Annyong!
Dzisiaj mamy dla was imagin który nie jest kolejnym rozdziałem "Yuri", a to dla tego, że dziś mamy WALENTYNKI a ten scenariusz został napisany właśnie z tej okazji. Pomysł jest wspólny ale zrealizowała go Sagi. Nie będzie miał on wielu rozdziałów. Dwa, może trzy. Opowiada o nielubianej dziewczynie, która na konkursie dostrzega kogoś kto przewróci jej w głowie.
ROZDZIAŁ 1.
-...A pierwsze miejsce w konkursie literackim z okazji Czerwonego
Święta* z wierszem "Łzy serca" zajmuje Park SooMi!- powiedział
prowadzący konkursu. Dziewczyna wstała ze swojego miejsca i poszła odebrać
nagrodę ostrożne omijając przeszkody, którymi były nogi ludzi siedzących na
krzesłach. Była taka szczęśliwa! Po tylu latach nareszcie udało jej się zdobyć
jakaś nagrodę w literaturze. Szła dumnie uśmiechając się. Czuła się spełniona.
Organizatorzy gratulowali jej i wręczali rożnego rodzaju nagrody. Potem zdjęcia.
Błysk fleszy. Nie przepadała za tym... Ale była tak szczęśliwa, ze nie zawrzała
na to. Po prostu Cieszyła się chwila. Rozglądała się po publice by chociaż
mniej więcej zobaczyć twarze swoich rywali. Nagle jej wzrok zatrzymał się. Była
wpatrzona w blondyna z ciekawie
ułożonymi włosami i uroczymi dołeczkami. Chyba był sam. Siedział
wpatrzony w podłogę. Soo Bacznie się mu przyglądała. Zainteresował ją. Był
inny. Oryginalny. Tak samo jak ona. Nagle chłopak podniósł wzrok i ich spojrzenia
się spotkały. Dziewczyna poczuła się bardzo niezręcznie i w panice odwróciła
wzrok wlepiając go w podłogę, tak szybko jak tylko umiała chcąc by chłopak nie
zauważył tego ze obserwowała go od jakiegoś czasu. Po chwili ciekawa czy
chłopak nadal na nią patrzy delikatnie podniosła oczy i... Znów szybko opuściła
głowę. Blondyn nadal na nią patrzył.
- Możecie juz wracać na miejsca. - powiedziała
jedna z organizatorek. Wtedy ona znów delikatnie spojrzała na chłopaka. Śmiał się, dalej śledząc każdy
jej ruch. SooMi trochę to zirytowało i z grobową mina odwróciła głowę w drugą
stronę, chcąc dać chłopakowi do zrozumienia ze nie chce mieć z nim
doczynienia. Nie była duszą towarzystwa. Od dziecka wszystko robiła sama
i uważała ze nikogo nie potrzebuje. Z powrotem usiadła na swoje miejsce
spuszczając głowę chcą całkowicie odciąć się od świata. "A miał mnie nie
zauważyć..." Myślała zła na sama na siebie. Cały czas miała przed oczami
obraz chłopaka. Nie chciała o nim myśleć ale jej wyobraźnia nie chciała z nią współpracować.
Sama nasuwała jej na oczy obraz uroczego blondyna. "Przestań!"
Krzyknęła w myślach. "Przestań o nim myśleć!" Rozkazywała sama sobie.
Nagle z kłótni którą prowadziła ze swoją
wyobraźnią wyrwał ja rumor. Wszyscy ubierali się i wychodzili. Zorientowała się,
ze dekoracja dobiegła końca. Wiec idąc za przykładem reszty osób narzuciła na siebie
swoją beżową parkę i owinęła się bordowym kominem. Gdy niezgrabnie wychodziła
ze slalomu krzeseł cały czas myślała o chłopaku.
- Aaa! - krzyknęła nagle i zorientowała się ze
leży na podłodze. Potknęła się o jedno z krzeseł i upadła z hukiem. Nie była
wysportowana i często traciła równowagę wywracając się z hukiem. Przyzwyczaiła
się, ale tym razem gdy podniosła głowę nie mogła w to uwierzyć. Owy uroczy blondyn
jednak nie był sam. Obok niego stał drugi chłopak. Wysoki, szczupły brunet.
Oboje patrzyli na nią i śmiali się zataczając się od braku powietrza.
Zaczerwieniła się a do oczu napłynęły jej łzy. Wstała w mgnieniu oka biorąc
swoją torebkę pod pachę i przepychając się miedzy ludźmi wyszła z sali jak
tylko najszybciej umiała. Gdy tylko opuściła budynek łzy które zebrały się w
jej oczach wypłynęły jak wodospad. "Nienawidzę ludzi! Wszyscy są tacy
sami! Co ja sobie wyobrażałam!? myślała. Tak się skompromitować... Po prostu
pisane było jej juz zawsze by samej... Gdy przyszła do domu rzuciła się z
płaczem na łóżko. Nie myślała już o chłopaku. Zastanawiała się raczej nad
sensem swojego życia. "Jeżeli juz zawsze mam być sama to czy to życie ma
sens?" rozmyślała o swojej przyszłości. Widziała siebie jako starą pannę z
kotami. Tak bardzo tego nie chciała ale wiedziała, że musi się na to
przygotować. Wstała, chcąc pójść do toalety i wtedy ujrzała torbę z nagrodami i
konkursu. I w tym monecie znów przypomniał się jej chłopak. Zsunęła się na
podłogę w miejscu w którym stała. Skuliła się przyciągając do siebie kolana położyła
na nich głowę i ponownie zaczęła wylewać potok łez. Płakała tak długo, aż w końcu
niespodziewanie zasnęła.
Gdy się
obudziła była noc. Soo nie chciało się już spać wiec postanowiła wstać.
Wszystko ją bolało. Spanie na podłodze nie jest najbardziej komfortowe...
Dziewczyna spojrzała na telefon i zobaczyła ze jest 4;30. Normalnie wstawała o
5:50 żeby zdążyć pójść do szkoły na 8:00. Stwierdziła, ze nie ma sensu iść spać
dalej. Chwyciła wiec kartkę z biurka i ołówek i usiadła na łóżku okrywając się
kołdra. Zaczęła coś szkicować. Nagle spostrzegła się ze nieświadomie zaczęła
szkicować owego blondyna.
- Nie! Tylko nie ty! - krzyknęła zapominając o tym
ze reszta domowników śpi. Po czym szybkim ruchem wyrwała kartkę z bloku i
sprawnie zgniotła. Po czym wycelowała w kosz na śmieci i rzuciła. Jako ze nie
była najlepsza z rzutu do celu, nie trafiła. To zmusiło ja do wstania z łóżka i
podniesienia kartki. SooMi niechętnie zsunęła z siebie kołdrę i zczołgała się z
łóżka. Podeszła do kosza i wyrzuciła portret powodu swojej depresji. Gdy się
podniosła jej oczy powędrowały na kalendarz.
- Jutro Czerwony Dzień - powiedziała cicho sama
do siebie - Nie rozumiem tego święta. Nigdy go nie obchodziłam i chyba nigdy
nie będę obchodzić. Najpierw musiałabym znaleźć kogoś kto mógłby mnie obdarować
swoją miłością. - powiedziała juz nieco głośniej po czym z niechęcią odwróciła się
od kalendarza. Spostrzegła na podłodze torbę z nagrodami która znów
przypomniała jej o NIM ale dziewczyna zignorowała te myśl i zabrała się do
rozpakowywania nagród. Pośród miśków, notesów, długopisów i innych reklam
znalazła bon za 100000 wonów (100 zł) na zakupy w jedynej galerii handlowej a
mieście. Ucieszyła się bo nie była bogatą osobą i nie miała zbyt wielu pieniędzy
na ubrania. Często nosiła samodzielnie przerobione ubrania które dostała po
starszej siostrze. W szkole wyśmiewano ją z tego powodu. Nazywano ja żebraczka
albo sierotą. Nie miała lekko. Początkowo bardzo ja to bolało ale czas sprawił,
ze zdążyła się przyzwyczaić, a nawet polubić samotność na którą, jak
twierdziła, była skazana.
Dziewczyna odłożyła bon na biurko i rozpakowała
resztę prezentów. Niestety nie znalazła tam nic więcej, co przykułoby jej
uwagę. Tylko masa notesów, długopisów, torebek i innych rzeczy służących za
reklamę. Ponieważ była juz 5:36 Soo postanowiła zacząć szykować się do szkoły.
Nałożyła swój szkolny mundurek który składał się z kraciastej spódnicy, białej
koszuli, krawata i marynarki. Rozczesania swoje długie, czarne, proste włosy i
zrobiła lekki makijaż. Uwinęła się z tym bardzo szybko. Poszła wiec do kuchni
aby zjeść śniadanie.
-Annyong. - powiedziała krzątającą się po kuchni
pani Lee SangJin - mama SooMi
- Annyong omma… - rzuciła ospale dziewczyna po
czym zabrała się do robienia sobie kanapek na śniadanie. Cały czas myślała o
NIM. O przystojnym blondynie który tak jak cała reszta ludzi, naśmiewał się z
niej.
-Aish! - krzyknęła dziewczyna i chwyciła się za
krwawiący palec. Krojąc chleb niezauważalnie zacięła się nożem.
-SooMi! Co ci się stało?! - krzyknęła
przestraszona mama
- Nic takiego... - odpowiedziała jej dziewczyna
której palec nadal bardzo krwawił - Zacięłam się tylko lekko.
- Pokarz mi to. -powiedziała mama. Soo posłusznie
odkryła palec który był cały we krwi. Rana była naprawdę spora. - Dziecko
drogie! Trzeba to opatrzyć! - krzyknęła przerażona mama po czym złapała za
spirytus salicylowy i polała jej ranę. Dziewczyna skrzywiła się przez pieczenie
które wywołał spirytus.
Po dziesięciu minutach Soo miała juz palec
owinięty w bandaż. Zła na siebie i na to ze nie panuje nad sobą i swoimi
myślami wyszła z domu jak najszybciej całkowicie zapominając o śniadaniu.
W szkole miała problemy z pisaniem. Skaleczony
palec prawej ręki bardzo jej przeszkadzał. Czas ciągnął się nieubłaganie.
Po długich dziewięciu lekcjach dziewczyna wyszła ze szkoły i od razu
udała się do galerii handlowej. Była uradowana tym, ze nareszcie idzie na
zakupy. Ostatnim razem była na zakupach około pół roku temu. Gdy zaszła do
galerii szczęśliwa zaczęła przeszukiwać sklepy w celu znalezienia ciekawych
przecen, gdyż jej budżet był bardzo ograniczony. Przeglądając te wszystkie
piękne sukienki, koszule i spodnie dziewczyna cały czas czuła się bardzo
niekomfortowo. Cały czas wydawało się jej ze czuje na sobie czyjś wzrok. Miała
wrażenie ze ktoś ją śledzi i bacznie obserwuje każdy jej ruch. Rozglądała się
ale nie widziała nikogo kto wyglądał na szczególnie zainteresowanego jej osobą.
Soo starała się ignorować owe dziwne uczucie ale ono nie dawało jej spokoju.
Po paru godzinach dziewczyna wróciła do domu z
reklamówka pełną ubrań i ciągłym przeświadczeniem ze ktoś ja śledzi. Dopiero
przekraczając próg domu Soo poczuła się bezpiecznie. Rozpakowała ubrania
starannie wieszając je na wieszaki i podziwiając ich piękno i wspaniały, nowy
wygląd. Po oporządzeniu ciuchów Soo zabrała się za naukę. I w ten sposób
spędziła resztę dnia...
- Jutro to dziwne święto...- powiedziała sama do
siebie kładąc się do łóżka - Jakoś trzeba będzie przeżyć ten dzień... -
powiedziała i zgasiła światło.
Mini słowniczek:
*Czerwone Święto (14 marca) - to Walentynki dla pań, czyli dzień kiedy panowie obdarowują panie
annyong - cześć
omma - mama
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz