Dziś znów kolejna część tragicznego i zaskakującego imagina "jedna chwila". Co tym razem się wydarzy? Przeczytajcie i dowiedzcie się sami...
Jedna chwila #3
- _______! – usłyszałaś głos biegnącego po korytarzu
JungKooka. Po chwili drzwi od twojej Sali otworzyły się z impetem i do
pomieszczenia wpadł maknae. Na jego twarzy malowała się straszna radość.
- Co się stało? Znowu ktoś umarł?! – zapytałaś, nie
spodziewając się, żadnych dobrych wieści.
- Ah… Czemu ty musisz być taką pesymistką?
- Jestem realistką, tylko wytłumacz mi jak mogę się cieszyć
w dzień pogrzebu mojego taty? – powiedziałaś zażenowana
- Może tak, że Jimin się
obudził! – wykrzyczał Kook
- Jinja?! – krzyknęłaś z niedowierzaniem. Zastanawiałaś się
czy chłopak cię nie wrabia tylko po to żebyś
choć na chwilę się uśmiechnęła
- Ne! – odpowiedział ci chłopak
- Przyrzekasz?
- Na honor zespołu. – przysiągł maknae – Jak nie wierzysz to
chodź i zobacz sama! – zaproponował uradowany hyung. Popatrzyłaś na niego i
przytuliłaś przyjacielsko.
- To na co czekamy?! – zapytałaś chłopaka z uśmiechem od
ucha do ucha. Kooki delikatnie wziął cie na ręce i ostrożnie posadził na wózek.
Gdy
weszliście do Sali Jimina wszyscy chłopacy którzy byli skupieni wokół członka
zespołu odwrócili gdy tylko usłyszeli dźwięk otwierających się drzwi. Wszycy
oprócz Tae który zachowywał się tak, jakby kompletnie nie słyszał że
weszliście. Zignorował was.
- Annyong haseyo! – krzyknęli chórem uradowani że dla maknae
udało się wyciągnąć ciebie z Sali.
- I jak tam zdrówko? Dalej boli?
– zapytał troskliwie Jin
- Ne… - odpowiedziałaś smutno po chwili jednak uśmiechnęłaś
się i dodałaś optymistycznie – Ale już coraz mniej. – po tych słowach Kooki
delikatnie wziął cie na ręce i przeniósł na łóżko Jimina
- Annyong haseyo. – powiedziałaś nieśmiało. Widziałaś go już
wcześniej, jak spał ale teraz po raz pierwszy widziałaś go aktywnego.
- Widzisz. – powiedział Kook – Nie śpi.
- No widzę. – odpowiedziałaś mu z uśmiechem – Nie
zbezcześciłeś honoru zespołu. – powiedziałaś po czym powrotem zwróciłaś wzrok
na chłopaka
- Annyong haseyo. Czyli, że to z
tobą się zderzyliśmy? – zapytał Jimin
- Tak właściwie to my z wami. – poprawiłaś chłopaka – To my
byliśmy sprawcami wypadku.
- Ale nic poważnego się nie stało, prawda? – zapytał
niezorientowany chłopak. Rzuciłaś pytające spojrzenie do stojącego naprzeciwko
Sugi,
- Nie. Jeszcze nic nie wie. – rzucił hasłowo YoonGi.
Westchnęłaś ciężko i spojrzałaś na chłopaka. Starałaś się jak najbardziej
opanować emocje żeby znów nie wybuchnąć, ale to nie było proste.
- No prawie…. –
zaczęłaś Łagodnie
- Nie mówmy o mnie. – odpowiedział Jimin
- Nie mam na myśli tylko ciebie. – odpowiedziałaś krótko
- To w takim razie co jeszcze? – wypytywał zaskoczony ową
sytuacją. Był pewien, że tylko on był poszkodowany. – Powiedz mi. Proszę. – ty nic nie
odpowiedziałaś tylko delikatnie wzięłaś zabandażowaną dłoń chłopaka i odkryłaś
nią swoją nogę.
- Omo! Yugamimida…. – powiedział zasmucony ową informacją
chłopak – Nie wiedziałem o tym. Nie wiem
co mam powiedzieć… - mówił zmieszany
- Nic nie mów. – powiedziałaś – To już się stało i muszę
nauczyć się z tym żyć. – powiedziałaś rzucając szybkie spojrzenie na TaeHyunga,
który bez problemu to zauważył.
- Jesteś bardzo silna moralnie… - stwierdził chłopak. Nic mu
na to nie odpowiedziałaś, bo wiedziałaś, że tak nie jest. Po chwili milczenia
chłopak zapytał z nadzieją w głosie – Ale to już wszystko? – westchnęłaś
spuszczając głowę
- Aniyo… - odpowiedziałaś smutno. W twoich oczach pojawiły
się łzy. Mimo trudu udawało ci zatrzymać je w oczach.
- Jinja? Proszę. Nie. – błagał chłopak świadomy tego o jaką
informację może mi chodzić.
- Niestety tak… - powiedziałaś smutno – Mój Appa nie żyje. –
powiedziałaś zaciskając usta i z trudem opanowując łzy.
- Aniyo! – krzyknął Jimin
- Niestety, to prawda… - odpowiedziałaś roztrzęsionym głosem
– Dziś o 15;00 jest pogrzeb. Wszyscy idziemy.
- Tak mi przykro. – powiedział chłopak w którego oczach
również pojawiły się łzy – Ja nie chciałem ale ja naprawdę nie wiedziałem.
Myślałem, że jest inaczej. Że tylko ja.. – chciał skończyć ale położyłaś mu
palec na ustach sygnalizując żeby już nic nie mówił
- Wiem. –
powiedziałaś spokojnie powoli zabierając palec z ust chłopaka – Nie musisz się
tłumaczyć. To nie potrzebne.
- Ale kiedy ja… - znów chciał zacząć się tłumaczyć ale w
jednej chwili twój palec ponownie powędrował na usta oppy hamując jego słowa.
Nagle dzrwi od Sali otworzyły się i do
pomieszczenia weszła pielęgniarka.
- Przepraszam ale musimy zabrać tego pacjenta na badanie. –
powiedziała pielęgniarka. Złapałaś chłopaka za rękę i patrząc mu prosto w oczy powiedziałaś
- A tylko spróbuj się zamartwiać tym co ci powiedziałam, a
już nigdy nic ci nie powiem. – pogroziłaś Jiminowi który patrzył na ciebie błyszczącymi
od łez oczami. Wyglądał jak mały, niewinny szczeniak. Wtedy po raz pierwszy
urzekł cię swoją urodą. Nigdy wcześniej nie zauważałaś tego jaki jest
przystojny i uroczy. – Czyli, że umowa stoi, tak?
- Ye. – powiedział
niechętnie chłopak po czym pielęgniarka wywiozła go z Sali na wózku inwalidzkim
zostawiając was samych.
- To co, będziemy się zbierać na… - zaczął mówić Suga ale
urwał nie chcąc wypowiadać tak bardzo bolesnego słowa
- Ye… - powiedziałaś smutno – Zawieziecie mnie do Sali bo
musze się przbrać?
- Jasne! – odpowiedział ochoczo J-Hope i w ciągu klku sekund
już byłaś niesiona przez niego do wózka. Posadził cię w nim tak samo delikatnie
jka pozostali i powiózł cię opuszczając salę. Za wami wyszła reszta chłopaków.
Rozmawialiście o Jiminie. Za twoimi plecami V trącił HoSeoka sygnalizując mu,
że chce przejąć wózek. Starszy Hung rozumiejąc o co mu chodzi dyskretnie oddał
wózek w ręce TaeJyunga. Chłopac zrobili tę wymianę tak, że ty nic nie
spostrzegłaś. Byłaś pewna, że cały czas prowadzi cię J-Hope. Nagle zobaczyłaś
że jesteś sama. Cały zespół gdzieś zniknął.
- J-Hope, gdzie są wszyscy? – spytałaś nieświadoma, że
HoSeoka już tu nie było.
- Poszli. – usłyszałaś w odpowiedzi. Od razu poznałaś, że
owy głos nie był głosem J-Hopa a TaeHyunga. W jednej chwili odwróciłaś się na
wózku i spojrzałaś na chłopaka.
- Co ty tu znowu robisz? – krzyknęłaś z trudem. Chłopak
bardzo ci się podobał, ale starałaś się stawiać wrażenie obrażonej i
niedostępnej. – Możesz mnie zostawić? – chłopak nie odpowiedział. Otworzył
drzwi od twojej Sali. – TaeHyung! Zostaw mnie powiedziałam! – krzyknęłaś na
chłopaka. Chłopak zatrzymał wózek tuż przed samym łóżkiem i powiedział
- Nie mogę.
- Niby czemu? Zawołaj pielęgniarkę i daj mi spokój. –
odpowiedziałaś niemiło cały czas walcząc z uczuciem które odczuwałaś do
chłopaka.
- Nie mogę. – powtórzył Tae
- Czemu niby nie możesz?
- Bo cię kocham! – powiedział szybko i bez namysłu. Zrobił
to tak jak z pocałunkiem. Z zaskoczenia. Było one dla ciebie tak wielkie że aż
wbiło cię w wózek. Chłopak szybko ale bardzo ostrożnie podniósł cię z wózka i
siadając na łóżku posadził ciebie na swoich kolanach. To bardzo ci się
spodobało, ale ponieważ miałaś sprawiać wrażenie obrażonej z trudem zsunęłaś
się z nich siadając obok chłopaka.
- Co to znaczy? – zapytałaś jak małe dziecko nie rozumiejące
znaczenia słów
- Jak to co to znaczy? – zapytał chłopak który nie rozumiał
co chcesz powiedzieć przez owe pytanie.
- Co to znaczy, że „mnie kochasz”? – odpowiedziałaś nie
upraszczając pytania. Chłopak westchnął i zaczął mówić
- Może to, że mi się podobasz?
- Zadajesz mi pytanie czy stwierdzasz? – zapytałaś będą
nieugięcie niedostępną
- Stwierdzam.
- To mów twierdząco a nie pytaj!
- Podobasz mi się, a na twój widok moje serce wariuje.
Przyspiesza bicie i wyzwala motyle w moim brzuchu. Czuję do ciebie miłość i
chcę cię mieć do końca. Już na zawsze. Nie chcę cię stracić mimo iż znamy się
sak krótko. – tłumaczył Tae bez najmniejszego zawahania. Patrzyłaś na niego i
podziwiałaś. Był taki wspaniały. Niemal idealny. Jego niski głos pieścił twoje
uszy, a uroda oczy. Nie wiedziałąś co masz zrobić. Czułaś, że to co mói jest
szczere, ale bałaś się zaufać obcemu człowiekowi. Nagle przypomniałaś sobie o
słowach które zawsze powtarzał ci twój Appa: „Ciesz się dniem i nie myśl o
jutrze bo jutro będzie już kolejny dzień.”. Chłopak patrzył na ciebie z
kamienną miną cierpliwie czekając na odpowiedź. Twoja mina również nie
wyrażała, żadnych uczyć ale po chwili na twojej twarzy zaczął malować się
uśmiech. Tae również, delikatnie się uśmiechną, jednak nie był pewien czy twój
uśmiech to na pewno powód do radości.
- Tae chodź tu – powiedziałaś sygnalizując alby chłopak się
przysuną. On oczywiście chętnie to zrobił – Ale bliżej. – powiedziałaś po czym
chłopak pochylił się w twoim kierunku by być jeszcze bliżej. – Jeszcze… -
kontynuowałaś. Chłopak przysuną swoją twarz do swojej i z zapytaniem w wzroku
spojrzał ci w oczy. – Bliżej. – odpowiedziałaś mu. Kiedy wasze twarze już
niemal się stykały szepnęłaś – Już
rozumiem co to znaczy, że mnie kochasz. I ja też cię kocham. – powiedziałaś po
czym połączyliście wasze usta w namiętnym pocałunku. Był on długi i wspaniały.
Oboje dobrze sobie radziliście, mimo iż dla obydwu był to pierwszy kontrolowany
pocałunek. Kiedy skończyliście spojrzałaś chłopakowi w oczy i szepnęłaś – Już
na zawsze oppa. Ale teraz zawołaj pielęgniarkę bo muszę się ubrać. – po tych
słowach oboje się zaśmialiście i Tae posłusznie poszedł po kobietę która
pomogłaby ci przygotować się do wyjścia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz