piątek, 3 lipca 2015

Jedna chwila #4

안녕하세요! 


Dziś kolejna część tego imagina. Dziś zaczyna się bardzo smutno ale jak się skończy..?



4. Jedna chwila

- Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz. – te słowa przepełniły twoją głowę. Nie wierzyłaś w to co się działo. Siedziałaś na pogrzebie swojego appa. Swojego kochanego appa. Taty który był dla nie tylko ojcem ale i przyjacielem. A teraz patrzyłaś jak jego trumna zakopywana była w ziemi. Płakałaś wielkimi, słonymi potokami łez. Nie miałaś siły na nic. Ledwo utrzymywałaś pozycję siedzącą na wózku ale wiedziałaś, że nie możesz dać po sobie znać, że tak źle się czujesz. Zabrali by cie wtedy do szpitala i nie mogłabyś być na dalszej części pogrzebu. Tak samo jak twoja omma której dziś nie było. Nie widziałaś się z nią od czasu jej wyjazdu do Anglii. 
- Tak mi przykro. – powiedział przez łzy Tae który dyskretnie dotykał swoją dłonią twojej dłoni. Chciał mieć z tobą chociaż najmniejszy kontakt.
- Nie płacz. Przecież go nie znałeś. – powiedziałaś do chłopaka
- Ale kiedy to tak bardzo boli.
- Co takiego? – zapytałaś nie rozumiejąc – Przecież to był nieznany ci człowiek. To mój Appa a dla ciebie nikt.
- Ale tak bardzo boli mnie to kiedy patrzę jak ty cierpisz. – powiedział po czym po jego policzku spłynęła jeszcze większa łza – Wiem jak bardzo go kochałaś. Domyślam się, że był dobrym człowiekiem.
- Bardzo dobrym – poprawiłaś chłopaka
- Próbuję go sobie wyobrazić. Wtedy widzę przy nim ciebie. Uśmiechniętą i pełną życia. – tłumaczył – A potem, gdy powracam do rzeczywistości czuję się tak jak gdybym dostał cios nożem w serce. – po tych słowach w milczeniu spuściłaś wzrok w podłogę zaciskając usta, po to aby powstrzymać się od głośnego krzyku rozpaczy.
- Jesteś silna. – powiedział Suga podchodząc do ciebie i przykucając
- Czemu tak sądzisz? – zapytałaś nie pojmując tego co mówił starszy hyung
- Bo nie rzucasz się w panice i żalu. – wytłumaczył – Po prostu płaczesz. Wszyscy płaczemy. Ale łzy to rzecz ludzka. To czynność która pokazuje, że serce nie wyschło. – powiedział chwytając twoją rękę i kładąc na swoim sercu. Po chwili przy tobie pojawiła się reszta zespołu. Popatrzyłaś na nich. Wyglądali strasznie. Ich twarze pokryte były smutkiem,  żalem, a w oczach miel pełno łez.
- Jesteście wspaniali – powiedziałaś unosząc na nich wzrok. – Dzięki wam mogę mieć  choć trochę szczęścia. – powiedziałaś po czym wzięłaś za rękę siedzącego obok TaeHyunga i przykucniętego przed tobą YoonGiego – Dajecie mi siłę, radość i … - zatrzymałaś się patrząc na swojego oppa po czym dokończyłaś –…i miłość. Miłość której tak bardzo teraz potrzebuję.
- A ty nam dajesz ostoję. – odpowiedział  Jin – Nam też jest trudno. Tak naprawdę, byliśmy pewni, że nasz zespół zmniejszy się o jednego członka. – powiedział z bólem najstarszy
- Czemu?
- Jimin miał tylko dziesięć procent na to, że przeżyje. – powiedział po czym z jego szklistych oczu znów popłynęły łzy. Stojący obok Kooki przytulił go pocieszając i zaczął kontynuować jego wypowiedź
- Może to jest straszne ale byliśmy gotowi na to, że Jimin odejdzie. Było to straszne ale… - chłopak spuścił wzrok w podłogę zawstydzony swoim zachowaniem –…ale zwątpiliśmy.
- Zachowaliśmy się jak idioci! – krzyknął zły na siebie i kolegów HoSeok
- Nie prawda! – skrytykowałaś wypowiedź kolegi – To normalne. Kazdy by tak zareagował.
- Pogodziliśmy się ze śmiercią przyjaciela zamiast walczyć!
- Jak mogliście walczyć?! Ze śmiercią byście nie wygrali!
- Ale mogliśmy się chociaż nie poddawać. – kłócił się J-Hope
- Ej, to się nie liczy! – powiedział Rap Mon – Jimin się obudził! Jest zdrowy! Więc do cholery jasnej nie kłóćcie się o jego śmierć! – zganił wasze zachowanie lider. Oboje spuściliście wzrok. Wstydziliście się za siebie.
- Mianhabnida… - przeprosiłaś
- Nie. To ja muszę przeprosić, bo to ja zacząłem. – powiedział honorowo YoonGi
- Wracajmy już. – powiedział V powoli podnosząc się z ławki – Nie możesz tak długo przebywać poza szpitalem. – zatroszczył się o ciebie twój oppa
- Może nie umrę… - dodałaś z nutą żartu – A nawet jeśli, to Jestem już na cmentarzu to od razu będziecie mogli mnie pochować. – po tych słowach wszyscy się zaśmiali. Podziwiali cie za to, że mimo iż byłaś na pogrzebie ojca, miałaś siłę aby żartować.


Przy drzwiach szpitala J-Hope powiedział
- Idź sama. My wrócimy za trzy godziny.
- Czemu?  - zapytałaś smutno
- Mamy do załatwienia sprawę związaną z koncertem. – wytłumaczył ci chłopak. Całkowicie zapomniałaś, że przecież chłopacy byli gwiazdami po debiucie. Przez ten niedługi okres czasu z idoli stali się oni przyjaciółmi.
- Dobrze. Rozumiem – odpowiedziałaś po czym chłopacy powoli odwrócili się i zaczęli iść w kierunku przeciwnym od szpitalnego wejścia. Nagle idący z tyłu Tae odwrócił się i szybko podbiegł do ciebie i skradł ci namiętnego całusa. Zarumieniłaś się i poszłaś razem z pielęgniarką, która była przy tobie przez cały pogrzeb, do szpitala.


            W Sali szpitalnej czułaś się nieswojo. Zawsze głośna i zatłoczona teraz pusta i cicha. Leżałaś sama na łóżku wspominając sobie wszystkie chwile spędzone z tatą. W twoich oczach znów zaczęły zbierać się niechciane łzy. Obiecałaś sobie, że nie będziesz już dzisiaj płakać, jednak to był bardzo trudne. Stwierdziłaś, że samotne leżenie w byałym, pustym szpitalnym pokoju na pewno ci w tym nie pomoże. Postanowiłaś więc odwiedzić Jimina. Powoli przesunęłaś się na brzeg łóżka i usiadłaś. Sięgnęłaś po wózek inwalidzki który niestety był zbyt daleko abyś mogła go złapać i przyciągnąć do siebie. Nie chciałaś wołać pielęgniarki, gdyż bardzo nie lubiłaś być zależna od innych. Miałaś silny charakter i chciałaś pokazać, że nawet bez nogi, dobrze sobie radzisz sama. Wzięłaś głęboki oddech i powiedziałaś
- Co cie nie zabije to cie wzmocni! – po czym szybkim ruchem samodzielnie wstałaś, utrzymując równowagę na jednej nodze. Gdy stałaś już całkiem stabilnie wzięłaś kolejny głęboki wdech i puściłaś się ramy łóżka. Byłaś teraz zdana tylko na swoją równowagę. Tak bardzo dziękowałaś bogu za to, że kiedyś, gdy byłaś młodsza tańczyłaś jazz przez co miałaś świetną równowagę. Robiąc krótkie podskoki przetransportowałaś się do wózka. Odwróciłaś od w swoją stronę siadając na nim mokra od potu. Ten czyn wymagał od ciebie dużego nakładu energii i wielkiego bólu. Ale wolałaś pocierpieć chwilę niż wypłakiwać się przez trzy godziny nieobecności chłopaków a po ich powrocie wygonić ich z Sali przez swój zły humor i depresję.
            Gdy udało ci się uregulować oddech powoli pojechałaś wózkiem do Sali sąsiada. Jechałaś korytarze i modliłaś się, żeby tylko nikt z przechodzących lekarzy nie kazał ci wracać powrotem na salę. Zapukałaś lekko do drzwi Sali Jimina i powoli wsunęłaś się do środka. Chłopak słuchał muzyki.
- Annyong. – powiedziałaś cicho. Gdy tylko chłopak zauważył twoją obecność szybko zdjął  słuchawki.
- Annyong haseyo! – powiedział uradowany twoją obecnością. – Już wróciłaś?
-Ye. Wróciłam już jakiś czas temu. – powiedziałaś – Jak się czujesz?
- Marnie… - odpwedział smutno – A ty?
- Tak samo tylko ten pogrzeb…
- Yugamimida…
- Już mówiłam, żebyś się nie zamartwiał! – krzyknęłaś na chłopaka – Była umowa! Pamiętasz?
- Ye… - powiedział niechętnie chłopak – Już nic nie powiem. – powiedział powoli podnosząc się do siadu – Słyszałem, że z chłopakami już się zaprzyjaźniłaś…
- Ne. – stwierdziłaś – Wiesz jak oni się o ciebie martwią! Wszyscy bali się, że umrzesz! Nic tylko powtarzają, „Ciekawe jak się czuje Jimin” albo „Ciekawe co u Jimina.”. Stają się nieznośni! – powiedziałaś po czym oboje się zaśmialiście
- A żebyś ty wiedziała jak oni martwią się o ciebie! – odpowiedział ci chłopak – A najbardziej to się martwi TaeHyung! Ciągle tylko mówi o tobie i o twoich oczach. – zaśmialiście się. Po chwili jednak chłopak spoważniał i wyprostował się przyglądają się tobie
- Co ci się stało? – zapytałaś z przerażeniem
- Faktycznie są piękne. – powiedział rozmarzonym głosem
- Co takiego?
- Twoje oczy. – odpowiedział. Zarumieniłaś się. – Już rozumiem czemu V tak je podziwiał…
- Przestań! – powiedziałaś do chłopaka – Wstydzę się!
- Ale ty tak ładnie wyglądasz z tymi rumieńcem. – uśmiechnął się uroczo i delikatnie dotknął do twojego zaróżowionego policzka – Tak… zdrowo. – zaśmialiście się oboje. Potem zaczęliście rozmawiać o wszystkim. O muzyce, o rodzinie, o pasji o trainee i debiucie. Duże się śmialiście. Nawet nie wiesz kiedy, a gdy spojrzałaś na ekran telefonu była już 20:00. Te trzy godziny trzy godziny spędzone w towarzystwie Jimina minęły w mgnieniu oka. 
- Muszę już się zbierać bo chłopaki zaraz wracają. – powiedziałaś smutno odkładając telefon do kieszeni
- Miło mi się z Tobą gadało. – powiedział posmutniały chłopak
- Mi też. – uśmiechnęłaś się – Przyjście tutaj dużo mnie kosztowało ale naprawdę się opłacało.
- Co to znaczy? – zapytał – Czy sprawiłaś sobie ból? – wypytywał zaniepokojony
- Aniyo. – skłamałaś nie chcąc martwić chłopaka
- To dobrze. Bo już się bałem! – odetchnął z ulgą po czym znów się zaśmialiście. Nagle chłopak spoważniał. Wyprostował się i spuścił nogi z łóżka. Powoli podparł się o ramę łóżka i delikatnie uniósł się siadając przed tobą na podłodze
- Jimin nie wolno ci! – krzyknęłaś na chłopaka
- Ci też nie. – odpwoeidział  chłopak przypominając ci o tym, że ty również nie powinnaś tu być. – Masz rację… - odpowiedziałaś speszona
- Martwię się.
- O co?
- O ciebie i o twoje zdrowie.
- Przecież była umowa!
- Wiem… - pwoedział zdajać sobie sprawę z tego, że łamie daną ci obietnicę – Ale ja chcę mieć cie na zawsze. – powiedział czule
- Na zawsze? – zapytałaś nie rozumiejąc o co chłopakowi chodzi. On zajżał ci głęboko w oczy i szybkim ruchem umieścił cię na ręce blisko siebie pochylając się nad tobą.
- Na zawsze. – szepnął i pocałował cię namiętnie. Wiedziałaś, że nie powinnaś tego robić ale Nie mogłaś mu odmówić. Był dla ciebie równie ważny  dobrzy co Tae. Kiedy pocałunek się skończył patrzyłaś chłopakowi w oczy wzrokiem pełnym łez.
- Jimin, proszę posadź mnie powrotem na wózek. – poprosiłaś chłopaka. On delikatnie posadził cię i sam cieżko opadł na łóżko. Nie miał jeszcze zbyt dużo siły.
- Kamsahabnida! – powiedział do ciebie gdy opuszczałaś salę posyłając ci całusa na odległość. Przemknęłaś korytarzem jak tylko najszybciej potrafiłaś i gdy tylko znalazłaś się na zali jak najszybciej wyskoczyłaś z wózka i pokracznie wczołgałaś się na łóżko po czym wybuchnełaś płaczem. Byłaś na siebie tak zła, że miałaś ochotę zadźgać się nożem. Dopiero jeden dzień byłaś z TaeHyungiem a już pojawił się Jimin. Wiedziałaś, że miłość nie jest prosta, ale nie sądziłaś, że jest aż tak okrutna. Bałaś się powrotu chłopaków.




mini słowniczek:

 Mianhabnida - przepraszam (formal.)
appa - tata
omma - mama
Kamsahabnida - proszę (formal.)
Aniyo - nie
Yugamimida - przykro mi
ye/ne - tak

~사기

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz