sobota, 14 lutego 2015

IMAGIN WALENTYNKOWY - Wszyscy są tacy sami #1

Annyong! 



Dzisiaj mamy dla was imagin który nie jest kolejnym rozdziałem "Yuri", a to dla tego, że dziś mamy WALENTYNKI a ten scenariusz został napisany właśnie z tej okazji. Pomysł jest wspólny ale zrealizowała go Sagi. Nie będzie miał on wielu rozdziałów. Dwa, może trzy. Opowiada o nielubianej dziewczynie, która na konkursie dostrzega kogoś kto przewróci jej w głowie. 
Miłego czytania :) 




ROZDZIAŁ 1.
-...A pierwsze miejsce w konkursie literackim z okazji Czerwonego Święta* z wierszem "Łzy serca" zajmuje Park SooMi!- powiedział prowadzący konkursu. Dziewczyna wstała ze swojego miejsca i poszła odebrać nagrodę ostrożne omijając przeszkody, którymi były nogi ludzi siedzących na krzesłach. Była taka szczęśliwa! Po tylu latach nareszcie udało jej się zdobyć jakaś nagrodę w literaturze. Szła dumnie uśmiechając się. Czuła się spełniona. Organizatorzy gratulowali jej i wręczali rożnego rodzaju nagrody. Potem zdjęcia. Błysk fleszy. Nie przepadała za tym... Ale była tak szczęśliwa, ze nie zawrzała na to. Po prostu Cieszyła się chwila. Rozglądała się po publice by chociaż mniej więcej zobaczyć twarze swoich rywali. Nagle jej wzrok zatrzymał się. Była wpatrzona w  blondyna z ciekawie ułożonymi  włosami i uroczymi dołeczkami. Chyba był sam. Siedział wpatrzony w podłogę. Soo Bacznie się mu przyglądała. Zainteresował ją. Był inny. Oryginalny. Tak samo jak ona. Nagle chłopak podniósł wzrok i ich spojrzenia się spotkały. Dziewczyna poczuła się bardzo niezręcznie i w panice odwróciła wzrok wlepiając go w podłogę, tak szybko jak tylko umiała chcąc by chłopak nie zauważył tego ze obserwowała go od jakiegoś czasu. Po chwili ciekawa czy chłopak nadal na nią patrzy delikatnie podniosła oczy i... Znów szybko opuściła głowę. Blondyn nadal na nią patrzył.

- Możecie juz wracać na miejsca. - powiedziała jedna z organizatorek. Wtedy ona znów delikatnie spojrzała  na chłopaka. Śmiał się, dalej śledząc każdy jej ruch. SooMi trochę to zirytowało i z grobową mina odwróciła głowę w drugą stronę, chcąc dać chłopakowi do zrozumienia ze nie chce mieć z nim doczynienia.  Nie była duszą towarzystwa. Od dziecka wszystko robiła sama i uważała ze nikogo nie potrzebuje. Z powrotem usiadła na swoje miejsce spuszczając głowę chcą całkowicie odciąć się od świata. "A miał mnie nie zauważyć..." Myślała zła na sama na siebie. Cały czas miała przed oczami obraz chłopaka. Nie chciała o nim myśleć ale jej wyobraźnia nie chciała z nią współpracować. Sama nasuwała jej na oczy obraz uroczego blondyna. "Przestań!" Krzyknęła w myślach. "Przestań o nim myśleć!" Rozkazywała sama sobie. Nagle z kłótni którą prowadziła  ze swoją wyobraźnią wyrwał ja rumor. Wszyscy ubierali się i wychodzili. Zorientowała się, ze dekoracja dobiegła końca. Wiec idąc za przykładem reszty osób narzuciła na siebie swoją beżową parkę i owinęła się bordowym kominem. Gdy niezgrabnie wychodziła ze slalomu krzeseł cały czas myślała o chłopaku. 
- Aaa! - krzyknęła nagle i zorientowała się ze leży na podłodze. Potknęła się o jedno z krzeseł i upadła z hukiem. Nie była wysportowana i często traciła równowagę wywracając się z hukiem. Przyzwyczaiła się, ale tym razem gdy podniosła głowę nie mogła w to uwierzyć. Owy uroczy blondyn jednak nie był sam. Obok niego stał drugi chłopak. Wysoki, szczupły brunet. Oboje patrzyli na nią i śmiali się zataczając się od braku powietrza. Zaczerwieniła się a do oczu napłynęły jej łzy. Wstała w mgnieniu oka biorąc swoją torebkę pod pachę i przepychając się miedzy ludźmi wyszła z sali jak tylko najszybciej umiała. Gdy tylko opuściła budynek łzy które zebrały się w jej oczach wypłynęły jak wodospad. "Nienawidzę ludzi! Wszyscy są tacy sami! Co ja sobie wyobrażałam!? myślała. Tak się skompromitować... Po prostu pisane było jej juz zawsze by samej... Gdy przyszła do domu rzuciła się z płaczem na łóżko. Nie myślała już o chłopaku. Zastanawiała się raczej nad sensem swojego życia. "Jeżeli juz zawsze mam być sama to czy to życie ma sens?" rozmyślała o swojej przyszłości. Widziała siebie jako starą pannę z kotami. Tak bardzo tego nie chciała ale wiedziała, że musi się na to przygotować. Wstała, chcąc pójść do toalety i wtedy ujrzała torbę z nagrodami i konkursu. I w tym monecie znów przypomniał się jej chłopak. Zsunęła się na podłogę w miejscu w którym stała. Skuliła się przyciągając do siebie kolana położyła na nich głowę i ponownie zaczęła wylewać potok łez. Płakała tak długo, aż w końcu niespodziewanie zasnęła. 



          Gdy się obudziła była noc. Soo nie chciało się już spać wiec postanowiła wstać. Wszystko ją bolało. Spanie na podłodze nie jest najbardziej komfortowe... Dziewczyna spojrzała na telefon i zobaczyła ze jest 4;30. Normalnie wstawała o 5:50 żeby zdążyć pójść do szkoły na 8:00. Stwierdziła, ze nie ma sensu iść spać dalej. Chwyciła wiec kartkę z biurka i ołówek i usiadła na łóżku okrywając się kołdra. Zaczęła coś szkicować. Nagle spostrzegła się ze nieświadomie zaczęła szkicować owego blondyna. 
- Nie! Tylko nie ty! - krzyknęła zapominając o tym ze reszta domowników śpi. Po czym szybkim ruchem wyrwała kartkę z bloku i sprawnie zgniotła. Po czym wycelowała w kosz na śmieci i rzuciła. Jako ze nie była najlepsza z rzutu do celu, nie trafiła. To zmusiło ja do wstania z łóżka i podniesienia kartki. SooMi niechętnie zsunęła z siebie kołdrę i zczołgała się z łóżka. Podeszła do kosza i wyrzuciła portret powodu swojej depresji. Gdy się podniosła jej oczy powędrowały na kalendarz.
- Jutro Czerwony Dzień - powiedziała cicho sama do siebie - Nie rozumiem tego święta. Nigdy go nie obchodziłam i chyba nigdy nie będę obchodzić. Najpierw musiałabym znaleźć kogoś kto mógłby mnie obdarować swoją miłością. - powiedziała juz nieco głośniej po czym z niechęcią odwróciła się od kalendarza. Spostrzegła na podłodze torbę z nagrodami która znów przypomniała jej o NIM ale dziewczyna zignorowała te myśl i zabrała się do rozpakowywania nagród. Pośród miśków, notesów, długopisów i innych reklam znalazła bon za 100000 wonów (100 zł) na zakupy w jedynej galerii handlowej a mieście.  Ucieszyła się bo nie była bogatą osobą i nie miała zbyt wielu pieniędzy na ubrania. Często nosiła samodzielnie przerobione ubrania które dostała po starszej siostrze. W szkole wyśmiewano ją z tego powodu. Nazywano ja żebraczka albo sierotą. Nie miała lekko. Początkowo bardzo ja to bolało ale czas sprawił, ze zdążyła się przyzwyczaić, a nawet polubić samotność na którą, jak twierdziła, była skazana. 
Dziewczyna odłożyła bon na biurko i rozpakowała resztę prezentów. Niestety nie znalazła tam nic więcej, co przykułoby jej uwagę. Tylko masa notesów, długopisów, torebek i innych rzeczy służących za reklamę. Ponieważ była juz 5:36 Soo postanowiła zacząć szykować się do szkoły. Nałożyła swój szkolny mundurek który składał się z kraciastej spódnicy, białej koszuli, krawata i marynarki. Rozczesania swoje długie, czarne, proste włosy i zrobiła lekki makijaż. Uwinęła się z tym bardzo szybko. Poszła wiec do kuchni aby zjeść śniadanie. 
-Annyong. - powiedziała krzątającą się po kuchni pani Lee SangJin - mama SooMi
- Annyong omma… - rzuciła ospale dziewczyna po czym zabrała się do robienia sobie kanapek na śniadanie. Cały czas myślała o NIM. O przystojnym blondynie który tak jak cała reszta ludzi, naśmiewał się z niej. 
-Aish! - krzyknęła dziewczyna i chwyciła się za krwawiący palec. Krojąc chleb niezauważalnie zacięła się nożem. 
-SooMi! Co ci się stało?! - krzyknęła przestraszona mama
- Nic takiego... - odpowiedziała jej dziewczyna której palec nadal bardzo krwawił - Zacięłam się tylko lekko.
- Pokarz mi to. -powiedziała mama. Soo posłusznie odkryła palec który był cały we krwi. Rana była naprawdę spora. - Dziecko drogie! Trzeba to opatrzyć! - krzyknęła przerażona mama po czym złapała za spirytus salicylowy i polała jej ranę. Dziewczyna skrzywiła się przez pieczenie które wywołał spirytus. 
Po dziesięciu minutach Soo miała juz palec owinięty w bandaż. Zła na siebie i na to ze nie panuje nad sobą i swoimi myślami wyszła z domu jak najszybciej całkowicie zapominając o śniadaniu. 
W szkole miała problemy z pisaniem. Skaleczony palec prawej ręki bardzo jej przeszkadzał. Czas ciągnął się nieubłaganie. 

              Po długich dziewięciu lekcjach dziewczyna wyszła ze szkoły i od razu udała się do galerii handlowej. Była uradowana tym, ze nareszcie idzie na zakupy. Ostatnim razem była na zakupach około pół roku temu. Gdy zaszła do galerii szczęśliwa zaczęła przeszukiwać sklepy w celu znalezienia ciekawych przecen, gdyż jej budżet był bardzo ograniczony. Przeglądając te wszystkie piękne sukienki, koszule i spodnie dziewczyna cały czas czuła się bardzo niekomfortowo. Cały czas wydawało się jej ze czuje na sobie czyjś wzrok. Miała wrażenie ze ktoś ją śledzi i bacznie obserwuje każdy jej ruch. Rozglądała się ale nie widziała nikogo kto wyglądał na szczególnie zainteresowanego jej osobą. Soo starała się ignorować owe dziwne uczucie ale ono nie dawało jej spokoju. 

Po paru godzinach dziewczyna wróciła do domu z reklamówka pełną ubrań i ciągłym przeświadczeniem ze ktoś ja śledzi. Dopiero przekraczając próg domu Soo poczuła się bezpiecznie. Rozpakowała ubrania starannie wieszając je na wieszaki i podziwiając ich piękno i wspaniały, nowy wygląd. Po oporządzeniu ciuchów Soo zabrała się za naukę. I w ten sposób spędziła resztę dnia... 
- Jutro to dziwne święto...- powiedziała sama do siebie kładąc się do łóżka - Jakoś trzeba będzie przeżyć ten dzień... - powiedziała i zgasiła światło. 





Mini słowniczek:

*Czerwone Święto (14 marca) - to Walentynki dla pań, czyli dzień kiedy panowie obdarowują panie
annyong - cześć
omma - mama



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz