niedziela, 11 października 2015

Łzy honoru #4

Annyong!



Przepraszam was za tak długą przerwę ale dzisiaj mam już kolejna część imagina Łzy honoru. Zapraszam :)




Łzy honoru #4

Chłopacy stali wpatrzeni w siebie zapominając o całym świecie. O wojnie, o zagrożeniu – byli owładnięci nowo narodzoną miłością. Noc była faktycznie piękna. Rozgwieżdżone niebo, pełnia i Suga u boku już nie jako przyjaciel a jako miłość.
- Oppa…  - odezwał się Kookie przerywając martwą ciszę
- Ne?
- Nawet nie wiesz jak…
- Na ziemię! – przerwał mu nagły krzyk chłopaka który jednym ruchem sprawił, że obaj na niej wylądowali osłonięci ciałem blondyna. Kook słyszał strzały i głosy
 – Znaleźli nas! Znaleźli nasz obóz! – mówił spanikowany Kook
- Wiem. Idź
- Gdzie mam iść?
- Uciekaj. Do obozu. Poinformuj ich
- A co z tobą?
- Będę cię osłaniał
- Ani! Nie zostawię cię! – krzyczał w strachu i panice
- Poradzę sobie.
- Ale…
- Ciii.. – przerwał mu chłopka kładąc palec na jego usta na znak aby już nic nie mówił. Po twarzy Jung Kooka twarzy spłynęła duża łza. Wpatrywał się w piękne oczy chłopaka. Pocałował go ze strachem i przerażeniem sprawiając że łza spływająca po jego policzku przeniosła się na twarz drugiego i powoli wyczołgał się z kryjówki za krzakiem. Cicho i w miarę niewidocznie podążył do obozu cały czas płacząc. W głowie miał YoonGiego, który został gdzieś z tyłu sam, a z drugiej strony myślał o HaRi i całej reszcie osób które teraz spały nieświadome.
- Jestem żołnierzem. Pełnię wartę. Muszę iść! – powtarzał cicho sam do siebie

            Chwilę potem był już w obozie. Szybko wpadł do namiotu porucznika Joen SangLi.
- Poruczniku! Wartownik Jeon Jung Kook zgłaszam się. Atakują! Wojska nas znalazły i zaraz tu będą!
- Aish! Jednak znaleźli! No nic. Pomóż mi ich budzić tylko po cichu. – rozkazał wojskowy
- Tak jest panie poruczniku! – odpowiedział posłusznie
- Zaraz. Gdzie twój wspólnik? – zapytał mężczyzna. Do oczu napłynęły mu łzy – cały czas go nie było. Strasznie się bał o niego
- Został aby mnie osłaniać. Zaraz powinien wrócić. Ale nie zostawimy go panie poruczniku prawda?
- Aniyo. On też jest żołnierzem. Nie odejdziemy bez niego.
- Kamsahabnida! – podziękował po czym wyszedł ostrożnie z namiotu budzić resztę.

            Po chwili wszyscy stali już w szeregu gotowi do opuszczenia miejsca spania ale również przygotowani do użycia broni. Kook ściskał HaRi za rękę cały czas płacząc – myślał tylko o YoonGim.
- Dzielimy się! – powiedział porucznik – Wy czterej, wartownik i jego przyjaciółka idziecie ze mną szukać drugiego z wartowników a reszta niech ucieka. Macie uważać. Dowództwo przejmuje żołnierz Kim Yoon Suk. Macie się go słuchać i uważać. Spotykamy się tam gdzie mieliśmy się spotkać. Nie dajcie się pokonać!
- Tak jest panie poruczniku! – zasalutował wybrany żołnierz

            Część drużyny poszła w kierunku miasta a reszta do lasu szukać Sugi. Kook wciąż nie mógł powstrzymać łez.
- Nie płacz. – pocieszała go HaRi która chyba zaczęła domyślać się, że coś między chłopakami było – Znajdzie się cały i zdrowy – niestety te słowa wprowadzały go w jeszcze większą panikę nawet nie wiedział dla czego. Szedł słysząc w oddali głosy ludzi z armii przeciwnej, rozglądając się za chłopakiem którego zostawił.
- Poruczniku! – usłyszał głos jednego z chłopaków – Znalazłem go! – wszyscy w jednej sekundzie podbiegli do chłopaka. Kookie trzymał rękę na ustach powstrzymując krzyk paniki i bólu – wiedział, że coś mu się stało bo leżał.
- YoonGi! – krzyknął jeszcze nie widząc chłopaka
- Jestem tu – usłyszał w odpowiedzi słaby głos kochanego. Odetchnął – był pewien, że żyje. Lecz Kiedy go zobaczył wybuchnął jeszcze większym płaczem. Chłopak leżał sino-blady trzymając się za zakrwawiony bok. Wyglądał okropnie. Kook padł na kolana i szybko wyjął spiritus salicylowy z apteczki HaRi i polał ranę. Chłopak wydał z siebie odgłos bólu.
- Postrzelili go. – powiedział porucznik – Trzeba wyjąć mu kulę bo inaczej nie przeżyje. Zrób to. – rozkazał. Żołnierz  mu w oczy. Widział w nich strach. Ogromny strach.
- Tak jest panie poruczniku – odpowiedział roztrzęsionym głosem po czym wyjął z apteczki niewielkie szczypczyki przypominające dużą pęsetę i trzęsącymi się rękami wsunął je w ranę. Chłopak stłumił ręką krzyk bólu. Bardzo cierpiał. Kooki płakał. Wyjął mu kulę i szybko zaszył ranę. Nie wiedział jak to się robi – działał intuicyjnie. Obmył wszystko jeszcze raz i owinął w bandaż. Chłopak patrzył na niego przerażony. Był blady i zimny. Stracił dużo krwi.
- Jung Kook? - powiedział słabo chwytając go za zakrwawioną rękę
- Ne?
- Umrę.
- Nie umrzesz. Dasz radę! Musisz dać! Jesteś silny. Rozumiesz?! MUSISZ DAĆ! – krzyknął spanikowany ciemnowłosy po czym zaczął podnosić chłopaka.  Trzej inni żołnierze pomogli mu i wzięli go od roztrzęsionego chłopaka.
- Musimy go zanieść do szpitala. Mogło wdać się zakażenie. – rozkazał porucznik – szybko wy trzej biegniecie z nim do najbliższego szpitala. Powiedzcie, że został postrzelony, ma wyjęty pocisk, rana została odkażona i zaszyta przez innego żołnierza. Pośpieszcie się i uważajcie. Widzimy się tam gdzie było umówione.
- Tak jest panie poruczniku! – odsalutował jeden z chłopaków trzymających YoonGiego
- Suga dasz radę! – krzyknął Kookie przez łzy niemal że wiszcząc w panice i bólu
- Saranghae Jung Kook. Mianhae – podniósł lekko głowę i odpowiedział ledwo słyszalnym głosem po czym zamknął oczy a po jego policzku spłynęła łza. Jung Kook widział jak on cierpiał. Bał się że go straci. Padł na kolana i zaczął płakać
-  Wstawaj! Nie możemy czekać! Nie mamy czasu! – rozkazywała mu przyjaciółka również zalana łzami
- Ale obiecaliśmy sobie! Obiecaliśmy że przeżyjemy!
- I przeżyjecie!
- Nie uda się! To się nie uda HaRi! Umrzemy wszyscy! Powybijają nas jak muchy! Po kolei. YoonGi był pierwszy, na ciebie i na mnie też przyjdzie czas rozumiesz?!
- NIE ROZUMIEM! Mamy walczyć! Jesteś żołnierzem! Nie poddasz się dla tego bo Suge postrzelili rozumiesz!? On dojdzie do siebie i będzie cały i zdrowy! Tylko ty też musisz przeżyć żeby go znów zobaczyć!
- Ale Jestem młody! Taki młody! Nie potrafię nic! Nie potrafiłbym do nikogo strzelić! Nie zastrzeliłbym więc zastrzeliliby mnie! Nie chcę już walczyć
- Chłopcze, twoja postawa jest niegodna żołnierza! Masz natychmiast wstać i odgonić swoje negatywne myślenie. Jesteś tu po to, żeby walczyć i przeżyjesz tak jak my tutaj wszyscy. Tylko musisz wierzyć

- Tak jest… - powiedział nie wierząc w to co mówił wojskowy – panie poruczniku… - po czym powoli wstał ocierając łzy które cały czas płynęły mu z oczu, mimo że tego nie chciał. Szedł i nasłuchiwał odgłosów gdzieś z oddali. Rozmowy, strzały, psy, krzyki. Bał się. Myślał o chłopaku i o rodzinie. Nie wiedział o niej nic. Gdzie byli, co robili i czy wogóle jeszcze byli… Nie wiedział nic.




Mini słowniczek

aniyo - nie (formal.) (informal - ani)
ne - tak
mianhae - przepraszam
saranghae - kocham cię
Kamsahabnida - dziękuję (formal.)
aish - jest to słowo które może być albo "Ah! ""Kurczę!" ( w przypadku kiedy nie jest ono skierowane bezpośrednio do jakiejś osoby) lub jako przekleństwo

~Sagi

4 komentarze:

  1. Niezmiernie się cieszę, że dodałaś kolejny rozdział ^^. Na początku uśmiałam się, gdy Jeon powiedział do Sugi "oppa". To było takie urocze~. Jednak chwilę później ryczałam, jak bóbr, bo tak wczułam się w tego ficzka, że czułam się tak jak JungKook i ta cała sytuacja z namierzeniem bazy i postrzeleniem Yoongiego była taka... nie potrafię wyrazić tego słowami ಥ_ಥ
    Podsumowując - krótki rodział, ale za to tak dobrze napisany, że nie pozostaje nic innego, jak płakać, płakać, czekać na kolejny rozdział i płakać ❤❤❤
    Dużo weny na kolejne twory
    Fighting!

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam wszystko ^^ Czekam na następny:*

    OdpowiedzUsuń