak uśmiechnął się i usiadł obok ciebie. Chwilę siedzieliście w ciszy po czym postanowiłaś się odezwać.
 - To jak, wszystko już gotowe na jutro? – zapytałaś
- Je. Chyba tak. – odpowiedział na odczepnego ze wzrokiem wbitym w podłogę. Po chwili podniósł go na ciebie i powiedział – To będzie wspaniały sylwester… - westchnął po czym znów spuścił wzrok. Pokiwałaś głową uśmiechając się. Chłopak westchnął ciężko. Był widocznie przygnębiony.
- Czym się tak martwisz? – spytałaś troskliwie – Przecież sam mówiłeś, że teraz nie mam miejsca na smutek. – przytoczyłaś jego słowa sprzed kilku dni
- Wiesz… - powiedział ciężko chłopak przekręcając się w twoją stronę – Nie mogę uwierzyć w to, że już tak mało czasu zostało nam razem… Z tobą moje życie się odmieniło. Wszystko nabrało większego sensu i kolorów. Wszyscy się zmienili. Wydorośleli? Nie wiem ale Jestem pewien, że są to zmiany na lepsze. Ale kiedy ty wyjedziesz…
- Kooki! – przerwałaś chłopakowi – Póki co jeszcze nie wyjeżdżam i Jestem z wami. Mi też nie jest łatwo ale takie jest życie. Musimy żyć dalej  cieszyć się z tego co było. Czasu nie zatrzymasz… - oboje byliście bliscy płaczu. Bardzo się do siebie zbliżyliście  nie wyobrażaliście sobie życia bez siebie.  Wzięłaś chłopaka za ręce i powiedziałaś – Jesteś zmęczony. Idź już spać.
- Dobrze. – westchnął chłopak powoli wstając z łóżka. – Anneyonghi chumseyo. – powiedział idąc. Gdy był już w samych drzwiach odwrócił się i powiedział – Ty dla mnie będziesz zawsze. – spuścił głowę – O tutaj. – powiedział kładąc dłoń na sercu po czym wyszedł z pokoju cicho zamykając drzwi.

            Mimo iż byłaś bardzo zmęczona nie mogłaś zasnąć. Cały czas myślałaś o twojej Romowie z chłopakiem. Płakałaś. Nie wierzyłaś w to, że znowu będziesz musiała powrócić do rzeczywistości. Było to dla ciebie nie do pojęcia.  Ponieważ, sen nie miał zamiaru przyjść, wstałaś z łóżka i ostrożnie stawiając kroki wyszłaś z pokoju i poszłaś do sąsiada. Delikatnie przetworzyłaś drzwi, żeby sprawdzić czy chłopak śpi. Nie spał.
- Ty też nie śpisz? – spytałaś się Kooka
- Je… - odpowiedział smutnym głosem – Myślę. Ciągle myślę…
- Ja też. – dodałaś po czym wzięłaś głęboki oddech i zebrałaś się na odwagę – Mogę dzisiaj spać z tobą? – spytałaś lekko zawstydzona
- Jasne. – odpowiedział bez namysłu po czy ospale zwlókł się z łóżka robiąc mi na nim miejsce a sam przenosząc się na kanapę. Położyłaś się. Pościel pachniała zapachem chłopaka. Ta woń była tak przyjemna, że działała na ciebie niczym lek uspokajający i sen przyszedł od razu. Spałaś lepiej niż kiedykolwiek.

***

- Ej chłopaki, patrzcie! – takie zdanie wykrzyczane przez Jimina wyrwało cię ze snu – Nie prawda, że razem słodko wyglądają? – powiedział chłopak. Wtedy zdałaś sobie sprawę, że reszta też już tam stała. Otworzyłaś oczy i nie mogłaś uwierzyć w to co się stało. Leżałaś na kanapie z głową opartą na piersi Kooka, a on nie zwracając na nic uwagi spał dalej.
- Kook! – zerwałaś się i  krzyknęłaś zaskoczona. Chłopak zareagował na swoje imię i przeciągną się ziewając.
- Annyong hasejo. – powiedział ospałym głosem.
- Jak to się stało? – zapytałaś stanowczo
- Ale co się stało? – spytał jeszcze wpół śpiący chłopak
- No to, że śpię z tobą na jednym łóżku! Przecież zasypiałam za łóżku a teraz Jestem tutaj.
- A… O to chodzi – zorientował się niczym nie zdziwiony chłopak – W nocy lunatykowałaś i przyszłaś do mnie bez pytania a ja nie chciałem cię wyganiać. – wyjaśnił. Zaczerwieniłaś się ze wstydu. Nigdy nie lunatykowałaś ale przez zmianę otoczenia nieświadomie przyszłaś do chłopaka.
- Mihaejo... – powiedziałaś zawstydzona – Ja nie chciałam… - tłumaczyłaś się
- Nie tłumacz się. Nie byłaś świadoma. – powiedział chłopak
- Dobra, zakochana parka... – powiedział Suga na co oberwał od Jung Kooka rzuconą poduszką – Wstawajcie i chodźcie na śniadanie bo już wszystko gotowe. – powiedział chłopak wychodząc z pokoju. Za nim wyszła reszta chłopaków śmiejąc się i przepychając. Kiedy już wszyscy opuścili pokój razem z Kookiem wybuchneliście śmiechem.
-  To wspólną nockę mamy już zaliczoną?! – powiedział śmiejąc się chłopak
- No jak widać tak… – odpowiedziałaś ze śmiechem. Kiedy napad śmiechu trochę wam przeszedł uświadomiłaś chłopakowi, że jest już 12:30.
- Dobrze mi się z tobą spało. – powiedziałaś chłopakowi – No, ale czas wstawać i się ogarniać bo już połowa dnia zleciała! – powiedziałaś wstając w łóżka po czym nachyliłaś się i dałaś chłopakowi szybkiego buziaka w policzek. Następnie odwróciłaś się i wyszłaś z pokoju bez słowa zostawiając chłopaka samego. 
 

Mini słowniczek:
annyeonghi czumseyo! - dobranoc 
annyeong kaseyo! - dzień dobry
mihaejo - przepraszam
je - tak
anijo - nie

Annyeong! 
~Sagiralla

sobota, 3 stycznia 2015

Another Christmas Day #2

Annyeong!



           Dziś mam dla was drugi rozdział imagina "Another christmas day". Mam nadzieję, że sie wam spodoba. Zapraszam do czytania :)





ROZDZIAŁ 2. 

              Wbiegając do domu zaczęłaś krzyczeć na całe gardło
- I co mamo, nie warto marzyć? To proszę! Właśnie wyjeżdżam na najwspanialsze święta w życiu! – krzyczałaś lekko przechwalając się
 – Gdzie ty wyjeżdżasz? –spytała si ciebie bardzo zaskoczona mama – Przecież jest Wigilia!
- Mihaejo ale tym razem nie spędzę jej wami. Wyjeżdżam do moich idoli, których to podobno nigdy nie spotkam. – powiedziałaś ocierając łzy. Twoja mama była bardzo zaskoczona daną sytuacją. Stała z szeroko otwartymi oczami nic nie mówiąc. Zdziwienie odebrało jej głos. Wiedziałaś, że to jedyna okazja żeby mama nie zabroniła ci wyjazdu i korzystając z jej bezradności pobiegłaś do pokoju zamykając za sobą drzwi. Otworzyłaś walizkę i zaczęłaś wrzucać do niej ubrania. Nie zwracałaś uwagi na to co pakujesz. Chciałaś już jak najszybciej wyjść z domu i wrócić do chłopaków.
            Pakując się, zdałaś sobie sprawę, że wszyscy coś do ciebie powiedzieli. Wszyscy oprócz Jung Kooka. Nie wiedziałaś czemu. Przecież zwykle jest on wesoły i rozgadany a tym razem siedział cicho schowany gdzieś w kącie.
            Ledwo zapiętą walizkę chwyciłaś w dłonie i wybiegłaś z pokoju. Wychodząc krzyknęłaś obojętnie
 - Annyeong! Choragun sonthandżol toesejo! – i wybiegłaś z domu. Twoja walizka była ciężka a ty po upadku nie doszłaś jeszcze do siebie ale nie zwracałaś na to uwagi. Biegłaś ile sił w nogach gdy nagle natknęłaś się na Kooka
- Poczekaj. – powiedział zachodząc ci drogę – Pomogę ci. – mówił zabierając ci z rąk walizkę. Patrzyłaś na niego z ciekawością. Wyglądał na zawstydzonego. Bardzo cię to zdziwiło. Przecież taka osoba jak on poznała już tak wielu swoich fanów, czemu wiec tym razem tak się zawstydził?
- Na pewno dobrze się czujesz? – zapytał troskliwie. Odwróciłaś głowę w jego stronę i wasze oczy się spotkały. Twoje ciało przeszył zimny dreszcz. Wiedziałaś, że Jung Kook poczuł to samo.
 -Na pewno. Obiecuję – odpowiedziałaś z uśmiechem – A nawet jeśli nie to co mnie nie zabije to mnie wzmocni. – po tych słowach chłopak zaśmiał się cicho. Zauroczyło cię to.
            Droga w busie zleciała ci momentalnie. Opowiadaliście o sobie, żartowaliście i śmialiście się. Gdy dojechaliście na miejsce znów się rozpłakałaś. Właśnie stałaś przed domem BTS w którym miałaś mieszkać przez najbliższy czas. Znów zdałaś sobie sprawę jak niesamowite jest to co się dzieje. Byłaś pogrążona w swoich myślach. Nagle poczułaś na twarzy czyjąś ciepłą dłoń, która otarła ci łzy.
- Nie płacz. – powiedział chłopak. To znowu był Jung Kook. – Ciesz się. Teraz nie ma miejsca na łzy. – uśmiechną się zabierając dłoń z twojej twarzy. To odwzajemniłaś mu uśmiech.
- Chodź. – powiedział zahaczając cię ręką Jimin – W domu jest cieplej. – stwierdził. Zaśmiałaś się i poszłaś za chłopakiem. Gdy V otwierał drzwi, zakręciło ci się w głowie. Zrozumiałaś, ze właśnie spełnia się twoje największe marzenie. Zaraz miałaś wejść do domu chłopaków. 
            Weszłaś do domu rozglądając się na wszystkie strony. Dom był piękny. Przeważała w nim biel a dodatki były czarne. Byłaś zaszokowana tym, że siedmiu chłopaków może mieć taki porządek w domu.
- I jak? Podoba ci się? – spytał cię J-Hope
- Je… – powiedziałaś nadal nie wychodząc z zachwytu – Jest pięknie! I jaki porządek. Niesamowite… - wychwalałaś
- Hehe – zaśmiał się chłopak – Pewnie myślałaś, że w domu siedmiu chłopaków będzie straszny syf i nieład, prawda? – zapytał żartobliwie chłopak. Na szczęście waszą rozmowę przerwał Min i nie musiałaś na to pytanie odpowiedzieć
- Chodź, pokażę ci gdzie będziesz mieszkać. – powiedział Suga ciągnąc cię za sobą za rękę. Zaprowadził cię do małego pokoiku za kuchnią. To miejsce było kolejnym wspaniałym pokojem. Wszędzie były czarne, nowoczesne meble, przełamane jedynym kolorowym akcentem – turkusowym dywanikiem. Twój prawdziwy pokój nie mógł się równać z tym co tu dostałaś. – Mieliśmy tylko ten jeden pokój wolny. Wiem, że jest mały ale mam nadzieję, że nie będzie tak źle.
- Mały?! – spytałaś zaskoczona – On jest ogromny i piękny! Komołojo! – powiedziałaś uradowana z uśmiechem od ucha do ucha
- To dobrze, że ci pasuje. – odpowiedział ci Min – W takim razie się rozpakuj a my ogarniemy Wigilię.
- Anijo! Tak dobrze to nie ma! – odpowiedziałam – Jestem jedyną dziewczyną w tym domu i muszę wam trochę po przeszkadzać przy Wigilii.
- Ale musisz…
- Nic nie muszę. – przerwałaś chłopakowi z uśmiechem – Rzeczy rozpakuję potem. Teraz idę wam pomóc
- Dobrze – odpowiedział Suga uśmiechając się uroczo

            Przygotowania do Wigilii wyglądały dokładnie tak jak to sobie wyobrażałaś. Wszyscy śmieliście się i żartowaliście. Wszystko było na luzie, bez najmniejszego stresu. Jimin przyniósł choinkę, którą wspólnie ubraliście tłukąc przy tym kilka bombek. Około godziny dwudziestej zasiedliście do wieczerzy. Jedzenie było pyszne. Najadłaś się jak nigdy. Uwielbiałaś kuchnię Koreańską ale twoja rodzina z polskimi tradycjami rzadko kiedy przyrządzała coś tradycyjnego. A tu, cały stół Koreańskich przysmaków.
- To co, teraz czas na prezenty? – zapytał po posiłku V. Wtedy uśmiech zszedł ci z twarzy. Zdałaś sobie sprawę, że nie masz ani jednego prezentu. A chłopaki na pewno coś ci kupili. Miałaś ochotę ze wstydu  zapaść się pod ziemię.
- Spokojnie. – powiedział cicho stojący za tobą Kook – Nie szkodzi, że nie masz prezentów. Nie mogłaś się przygotować. Zaskoczyliśmy cię. – pocieszył cię chłopak ocierając łzę spływającą po twoim policzku. Nawet nie zdałaś sobie z tego sprawy, że zaczęłaś płakać. Popatrzyłaś na chłopaka i uśmiechnęłaś się. Spojrzałaś mu w oczy i zamarłaś. Właśnie wtedy zdałaś sobie sprawę z tego jak wspaniałe są jego oczy. Przeszywały cię na wylot. Chłopak przesuną cię lekko w stronę choinki sygnalizując żebyście poszli do reszty. Posłuchałaś się jego i posłuszne poszłaś do reszty zespołu. Chłopacy rozdawali już leżące pod choinką prezenty. Dostałaś ich mnóstwo. Biżuterie, ubrania, płyty… Było ci bardzo wstyd, że nie dałaś nikomu żadnego podarunku.
- Mihaejo… - powiedziałaś cicho zawstydzona
- Nie musisz przepraszać. – powiedział Mon – Prezenty to tylko prezenty. Nie mogłaś ich kupić bo nie wiedziałaś, że się u nas znajdziesz. Ale to ty jesteś naszym tegorocznym prezentem. – po Tyc słowach popatrzył na ciebie i uśmiechną się
- Dla czego? – spytałaś wzruszona i  bardzo zaskoczona
- Bo jesteś świetną osobą, która pojawiła się w naszym życiu
- I mam nadzieję, że szybko nie zniknie. – przerwał koledze V
- Jesteście kochani! - powiedziałaś robiąc aegyo. Na to Suga również odpowiedział ci swoim aegyo w wyniku którego wszyscy wybuchnęli śmiechem. Reszta wieczoru zleciała ci równie wesoło. Wszyscy cały czas śmiali się i wygłupiali. Byłaś najszczęśliwszą osobą na świecie. 
           Po wieczerzy kiedy wszyscy rozchodzili się do swoich pokoi zauważyłaś, że w pokoju obok twojego mieszka Kook. Wykończona wrażeniami, które cię tego dnia spotkały położyłaś się na niesamowicie wygodne łóżko. Właśnie chciałaś wstać żeby zgasić światło gdy nagle usłyszałaś ciche pukanie do drzwi.
- Proszę wejść. – powiedziałaś. Drzwi powoli uchyliły się i zza nich wysunął się twój sąsiad. Zdrętwiałaś. Jego wzrok powodował, że odchodziłaś od zmysłów.
-Anneyong. – powiedział cicho – I jak, podobała ci się nasza wigilia? – zapytał siadając na łóżku obok ciebie
- Bardzo! To była najwspanialsza wigilia jaką miałam w życiu! – wykrzyknęłaś pełna emocji
- Moje też. – pozwiedzał chłopak wpatrując się w ziemię. Znowu czułaś jak bardzo jest spięty – To dzięki tobie. Wszystko było inaczej. Tak bardziej poukładane i ogarnięte. Brakuje nam tu dziewczyny…
- A jednak? – spytałaś żartobliwie
- Tak… - powiedział Kook – Ale na szczęście będziesz u nas jeszcze parenaście dni – powiedział podnosząc na ciebie wzrok – Anneyonghi chumsejo księżniczko – powiedział chłopak uśmiechając się uroczo.
- Anneyonghi chumsejo. -  odpowiedziałaś. Po twoich słowach chłopak zgasił światło i zamkną drzwi a ty w ciągu sekundy pogrążyłaś się w głęboki śnie…



Mini słowniczek:

Choragun sonthandżol toeseyo - wesołych świąt Bożego Narodzenia
annyeonghi czumseyo! - dobranoc 
annyeong - cześć
mihaejo - przepraszam
aegyo - uroczy sposób wyrażania się (podwyższony ton głosu, słodkie miny i gesty)
je - tak
anijo - nie
komołoyo - dziękuję


Anneyonghi kaseyo <3
~Sagi