czwartek, 19 lutego 2015

Wszyscy są tacy sami #2

Annyong haseyo!



Dziś mamy kontynuację walentynkowego scenariusza "Wszyscy są tacy sami". Imagin poszedł w inną stronę niż tego chciałam ale cóż, może jakoś uda mi się go zakończyć. :) 
Miłego czytania. 



ROZDZIAŁ 2. 

- Wiec dzisiaj na lekcji omówimy historie Czerwonego Dnia... 
"Nie! Znowu ten idiotyzm! Czemu?!" Pomyślała SooMi która miała już serdecznie dość tego święta. Wszyscy wszędzie wręczali sobie serduszka, słodycze i kwiaty obściskując się przy tym i całując. "Okropne... Czy naprawdę musieli ustanowić święto żeby dziewczyna mogła dać chłopakowi podarunek? Czy nie można tego zrobić bez okazji? Komercyjne święto polegające na wyciągnięciu kasy od naiwnych ludzi..." Myślała. 
Na pozostałych lekcjach również cały czas przewijał się temat Czerwonego Święta. Dziesięć długich godzin wysłuchiwania o owym "cudownym" dniu. To był ciężki i męczący dzień... I do tego ciągle powracający widok blondyna z wczorajszego konkursu... Okropność.
              Wracając do domu Soo znów czuła się nieswojo. Znów miała to samo uczucie co w galerii. Wydawało się jej ze ktoś ja obserwuje. Rozglądała się w nadzieje zobaczenia kogoś ale to na nic. Nikogo nie było. Nikt na nią nie patrzył. Wszyscy mijali ja obojętnie nie ukazując choćby najmniejszego zainteresowania.  Jednako ona była niemal pewna ze ktoś na nią patrzy. To uczucie  nieco ja przerażało. Być może to była jakaś choroba psychiczna. "Może powinnam udać się do specjalisty?" Zastanawiała się. irytowało ja to ze nie panowała nad swoją wyobraźnia. Te poczucie bycia obserwowanym i ten ciągle powracający obrazek chłopaka. Czuła się nieswojo. Jakby jakbyś kosmici z innej planety porwali ja i robili na niej eksperymenty. Wyjęli jej mózg i pomylili z mózgiem innej ofiary. I tamta dostała mózg Soo a ona dostała mózg tamtej osoby. A na koniec dali jej jakaś tabletkę dzięki której SooMi zapomniała o tym wszystkim i myśli ze nic się nie stało. Miewała takie myśli. To tez uważała za chore bo nigdy przedtem nie myślała o kosmitach wykonujących badania na ludziach i o mózgach. 
      Gdy zaszła do domu od razu usiadła przed komputer. W wyszukiwarce internetowej wpisała hasło "co mi jest kiedy nie panuje nad swoją głowa." I zaczęła czytać.... Wszędzie pisała tylko jedna rzecz - miłość. Wszyscy twierdzili ze to na pewno stan zakochania. Ze to tylko on powoduje te dziwne rzeczy. 
- To są jakieś żarty! - krzyknęła sflustrowana tym wszystkim Soo - Czy ludzie naprawdę potracili umysły przez ten Czerwony dzień!? Wszyscy myślą tylko o jednym! Zakochanie? Naprawdę...? Jak miłość może być choroba psychiczna?! To idiotyczne! - krzyczała we frustracji 
- SooMi! Co ci się stało? – krzyknęła przerażona omma która wbiegła w popłochu do pokoju córki. Ściany tłumiły słowa które wypowiadała i nie wiedziała co mówi. Przestraszyła się bo Soo nigdy nie krzyczała. 
- Omma?! Raczej to ja się powinnam spytać co ci się stało! Czemu jesteś taka przerażona? Pali się cos? Napadli nas? Czy tata ma romans? - zażartowała mimo iż nie było jej do śmiechu. Zrobiła to bo nie lubiła pokazywać ludziom swoich uczy. 
- Oh SooMi... - westchnęła omma - Tak bardzo mnie przestraszyłaś... 
-Mianhabnida... - powiedziała robiąc aegyo "smutnego szczeniaczka". Omma uśmiechnęła się i pogłaskała córkę po głowie. 
- Nie szkodzi tylko proszę więcej tak nie rób bo mam już swoje lata i nie wiem jak zniosę to następnym razem.
Po tej wypowiedzi obie się zaśmiały po czym omma Soo wyszła z pokoju. Dziewczyna znów zaczęła się zadręczać tym ze nie panuje nad sobą. Postanowiła ze musi się dotlenić. Do tego najlepszy będzie spacer. Tak! To był dobry pomysł! 
        Po paru sekundach SooMi była juŻ w kurtce. 
- Omma! - krzyknęła gotowa do wyjścia 
- Ne? 
- Idę na spacer. Musze się trochę przewietrzyć i zebrać myśli.
- Jasne. Idź. Tylko ciepło się ubierz bo..
- Omma... - przerwała jej córka
- Dobrze, idź juz. - rzuciła mama  po czym znów się do kuchni. Soo założyła słuchawki i wyszła na klatkę zachodząc potknęła się o sznurówkę i o mały włos nie wyładowała na schodach. W ostatniej chwili złapała się za poręcz i cudem uniknęła upadku. Gdy wyszła z klatki była całkowicie pogrążona w swoich myślach. Nie myślała o niczym, tylko o nim. 
- Aaa! - krzyknęła nagle i poczuła ze leży na podłodze. Wpadła na przechodnia. - Kamsahabnida. Ja nie chciałam... Po prostu ta muzyka i... 
- rozumiem. Nie szkodzi. - odezwał się stratowany chłopak po czym się odwrócił aby podać rękę dziewczynie.
- o nie! - krzyknęła Soo i poderwała się do góry - tylko nie ty! - tak to był owy blondyn. Temat jej rozmyślań. To znowu on. Dziewczyna spanikowała. Nie wiedziała co ma robić. Rzuciła się do ucieczki. 
- poczekaj! - krzykną za niech chłopak ale dziewczyna zignorowała jego prośbę i biegła dalej. - proszę! Zostań! - blondyn krzyczał za nią nieubłaganie ale dziewczyna nie zwracała na niego uwagi. W związku z tym chłopak postanowił ja gonić. Ponieważ była ona juz dość daleko, musiał biec dosyć szybko. Był wysportowany wiec bieg nie sprawiał mu najmniejszego problemu. Kiedy był juz bezpośrednia za nią wziął głęboki oddech i szybkim ruchem przygwioździł ją do ściany budynku blokując rekami z obydwu stron. Tak bardzo nie chciał tego robić ale wiedział ze musi.
- Zostaw mnie! Czego chcesz?! - krzyczała przerażona Soo - Puść mnie idioto! 
- Ciiii... - szepnął chłopak kładąc delikatnie palec na jej ustach. Dziewczyna zamarła z przerażenia ale zamilkła, tak jak chciał chłopak. - Spokojnie. Nic ci nie zrobię. - uspokajał Soo blondyn. Niestety to nie skutkowało... Dziewczyna o mały włos nie umarła z przerażenia. Bała się chłopaka który był sporo starszy od niej. 
- Czego ty tak właściwe ode mnie chcesz? - wyrwała gdy tylko chłopak zdjął palec z jej ust - Nie znam cię i nie chce znać! Nigdy! - rzuciła w jego stronę niemiłe słowa. To co powiedziała ją zabolało i spuściła głowę. Rzadko kiedy z kimś rozmawiała o krzyczeniu nie wspominając. Chłopak był dość zakłopotały.
- Widzę, że prosto nie będzie... - powiedział cicho sam do siebie - No ale trudno... To może tak...
- Czekaj czekaj!  Z czym nie będzie...- przerwała chłopakowi Soo ale nie  skończyła wypowiedzi bo chłopak znów położył palec ja jej ustach w ramach uciszenia jej. Znów ja zgasił. Był w tym naprawdę dobry. Mimo, ze Soo nigdy nie ulegała innym, on robił to w taki sposób ze mógł manipulować nią be najmniejszego problemu. 
- Wiec jestem Kim NamJoon. Mógłbym się dowiedzieć jak ty się nazywasz? - kulturalnie zapytał 
- A po cholerę ci to wiedzieć?! - odpowiedziała mu SooMi nie myśląc o kulturze. Chłopak westchnął i zastanowił się szybko nad tym co może powiedzieć żeby dziewczyna uległa.
- Chmmm... Tak właściwie to nie wiem. - odpowiedział tajemniczo NamJoon - Może po to żeby wiedzieć jak się do ciebie zwracać. Ale jak chcesz mogę mówić księżniczko...
- Przestań! Nie pozwalaj sobie! - krzyknęła sflustrowana zachowaniem chłopaka Soo. Irytował ją to jak się do niej odnosił. Nie znali się, a on zachowywał się jakby byli przyjaciółmi  od lat. - Masz mnie tak nie nazywać! Nie znamy się...
- To powiedz mi jak się nazywasz. - po raz kolejny przerwał jej wypowiedz
- Nie! Nie będę spoufalać się z chłopakiem który wczoraj mnie wyśmiał! - powiedziała przypominając sobie wydarzenie z wczorajszej dekoracji 
- Wyśmiał? Kto cię wyśmiał? Pokarz to dam w ryj! - powiedział chłopak demonstrując przed tobą rożne figury z  Taekwondo. 
- Nie zgrywaj idioty... - powiedziała zirytowana - Wiem, ze do najinteligentniejszych nie należysz ale chyba nie jesteś tak głupi żeby nie pamiętać czegoś co stało się wczoraj, co? 
- Nie rozumiem cię... - powiedział chłopak z zakłopotaniem w głosie - Chciałbym ci pomoc ale kompletnie nie wiem o co ci chodzi... 
- Jin-jja..? No proszę cię... - powiedziała nie ukrywając irytacji - Na prawdę jesteś takim idiota, czy masz Alzheimera? 
- Raczej to pierwsze chociaż u lekarza tez juz dawno nie byłem... - powiedział żartobliwie Joon - Ale proszę wytłumacz mi - debilowi o co ci chodzi? Jakie naśmiewanie się? Opowiedz mi to tak jakbyś opowiadała coś osobie która tego nie widziała. - zaproponował swój dziwny pomysł - Dasz radę? 
- Dam! - rzuciła od niechcenia SooMi - Nie rób ze mnie idiotki! 
- Dobrze. Ne denerwuj się...
-Sikkurowo! - krzyknęła - Jeżeli mam ci powiedzieć to zamknij w końcu tą rozgadaną gębę! 
- Dobrze. - powiedział posłusznie chłopak i położył za swoich ustach rękę robiąc gest zamknięcia ich po czyn szepnął - ani słowa.
- Nareszcie... - powiedziała do siebie Soo - To tak, wczoraj byłam na dekoracji konkursu literackiego. Wygrałam go. Wśród uczestników zobaczyłam chłopaka który zwrócił moja uwagę. - po tych słowach chłopak lekko się uśmiechnął. Juz chciał cos powiedzieć ale powstrzymał się przypominając sobie o danej obietnicy - Odebrałam nagrody i wróciłam na miejsce. Tam słuchałam dalszej dekoracji. Po zakończeniu gdy wychodziłam z rzędu krzeseł potknęłam się i wywróciłam. Fizycznie nic mi się nie stało. Do czasu aż nie podniosłam głowy. Wtedy znów zobaczyłam... - tu dziewczyna się zatrzymała - owego chłopaka. I w tym momencie... - znów zatrzymała się i spuściła głowę - zobaczyłam ze jest taki jak inni... Nabijał się ze mnie razem ze swoim kolega - i tu znów zrobiła pauzę. Podniosła wzrok i spojrzała na chłopaka. Zajrzała mu w  oczy. Zamarła jego spojrzenie było takie głębokie ze czuła jak przeszywa jej dusze. Penetruje jej całe wnętrze i ogląda wszystko co w niej siedzi. Przeraziła się i oderwała wzrok. Spuściła głowę i powiedziała cicho - i teraz... I Teraz on stoi przede mną... - powiedziała smutno po czym zamilkła. Coś w niej pękło. Poczuła się bezsilna. Posmutniała. Nie była już taka silna. Jakby ktoś przebił ja jak balon i wypuścił z niej całe powietrze czyli sile. NamJoon stał z powaga i opuszczona głowa. Tak bardzo chciał się odezwać ale przecież obiecał... Dziewczyna była bliska płaczu. Joon podszedł do niej i położył jej rękę na ramieniu. Dziewczyna drgnęła lekko ale nic nie powiedziała. Chłopak wziął głęboki oddech i postanowił ze odezwie się mimo złożonej obietnicy. Nie mogła tego tłumić w sobie.
- Przepraszam... Mógłbym? - szepnął delikatne 
- Je.. - powiedziała Soo wzdychając 
- Bo.. - powiedział nieśmiale. Widocznie jemu tez ktoś "wypuścił powietrze". Tez nie był już tak śmiały. - Bo to nie tak...
- Co nie tak!? - znów krzyknęła mimo ze sprawiło  jej to duży ból psychiczny. - Przecież wszystko widziałam! Nabijałeś się z twoim kolega! - krzyczała dalej. Po wykrzyczeniu tych słów łzy pociekły jej po policzkach. Nie chciała płakać ale nie mogła tego powstrzymać. Miała już dość. Chłopak posmutniał jeszcze bardziej niż poprzednio. Wyjął z kieszeni chusteczkę higieniczna i podszedł do dziewczyny. Delikatnie otarł jej łzy i pogładził ja swoją ciepła dłonią po jej policzku. 
- Ulgima. - szepnął. Dziewczyna nie widziała co ma robić. Nie chciała aby obcy chłopak ja dotykał ale było to tak przyjemne ze nie potrafiła mu odmówić. Jeszcze nigdy nie czuła czegoś takiego. Szarpały nią emocje. Z jednej strony była na Joona wściekła i była gotowa skoczyć mu do gardła, a z drugiej strony wydawał się jej on uroczy i przystojny. - Czy mógłbym ci wytłumaczyć o co chodzi? - zapytał kulturalnie 
- Jeee.. - odpowiedział niechętnie nadal targana emocjami 
- Wiec podobno razem z SeokJinem nabijaliśmy  się z ciebie na dekoracji, ne? 
- Je 
- A możesz mi powiedzieć skąd ty to sobie ubzdurałaś? 
- Znowu zaczynasz? - zapytała ostro
- Co zaczynam? - zapytał niezorientowany chłopak 
- Robić z siebie idiotę! 
- Anyio. Ja po prostu nie chce żebyś się zadręczała czymś czego tak naprawdę nie było. 
- Skończ! - przerwała Soo
- Nie mogę! - krzyknął chłopak. Dziewczyna aż podskoczyła. Wtedy dopiero dostrzegła to, że jego głos był bardzo mocny. "Śpiewa?" Myślała. 
          Po chwili ciszy chłopak znów się odezwał
- Mianhabnida ale nie mogę. - powiedział cicho. Po czym przyłożył rękę na serce i powiedział - Czy jeżeli będę mówił w ten sposób, uwierzysz mi? - zapytał cały cza trzymając rękę na piersi 
- Mów. - rzuciła Soo
- Kamsahabnida. Wiec źle odebrałaś to co widziałaś. Owszem, mogliśmy się śmiać aczkolwiek na pewno nie śmieliśmy się z ciebie. - tłumaczył - Na ogół dużo się śmiejemy, ale kiedy powiedziałaś mi ze upadłaś byłem totalnie zaskoczony. Nic takiego nie widziałem mimo, że po dekoracji szukałem cię razem z Jinem. Jako, że nigdzie cię nie było pomyślałem, że na pewno już poszłaś. Wychodząc zobaczyłem, że na stoliku leżą karty zgłoszeniowe, a na samym wierzchu karta od wiersza "Łzy serca". Szybko chwyciłem ją i wybiegłem z sali. I stąd wiem gdzie mieszkasz. 
- Chonun baboyaimnida?! - krzyknęła do niego zirytowana - Ukradłeś moja kartę zgłoszeniowa?! Do reszty ci mózg wyżarło?! Mogłeś mieć duże kłopoty! 
- To co?! - odpowiedział krótko - Mam to gdzieś. Nie wyobrażałem sobie już nigdy cię nie zobaczyć.
- Jaja sobie robisz? - powiedziała z niedowierzaniem. Bała się ze chłopak z niej żartuje 
- Anyio. - odpowiedział i znów położył rękę na sercu - Z ciebie, nigdy. 
- A z innych? 
- Czaaaaasem z kolegów.... - powiedział po czym oboje się zaśmieli. Rozmowa stawała się coraz luźniejsza. Chłopak coraz mniej ją irytował. 
- To jak, idziemy gdzie czy będziemy tu tak stać? - spytała Soo chcąc bliżej poznać chłopaka 
- Tak bardzo bym chciał...
- Ale? - przerwała 
- Ale mam ograniczony czas... - powiedział smutno - O 21;30 muszę być na zebraniu.
- W szkole? - zapytała 
- Anyio. Nie chodzę do normalnej szkoły. 
- Jak to? - spytała zdziwiona 
- Jestem trainee. Jin tez. Jesteśmy z wytworni Big Hit. Dali mi dzisiaj czas tylko do 21:30... - odpowiedział jej chłopak. "Wiedziałam! Wiedziałam ze śpiewa!" - mówiła w myślach 
- U-wa! Naprawdę? Nigdy... Nie znałam kogoś takiego. - powiedziała. Chłopak uśmiechnął się - Kiedy znalazłeś czas na napisanie wiersza?!
- To nie był wiersz. 
- To w takim razie co robiłeś na konkursie literackim? 
- Brałem udział. – odpowiedział po najmniejszej linii oporu
- Bez wiersza? - zapytała zdziwiona 
- Bez wiersza...
-Al... - chciała mu przerwać ale chłopak do tego nie dopuścił
- Ale z tekstem.
- Tekstem? - zdziwiła się jeszcze bardziej 
- Tekstem piosenki. 
- Piszesz piosenki? 
- Ne. - odpowiedział krótko. Dziewczynie serce zabiło mocniej. "Przystojny trainee i w dodatku pisze piosenki! Co tu by z nim zrobić?" Zastanawiała się. - Gdy jestem zły lub zdołowany to lubię pisać. To pozwala mi opanować swoje emocje. Wiele razy patrzę potem na moje teksty i śmieje się z tego co napisałem, ale czasem stworze coś całkiem dobrego. - powiedział uśmiechając się Joon 
- Tez tak robię. - pochwaliła się zachwycona Soo - Gdy jestem zła, pisze wiersze i nie krzywdzę innych swoją flustacją. - chłopak uśmiechną się ale nic nie odpowiedział. Spojrzał jedynie na telefon.
- Musze iść bo nie chce zadzierać z managerem. - powiedział po czym odwrócił się i ruszył szybkim krokiem
- Ale NamJoon! - krzyknęła do chłopaka który właśnie odchodził bez pożegnania - Spotkamy się jeszcze? - krzyczała dalej ale chłopak nie reagował. Mogła go gonić ale coś ja powstrzymywało. Stała w miejscu i patrzyła na niego tak długo aż zniknął jej z pola widzenia. 
- Odszedł.. - powiedziała sama do siebie - Zobaczę go jeszcze? - prowadziła rozmowę sama ze sobą. Po wypowiedzeniu tego pytania zorientowawszy się, że prowadzi dialog ze sobą, wróciła do domu.
Ponieważ było dosyć zimno wsunęła ręce do kieszeni kurtki i... Coś znalazła. 





MINI SŁOWNICZEK:

je/ne - tak
anyio - nie
ulgima - nie płacz
Nonun baboyaimikka? - jesteś idiotą?
u-wa - wow
kamsahabnida - dziękuję
mianhabnida - przepraszam
sikkurowo - zamknij się
jin-jja? - na prawdę?
omma - mama
aegyouroczy sposób wyrażania się (podwyższony ton głosu, słodkie miny i gesty)
trainee - osoba przygotowująca się do bycia gwiazdą kpop'u

1 komentarz:

  1. aish xd czekam na next ^^ urwałaś w takim momencie ;-; zginiesz w szkole >.<

    OdpowiedzUsuń