Annyong!
No to dzisiaj mamy kolejną część mojego tragicznego imaginu "jedna chwila". Teraz ciąg dalszy zaskakujących i nieoczekiwanych informacji o których dowiecie się czytając..
(Dodatkowo chcem podziękować bo dziś blog miał rekordowo dużą ilość wejść - to miłe kiedy wchodzisz na bloggera i widzisz 107 wejść - kamsahabnida!)
Jedna chwila #2
Gdy się
obudziłaś w sali było pusto. Gdy się rozejrzałaś zobaczyłaś, że w rogu siedzi
Tae. Miał spuszczoną głowę i nie zauważył, że już nie śpisz. Widać było, że o
czymś myślał. Był poważny. Świadomie zaszeleściłaś kołdrą, żeby chłopak
zobaczył, że już wstałaś. Zadziałało. W mgnieniu oka podniósł głowę i spojrzał
na ciebie.
- Ooo, annyong! Już nie
śpisz? – zapytał chłopak wstając z krzesła
- Właśnie się obudziłam.
- I jak się czujesz? – zapytał troskliwie V
- A jak mogę się czuć? Obolała i bez nogi…- powiedziałaś
smutno
- No racja… - powiedział chłopak po czym usiadł na twoim
łóżku.
- Kiedy będę mogła zobaczyć się z moim appa? – spytałaś –
Czy on też jest w szpitalu? – spojrzałaś pytająco na chłopaka. On patrzył w
podłogę i milczał. Po chwili ciszy szepną sam do siebie
- Wiedziałem że to pytanie w końcu padnie… - po czym znów
zamilkł. Siędzieliście tak przez dłuższą chwilę aż w końcu zniecierpliwiona
spytałaś
- Czemu mi nie odpowiadasz?
- Bo to nie jest takie proste… – odpowiedział chłopak
- Jak to? Nie rozumiem? – zapytałaś bardzo zmieszana – Co
trudnego jest w powiedzeniu mi gdzie jest mój appa? – chłopak nic nie
odpowiedział tylko wziął twoje dłonie i obiął je. Wpatrywał się w nie i ciężko
oddychał. Oczy miał szkliste. Kilka razy wziął głęboki wdech i powoli podniósł
na ciebie wzrok. Patrzyłaś na niego z wielką powagą. Chłopak zamknął oczy potem
powoli je otworzył i powiedział
- Myślę, że już się z nim nie spotkasz… - powiedział. W tym
momencie po jego policzku spłynęła łza. Patrzyłaś na niego osłupiała. Na zmianę
dostawałaś gorących i zimnych dreszczy. Wybiły cię poty a w głowie szumiało.
Przed oczami miałaś swojego tatę. Tak bardzo go kochałaś. Serce waliło ci jak
młotem i miałaś zawroty głowy. Chłopak przyglądał ci się. Spojrzałaś na niego i
wybuchnęłaś płaczem. Rzuciłaś się w jego ramiona i ściskałaś mocno. Nie
obchodziło cię to, że to tak naprawdę chłopak którego znasz tylko z filmów i
zdjęć. Potrzebowałaś bliskiego kontaktu z kimkolwiek! Twoje całe życie zawaliło
przez jakieś kilka sekund! Straciłaś nogę i… ojca! Byłaś roztrzęsiona. Kiedy
uwolniłaś TaeHyunga z uścisku on popatrzył na ciebie i powiedział
- Jutro będzie pogrzeb… Wszyscy idziemy.
- A co ze mną? – spytałaś
- Jeśli tylko będziesz miała siłę to ty również możesz
jechać. Pojedzie z tobą lekarz.
- A co z omma? Gdzie ona jest? Czy już wie?
- Twoja mama jest już Seongnam. I tak wie. Wie wszystko.
- Przecież ona się załamie! Coś sobie zrobi! Muszę do niej
jechać! – znów zaczęłaś panikować
- Spokojnie. Nie możesz się denerwować. Twoja mama jest pod
stałą opieką psychologa. – uspokajał cię V. I zadziałało. Po chwili jednak znów
łzy zaczęły ci płynąć.
- Ale dla czego to właśnie ja! Dla czego to mi trafiła się
ta tragedia!
- Tragedia a za razem szczęście…
- poprawił cię chłopak
- Szczęście?! Ty się
dobrze czujesz?! Gdzie ty tu widzisz szczęście?! – krzyczałaś zirytowana
- Przecież żyjesz! Jedyne co ci się stało to utrata nogi,
kilka zadrapań i złamań! Mogłaś skończyć jako paralityk albo… - i tu chłopak
urwał. Oboje wiedzieliście o co chodziło. Westchnęłaś i z wielkim bólem
przyznałaś V rację.
- Prawda… I dodatkowo poznałam was. – Tae nic nie odpowiedział.
Sięgnął do kieszeni i wyjął z niej twój telefon. Miał potłuczoną szybkę ale
działał.
- To chyba twoje. – powiedział dając ci telefon
- Kamsahabnida.
- Widziałem. Słuchałaś naszej piosenki. Mojej piosenki.
Coveru. – powiedział – To miłe.
- Miłe? Wyobraź sobie co ja poczułam kiedy was zobaczyłam!
Budzę się w szpitalu cała połamana i kogo tam widzę? Chłopaków z BTS! Za chwilę
dowiaduj się, że nie mam nogi a mój tata nie żyje! Ciesz się, że i ja nie
zeszłam na zawał! – chłopak zaśmiał się cicho. Nagle drzwi do Sali otworzyły
się i zza nich wysunęła się głowa Kooka.
- Nie śpi? – zapytał szeptem
- Przecież widzisz.
- Czyli możemy?
- Ye… - po
potwierdzeniu Jung Kook znów schował się za drzwi i za chwilę wbiegli przez nie
wszyscy chłopacy.
- Annyong! – krzyknęli chórem. Podbiegli do łóżka obok
ciebie i usiedli na nim. Wtedy zorientowałaś się, że coś jest nie tak.
Chłopaków było tylko sześciu.
- Gdzie jest Jimin? – spytałaś bez zastanowienia. Chłopacy
popatrzyli po sobie i potem na Tae’a.
- Nie powiedziałeś jej? – spytał Rap Mon
- Jeszcze nie.
- Czego mi nie powiedziałeś? – spytałaś ciekawsko – Powiedz,
bo już chyba gorzej niż jest teraz to być nie może.
- Suga, teraz ty tłumaczysz! – V
rzucił do hyunga
- Dobrze… - odpowiedział posłuszne YoonGi – No więc tak… Bo
miałaś wypadek… Wypadek samochodowy
- Tak, wiem. – przerwałaś chłopakowi sygnalizując żeby
przeszedł do dalszej części opowieści
- No i to było zderzenie. Zderzenie czołowe… Z busem. Mocne
zderzenie.
- Dobra ja to powiem bo ty nigdy tego nie skończysz! – przerwał koledze J-Hope – Miesiście wypadek w którym zderzyliście się z naszym busem. Jimin siedział z przodu i najmocniej oberwał. Leży dwie sale dalej ale na razie nie ma z nim kontaktu. Jest w śpiączce. – powiedział skrótowo HoSeok – Tyle. Cała historia. – znieruchomiałaś. Jeszcze jeden ranny?! Nie mogłaś w to wszystko uwierzyć. Mimo, że nie chciałaś, łzy popłynęły po twoich policzkach. Położyłaś się na łóżku i zakryłaś twarz szpitalną kołdrą.
- Dobra ja to powiem bo ty nigdy tego nie skończysz! – przerwał koledze J-Hope – Miesiście wypadek w którym zderzyliście się z naszym busem. Jimin siedział z przodu i najmocniej oberwał. Leży dwie sale dalej ale na razie nie ma z nim kontaktu. Jest w śpiączce. – powiedział skrótowo HoSeok – Tyle. Cała historia. – znieruchomiałaś. Jeszcze jeden ranny?! Nie mogłaś w to wszystko uwierzyć. Mimo, że nie chciałaś, łzy popłynęły po twoich policzkach. Położyłaś się na łóżku i zakryłaś twarz szpitalną kołdrą.
- Dla czego to wszystko się dzieje?! Dla czego to właśnie
ja? Dla czego z wami? Przecież jest tyle innych ludzi! – krzyczałaś cała
zakryta kołdrą. Kooki spojrzał na TaeHyunga i trącił go w ramie sygnalizując
żeby coś zrobił. On spojrzał na ciebie i zauważył, że kawałek twojej dłoni
wystaje poza kołdrę. Delikatnie położył na niej swoją dłoń i powoli odsłonił
twoją twarz.
- Widać tak właśnie miało być. – powiedział spokojnie V –
Nie masz co się nad tym zastanawiać. Tak jest i tak już zostanie. Nic nie
możesz zrobić. My też nie możemy. Nikt nie może. Jedyne co możemy to przyjąć na
klatę tą całą sytuację i żyć dalej. – mówił powoli i opanowanie Tae cały czas
trzymając cię za rękę. Mimo tak małej różnicy wieku wydawał się bardzo dojrzały
i opanowany.
- Ale jak ja mogę..?!
- Możesz! – przerwał ci V wiedząc co będzie dalszą częścią
zdania – Możesz wszystko! Nam też jest ciężko ale musimy sobie z tym poradzić.
Musisz się wziąć w garść rozumiesz? Pogódź się z tym, że twoje życie nigdy już
nie będzie takie jak przedtem! Już nigdy nie będziesz miała nogi! Już nigdy nie
porozmawiasz z tatą! Wszystko się zmieni! – wykrzykiwał już mniej spokojny Tae
- Ale może nie będzie tak źle? Na pewno
będzie inaczej ale czemu od razu zakładasz, że będzie źle?! Przecież to
wszystko mogło się skończyć dużo gorzej! Mogliśmy zginąć wszyscy! A zginął
tylko twój tata. Jimin się obudzi i będzie w pełni sprawny! Ty dostaniesz
protezę, nauczysz się z nią chodzić i będziesz taka jak inni! Dostałaś nowe
życie i musisz się z tym pogodzić! – po tych słowach V szybko podniósł cie do
siadu i bez chwili zastanowienia pocałował. Jak tylko najszybciej potrafiłaś
odepchnęłaś od siebie chłopaka.
- Co ty do cholery robisz?! – krzyknęłaś zła na to co
chłopak zrobił - Nie znamy się! Panuj
nad sobą! – przeszywałaś chłopaka zimnym spojrzeniem i dostrzegłaś, że w jego
oczach pojawiają się łzy. Tae szybko podniósł się z łóżka i wybiegł z Sali na
której leżałaś.
- Przepraszam cię za niego… - zaczął Jin który był naprawdę
zły na czyn chłopaka
- Przestań! Nie tłumacz się za
niego! – przerwałaś chłopakowi
- Poniosło go. Jest strasznie rozemocjonowany przez to co
się dzieje… - kontynuował najstarszy
- Powiedziałam, że masz się za niego nie tłumaczyć! –
przerwałaś mu po raz kolejny – Wyjdźcie proszę. Chcę być sama.
- Dobrze – powiedział lider – Chłopaki, idziemy. – rozkazał
reszcie zespołu. Wszyscy posłusznie poddali się rozkazowi Rap Mona i wyszli z
Sali zostawiając cię samą. W głowie cały czas miałaś widok chłopaka a na ustach
uczucie jego ust. Nie wiedziałaś co masz o tym myśleć. Byłaś zła, że chłopak tak
postąpił, ale z drugiej strony byłaś szczęśliwa, że pocałował cię chłopak który
sprawiał cię o szybsze bicie serca. I chyba to drugie uczucie brało górę…
*.*
OdpowiedzUsuń