Więc dzisiaj kolejna i niestety (a może na szczęście) ostatnia część imagina "Another Christmas Day". Dzisiaj będzie smutno ale i trochę wzruszająco.
-Kooki
gdzie jest moja opaska z kocimi uszkami?! – krzyknęłaś pakując się na powrót do
domu. Nie mogłaś uwierzyć, że właśnie miałaś wrócić do domu i zostawić siedmiu
chłopaków którzy stali się ci bardzo bliscy. Czułaś się tak, jakbyś miała
zostawić tu wszystko co masz i zacząć życie od całkowitego zera. Było tak
jakbyś musiała zostawić swój cały świat. Cały czas płakałaś, jednak starałaś
się nie robić tego przy chłopakach. Nie chciałaś, żeby wiedzieli jak cierpisz.
A tym bardziej nie chciałaś, żeby zobaczył to twój oppa. Chociaż to o niego
najbardziej się martwiłaś. Byliście para od paru dni ale czułaś, że nie
potrafisz bez niego żyć. Był dla ciebie całym światem. A teraz gdy myślałaś
sobie, że musisz go zostawić w Seulu na tak długo… Nie wierzyłaś w to. – Kook!
– krzyknęłaś ponownie nie słysząc odpowiedzi na twoje pytanie. Po chwili do
pokoju wszedł poszukiwany złodziej. Miał minę niewinnego dziecka a na głowie twoją
opaskę. Uśmiechnęłaś się do niego i powiedziałaś uroczo- Przepraszam strojnisio
ale muszę zabrać ci moją opaskę bo może mi się jeszcze przydać. - chłopak
popatrzył na ciebie oczami szczeniaka robiąc przy tym słodkie aegyo. Zauroczyło
cię to. Wstałaś zwinnie i podeszłaś do chłopaka. Przytuliłaś się do niego,
dałaś mu szybkiego buziaka i delikatnie zdjęłaś opaskę z głowy.
- Ale ty jesteś… -
powiedział Kooki udając małe dziecko.
- No przepraszam ale
chciałabym zachować tą opaskę dla
siebie. – powiedziałaś niczym mama do swojego dziecka. Chłopak popatrzył na
ciebie chwilę po czy z zaskoczenia wziął cię na ręce.
- Idziemy na śniadanie. –
powiedział trzymając cię na rękach. Poczym zaniósł cię do jadalni gdzie reszta
zespołu czekała na śniadanie. Jung Kook delikatnie posadził cię na krześle, a
sam usiadł obok.
Chłopacy jak zwykle usługiwali ci jak tylko mogli. Byłaś
ich oczkiem w głowie. Najcenniejszym skarbem o który z całych sił dbali.
- Ciężko mi w to uwierzyć,
że to nasze ostatnie wspólne śniadanie… - powiedział smutno Jin – do oczu
napłynęły ci łzy ale ty szybko je zamknęłaś aby zapobiec płaczu.
- Nie prawda! –
odpowiedziałaś stanowczo – Ostatnie teraz, ale przecież jeszcze do was kiedyś
przyjadę. No chyba, że mnie nie zaprosicie… - powiedziałaś uśmiechając się
- Noona pamiętaj, że u nas
zawsze jest dla ciebie miejsce. – powiedział Kooki biorąc cię za ręce – Jesteś
przecież częścią zespołu. – po tych słowach nie wytrzymałaś. Twoje nerwy
puściły i rozpłakałaś się na dobre! Przytuliłaś się do chłopaka, który również
płakał. Wszyscy byli inni niż zwykle. Poważni i smutni. Nie było u nich tej
codziennej radości. W ich oczach nie było widać tej chęci działania a raczej
całkowitą niechęć do wszystkiego. Wszyscy bardzo to przeżywali.
Po zjedzonym posiłku zaoferowałaś chłopakom, że
posprzątasz ze stołu. Musiałaś ich długo namawiać, ale w końcu, po serii aegyo
wszyscy poddali się i ulegli. Byłaś roztrzęsiona. Ręce ci się trzęsły a myślami
byłaś gdzieś daleko. Tak bardzo Nie chciałaś, żeby ta chwila nadeszła. Tak
bardzo nie chciałaś pożegnania. Nie mogłaś się na niczym skupić. Myślałaś tylko
o jednym. Wkładając naczynia do zmywarki upuściłaś nóż który upadając zahaczył
ci o rękę przecinając skórę i powodując dość silny krwotok. Nie chciałaś żeby
któryś z chłopaków to zobaczył więc cicho wymknęłaś się do łazienki. Niestety
twoje starania poszły na marne. Tuż pod samymi drzwiami natknęłaś się na Kooka.
- ________! Co ty sobie
zrobiłaś? – zapytał ciebie przerażony chłopak. Spojrzałaś na rękę. Nawet nie
zauważyłaś jak bardzo krwawiłaś. Odwróciłaś się i zobaczyłaś, że za tobą
zostawał ślad czerwonych kropek. – Zostawić ciebie na chwile samą… - powiedział
lekko żartobliwie chłopak poczym bez pytania wziął ci na ręce i szybko poszedł
do pokoju najstarszego.
- Jin! Patrz co ______
sobie zrobiła! Jest blada jak papier i zaraz zemdleje. – powiedział Kooki z
troską i strachem w głosie – Pomóż mi bo ty się na tym lepiej znasz.
- Połóż ją. – powiedział
gestykulując na łóżko. Usłyszawszy zamieszanie V wszedł do pokoju. – O TaeHyung
dobrze, że jesteś! – powiedział Jin – Przynieś mi szybko apteczkę. – rozkazał
koledze. Czułaś się dziwnie. Nie lubiłaś kiedy wokół ciebie było takie
zamieszanie. Czułaś się Niezręcznie ale chłopacy nie pozwalali ci wstać z
łóżka. Gdy TayHyung przyniósł apteczkę przyprowadzając również Sugę Jin zajął
się opatrywaniem twojej rany.
- Teraz może zaboleć ale to
jest koniecznie. – powiedział troskliwie przykładając wacik ze spirytusem
salicylowym. Po dokładnym przemyciu rany sprawinie owiną ją bandażem. Kiedy
skończył powiedział – Dla tego właśnie nie pozwalaliśmy ci nic robić. – zaśmiał
się chłopak – Teraz musisz chwile poleżeć bo straciłaś trochę krwi i jesteś
osłabiona a my w tym czasie opanujemy ślady zbrodni. – po tych słowach wszyscy
się zaśmiali
- Ale ja nie mogę. –
powiedziałaś stanowczo – Nie spakowałam się a już niedługo przyjadą po mnie
rodzice.
- Jeśli pozwolisz o ci
pomogę – zaproponował twój oppa. Westchnęłaś ciężko. Nie lubiłaś zawracać komuś
głowy sobą ale wiedziałaś, że nawet jeśli byś się nie zgodziła, przyjaciele i
tak nie pozwolili by ci wstać, a Kooki mógłby odebrać to tak, że mu nie ufasz,
a to była ostatnia rzecz jakiej byś chciała. Więc nie pozostawało ci nic jak
tylko pozwolić mu wyręczyć cię.
- Jeżeli tak bardzo chcesz…
- powiedziałaś niechętnie
- Dla ciebie wszystko
noona. – powiedział chłopak po czym skradł ci małego całusa
- Kamsahamnida. –
powiedziałaś gdy chłopak wychodził z pokoju zostawiając cię samą. Nie chciałaś zasnąć,
ale niestety osłabienie wzięło górę i mimowolnie odpłynęłaś.
Obudził cię dźwięk twojego telefonu. Ospale przeciągnęłaś
się na łóżku i wyjęłaś telefon z kieszeni. Dzwoniła mama. Westchnęłaś i
odebrałaś telefon bardzo niechętnie.
- Annyong.... –
powiedziałaś znudzonym tonem.
- Annyong _____! Jak tam,
spakowałaś się już? – spytała dziwnie radosna mama. To pytanie znów przywróciło
cię do okropnej rzeczywistości. Znów westchnęłaś i odpowiedziałaś
- Ne… Niestety tak.... – odpowiedziałaś
smutno
- Nie potrzebnie. – rzuciła
mama
- Co „nie potrzebnie”? –
spytałaś zdziwiona
- Nie potrzebnie się
spakowałaś.
- Jak to? Przecież dzisiaj
wracam do domu. – powiedziałaś lekko zagubiona
- No więc właśnie… -
ciągnęła mama
- Co właśnie?!
- Właśnie miałam ci
powiedzieć, że nie wracasz dzisiaj…
- Co to znaczy? Przecież….
- Pamiętasz jak
rozmawialiśmy o przeprowadzce? – przerwała ci mama
- Je. Coś tam pamiętam.
- No więc kupiliśmy
mieszkanie. – nie wiedziałaś co masz o tym myśleć. Przesłyszałaś się czy to
była prawda. Czy twoja mama właśnie próbowała ci zasugerować, że przeprowadzacie
się do Seulu?
- Mamo...? – powiedziałaś niedowierzając
- Tak. Kupiliśmy mieszkanie
u Seulu. – potwierdziła twoje przemyślenia. W twoich oczach zebrały się łzy. Zaczęłaś
krzyczeć na cały dom.
- Kamsahamnida!
Kamsahamnida! – powtarzałaś. Zachowywałaś się tak głośno, że do twojego pokoju
wbiegli zaniepokojeni przyjaciele.
- Co ci się stało? –
zapytał przerażony Jimin
- Przeprowadzam się do
Seulu! – krzyknęłaś zalewając się łzami. Rzuciłaś telefon w róg łóżka i wskoczyłaś
dla Kooka na ręce. – Nigdzie nie wracam! Już zawsze będziemy blisko! Już zawsze
będziemy obok siebie! Już yeong wonhi!
Mini słowniczek:
kamsahamnida - dziękuję (wersja formalna)
oppa - dosłownie STARSZY BRAT, zwrot używany dziewczynę do chłopaka który jest jej bardzo bliskim przyjacielem (najlepiej starszym od niej) lub jej chłopakiem
noona - dosłownie STARSZA SIOSTRA, zwrot używany chłopaka do dziewczyny która jest jego bardzo bliską przyjaciółką lub jego dziewczyną oppa=noona
yeong wonhi - na zawsze
je, ne - tak
Mam nadzieję, że mój imagin swięwam spodobał. Był to mój pierwszy, kilkurozdziałowy imagin. Momentami wyobraźnia trochę mnie poniosła ale tak właśnie powstają moje scenariusze - podczas rozmarzań. Może to ie było coś idealnego ale dopiero się uczę i obiecuję, że każdy kolejny imagin będzie lepszy. Teraz czeka was historia Lusi która napewno się wam spodoba. Zresztą przekonacie się sami. Do usłyszenia za jakiś czas.
Kamsahamnida. <3
~김 동리 [Kim DongRi]
(moje Koreańskie imię, którym czasem będę się posługiwać)
Annyong!